W 15. rocznicę śmierci poety chcemy przyjrzeć się temu co go definiowało, a także temu co sam opowiadał? W jaki sposób patrzył na rzeczywistość? Czy był jedynie świadkiem czy też uczestnikiem wartkiej historii XX wieku? Co nam dziś po nim pozostaje? W jaki sposób do tego sięgać?
Niedopasowanie. A może uwieranie, ściśnięcie, skrępowanie, niezharmonizowanie, czy też nieprzypasowanie? Trudno jednoznacznie zdefiniować. Są życiorysy, które zarazem krzyczą, jakby zamknięte w przestrzeni, w której przebywają, a jednocześnie dobrze ją obrazują i wypełniają. Polski wiek XX, zmykający kilka pokoleń, za Stempowskim można by określić czasem, który stał się „rodzajem szkockiej łaźni, w której szybko zmieniały się lata niepodległości i okupacji, wolności i ucisku, buntu i przystosowania, działania i apatii, nadziei i melancholii”. Generacja, która objęła początek ubiegłego stulecia i dożyła początku obecnego – obrazuje całą perspektywę i zbiera ją w pewnym doświadczeniu. Czesław Miłosz ze swoją biografią, w której odbija się cały krajobraz dwudziestego stulecia, jest postacią zarówno aktywnie opowiadającą, jak i naznaczoną historią.
Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.
Nie tak dawno jeden z numerów poświęciliśmy Witoldowi Gombrowiczowi. Szalenie ciekawie układa się linia jego życia, przecinającą tę, którą podążał Czesław Miłosz. Niemal rówieśnicy, obaj z szlacheckimi rodowodami litewskimi, literacko zauważeni w latach 30., krytycznie nastawieni do rzeczywistości i stosunków społecznych, które zastali. Raczej z boku obserwujący otaczającą ich rzeczywistość i przepełnieni ideami, które formowały ówczesny świat. Momentem, który dokonuje wyrwy w paralelności ich życiorysów, jest koszmar wojny. „My nic nie wiemy o dramatach tamtego świata” – mógłby powtórzyć za Mieroszewskim z całą pewnością także Gombrowicz. Miłosz ten rozdzierający dramat przeżył – zarówno fizycznie, jak i duchowo. Stał się świadkiem czasu niepokoju, wystawiony na silny wiatr historii. Jednak obu połączy później pewna wyrazistość w zmaganiu się ze „stadnością” życia intelektualnego, jak i samozachwytom polskiej emigracji. Zanim to jednak nastąpiło – Miłosz musiał wydostać się z miejsca, w którym zaczął urządzać sobie życie.
Gdy w powojennej Polsce zapanowały nowe porządki (choć tym razem z rewersu totalitarnej monety) wszedł w system – czując, że jest to szansa na zmiany spraw, które tak go uwierały w poprzedniej epoce. Jak sam zauważył „lojalność wobec tego wszystkiego, co reprezentowała Polska przedwojenna, nie była taką prostą sprawą w czasie okupacji. W każdym razie dla mnie nie była”. Wyraźna niechęć do II Rzeczyspospolitej, którą nazywał „przyczepką do Europy już wtedy pośmiertnej”, w pewien sposób pozwoliła mu nagiąć się do „dziejowej konieczności”, obiecującej radykalne przekształcenie. Funkcja attaché kulturalnego w dyplomacji komunistycznego rządu Polski w Stanach Zjednoczonych oraz Paryżu, dała mu możliwość oglądania świata po obu stronach żelaznej kurtyny.
Miłosz jawi się jako intelektualista zagubiony w XX wieku. Idee tego czasu gwałtownie redefiniowały zastany porządek, jednak te, które szły za nimi też wprowadzały pewną konfuzję
Wyraźną cezurą jest „sprawa Miłosza” – moment jego ucieczki w 1951 roku i prośba o azyl polityczny we Francji. To om stał się przyczyną, która zelektryzowała środowiska emigracji. Wcześniejszy literat na usługach komunistycznego reżimu był, przez swoją arogancję okazaną w słynnym artykule „Nie” na łamach paryskiej „Kultury”, wystawiony na krytykę zarówno polonii francuskiej, jak i angielskiej i amerykańskiej. Jedynie wsparcie Jerzego Giedroycia pozwoliło mu się ostać i odbudować wiarygodność. Jednak dzięki temu, że posiadał doświadczenie, którego emigracja polska nie posiadała – mógł wnieść pewną ważną odmienność. Napisany „Zniewolony umysł” umiejscowił go wśród tych intelektualistów, którzy w subtelny sposób mierzyli się z totalitarnym porządkiem. Ta książka otworzyła mu wiele drzwi i ukazała jego potencjał w refleksji nad kluczowymi zagadnieniami ówczesnego czasu.
Jednak autor „Człowieka wśród skorpionów” jawi się jako intelektualista zagubiony w XX wieku. Idee tego czasu gwałtownie redefiniowały zastany porządek, jednak te, które szły za nimi też wprowadzały pewną konfuzję. Miłoszowi, intelektualiście z polskich kresów, nie odpowiadała cywilizacja, która odsłaniała się na zgliszczach starego świata. Emanacja nowego, którą usposabiały Stany Zjednoczone, to miejsce, w którym trudno było mu się zadomowić. W tym sensie łączyło go to z Bobkowskim, który nie mógł odnaleźć już choćby strzępów tego, co stanowiło o wartości cywilizacji.
Miłosz jednak włączył się w polityczność, jednak inaczej ją definiował niż zwykło się robić w środowiskach emigracyjnych, jak sam tłumaczył „cała sprawa polska przesuwa się teraz na znacznie bardziej złożone pola niż polityka, [na teren] literatury i filozofii”. Wiedział, że to kultura może przeorganizować mocniej świat, niż działalność stricte polityczna. Upatrywał nadziei w dobrej książce, która zmieniała sposób patrzenia, niż w bieżących posunięciach, nawet tak wyśmienitych działaczy jak książę Giedroyć. Nobel z 1980 roku stał się ukoronowaniem pewnej drogi, którą rozpoczął, mocnym akcentem podkreślającym jego głos. Co ciekawe, raczej krytycznie podchodził do romantycznego dziedzictwa polskiej poezji i, w arcyromantycznych czasach pierwszej Solidarności, nie przywdział płaszcza wieszcza.
W 15. rocznicę śmierci poety chcemy przyjrzeć się temu co go definiowało, a także temu co sam opowiadał? W jaki sposób patrzył na rzeczywistość? Czy był jedynie świadkiem czy też uczestnikiem wartkiej historii XX wieku? Co nam dziś po nim pozostaje? W jaki sposób do tego sięgać?
Jan Czerniecki
redaktor naczelny
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Redaktor naczelny Teologii Politycznej Co Tydzień. Wieloletni koordynator i sekretarz redakcji teologiapolityczna.pl. Organizator spotkań i debat. Koordynował projekty wydawnicze. Z Fundacją Świętego Mikołaja i redakcją Teologii Politycznej związany od 2009 roku. Pracował w Ośrodku Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz Instytucie Pileckiego. Absolwent archeologii na Uniwersytecie Warszawskim.