Czy zmarły 435 lat temu poeta może nas dziś jeszcze czegoś nauczyć? W jaki sposób zajmować się jego twórczością? Czy warto sięgać po autora tak odległego? Kim może być dla naszej wspólnoty Jan Kochanowski? To są sprawy, które stawiamy w centrum tego numeru.
Wiele mitów greckich opowiadało o złotym wieku – upragnionym czasie dobrobytu, równowagi i panującej wówczas roztropności i cnocie. Większość państw może pochwalić się takim momentem w dziejach – także Rzeczpospolita. To właśnie XVI wiek jawi się jako okres, w którym państwo było potężne nie tylko politycznie i terytorialnie, ale także rezonowało silnie w obrębie kultury. Można powiedzieć, że żywotność całego organizmu wspólnoty politycznej organizowała siłę na wielu polach, ciągle ją aktualizując, a kolejne emanacje tego sposobu działania – znajdowały miejsce w przeróżnych dziedzinach. Jednym z takich fenomenów była postać Jana Kochanowskiego i jego twórczość.
Urodził się jeszcze za Jagiellonów i to w momencie, gdy król Zygmunt I Stary wydawał pierwszy ze statutów, które porządkowały wolną elekcję (1530), jakby zapowiadając już przyszłą epokę. Jego śmierć przypadła na okres panowania Stefana Batorego – jednego z najciekawszych polskich monarchów. Te dwie klamry zamykają jego życiorys w czasach przełomu dla tradycji państwowej, ale także w momencie, gdy Rzeczpospolita była miejscem stosunkowo stabilnym politycznie, pomimo przejścia ze stanu monarchii de facto dziedzicznej do formuły elekcyjnej. Jan Kochanowski był synem swoich czasów, jak i państwa, w którym żył. Można z przymrużeniem oka powiedzieć, że jego świat zamykał się między Włochami a Królewcem – między którymi swego czasu krążył. To one w pierwszej części jego życia symbolicznie wskazują zarówno na jego epokę – czas zmagań Rzymu z Reformacją, tradycji z nowymi ideami, ale także między Południem a Północą. Jego dojrzałe lata ostatecznie ciążą w kierunku Czarnolasu, którym to przewartościował i uformował znaczną część polskiej wrażliwości sięgającej po sielankę dworu, jego otoczenia i kultury.
Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.
Kochanowski zgodnie z prawidłami republiki, brał udział w polityce. Widział, że pozostawanie poza ramami tego co wyznacza wspólnota – to przejaw ignorancji i minięcie się z ideałem obywatelskości. Oczywiście, z pewnością nie odgrywał tam pierwszoplanowej roli, choć przebywał na dworze królewskim, jak i brał udział w zgromadzeniach i sejmie elekcyjnym. Wiedział, że siła republiki jest oparta na zaangażowaniu jej obywateli. Lektura zarówno Horacego, Cycerona, Seneki, jak i innych rzymskich autorów stanowiła dla niego pewien punkt odniesienia, ponieważ to właśnie czerpanie ze źródeł rzymskich było istotą Rzeczpospolitej jako organizmu politycznego. To ta tradycja intelektualna, jak i polityczna przenikała na północ poprzez pisma, formację, ale także i wspólnotę kościelną.
Jan Kochanowski to poeta, który bardziej kontempluje niż przeobraża, szuka a nie zmienia, przygląda się, a nie przekształca
Jego twórczość w pewnej mierze układa się w obraz świata zharmonizowanego, prostego i zgodnego z pewnym rytmem natury. Widać w nim nie tylko renesansowy optymizm, ale także głębszą refleksję dotyczącą roli człowieka, mądrości, roztropności, cnoty obywatelskiej, ale także wiary w dobro wyższe, jak i Stwórcę. Na próżno tam szukać makiawelizmu i polityki rozumianej jako techne – to jest świat, który układany jest podług antycznych idei szczęścia (gr. εὐδαιμονία). Jan Kochanowski to poeta, który bardziej kontempluje niż przeobraża, szuka a nie zmienia, przygląda się, a nie przekształca. I wcale nie chodzi o jego bierność, lecz raczej pewną wizję świata, który raczej trzeba zestroić, niż wprowadzić w drżenie.
Jednak warto zauważyć, że dwa najbardziej znane utwory, które wyszły spod jego pióra – zarówno Odprawa posłów greckich, jak i Treny – stanowią jakby dwa oblicza ludzkiej tragedii, która może dotknąć zarówno wspólnotę, jak i jednostkę. To tam unaocznia się cały dramat rozpięty pomiędzy politycznością, jak i pewną niemocą także w perspektywie osobistego doświadczenia utraty. Czymś co zakłóca spokój – jest polityka lub śmierć. Te sprawy są poważne i ich ciężar jest dojmujący i nie możliwy do zbagatelizowania. Kochanowski ukazuje, że pomimo pewnej postawy wobec świata – nie jest on jedynie sielanką, ale miejscem, w którym zarówno wspólnota, jak i człowiek muszą się także konfrontować z pewnym nieładem dewastującym porządek.
Czy zmarły 435 lat temu poeta może nas dziś jeszcze czegoś nauczyć? W jaki sposób zajmować się jego twórczością? Czy warto sięgać po autora tak odległego? Kim może być dla naszej wspólnoty Jan Kochanowski? To są sprawy, które stawiamy w centrum tego numeru.
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Redaktor naczelny Teologii Politycznej Co Tydzień. Wieloletni koordynator i sekretarz redakcji teologiapolityczna.pl. Organizator spotkań i debat. Koordynował projekty wydawnicze. Z Fundacją Świętego Mikołaja i redakcją Teologii Politycznej związany od 2009 roku. Pracował w Ośrodku Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz Instytucie Pileckiego. Absolwent archeologii na Uniwersytecie Warszawskim.