W tym numerze chcemy spojrzeć w górę i dostrzec toczące się tam zmagania z różnych perspektyw. W jaki sposób kosmos staje się areną konfliktu wśród światowych potęg? Co sprawia, że przestrzeń gwiezdna przyciąga do siebie zorganizowane społeczeństwa? W jaki sposób patrzymy na przestrzeń kosmiczną? Czy realna staje się wizja podboju kolejnej planety naszego układu słonecznego i co z tego wynika politycznie, ale i z punktu widzenia wizji człowieka w całym uniwersum?
Pięćdziesiąt lat temu po raz pierwszy człowiek postawił swoją stopę na księżycu. Był to niezwykły moment, w którym ziściły się pragnienia, wizje i idee niemal wszystkich epok i cywilizacji. Wielkie marzenie o podboju niedostępnej przestrzeni stało się faktem. Mimo epokowego osiągnięcia ludzkości, był to także element pewnej strategii i rywalizacji. Za wzniosłym i niezwykłym dokonaniem, stała twarda polityka konfrontacji w ramach polaryzacji zimnowojennego świata. Nie jest przypadkiem, że po upadku Związku Sowieckiego, jednocześnie „gwiezdne wojny”, także przeszły do historii. Przynajmniej do czasu.
Na początku tego roku Chińska Republika Ludowa w ramach misji Cheng 4 jako pierwsza umieściła swój lądownik z łazikiem Yutu 2 na „ciemnej stronie księżyca”. Biorąc pod uwagę, że dopiero w 2003 roku państwo to samodzielnie wysłało na orbitę swojego pierwszego astronautę (taikonautę!), jest to oszałamiający sukces, który wieńczy dotychczasowe starania z rozpisanego na długie lata chińskiego programu kosmicznego. Jednak to nie ostatni krok państwa środka w zdobywaniu przestrzeni kosmicznej. W dalszej przyszłości planowane są także loty załogowe na Księżyc. Srebrny glob staje się jedynie punktem w chińskim itinerarium, gdzie jako cel jawi się misja na Marsa – najpierw z bezzałogowym programem badania czerwonej planety, by na stulecie Komunistycznej Partii Chin – postawić tam ludzką stopę.
Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.
Oczywiście, te poczynania nie uszły uwadze dotychczasowemu liderowi kosmicznej ekspansji. USA poprzez NASA także realizuje ambitne plany, a po niemal dekadzie ochłodzenia za czasów Baracka Obamy tego kierunku eksploracji – zdaje się wracać do gry. W 2024 w ramach projektu Artemis na księżycu ma ponownie stanąć człowiek wysłany z kosmodromu na Florydzie. Powołanie Space Development Agency i myślenie o kosmosie jako strategicznym obszarze obrony narodowej – obrazuje, że znów rywalizacja zaczyna się odbywać ponad naszymi głowami. Zdaje się, że jest to kolejny element amerykańsko-chińskiego starcia o hegemonię, tym razem zakładnikiem staje się przestrzeń kosmiczna. Nawet, gdy toczy się przy nieco innym propagandowym marszu, który nie pobrzmiewa aż tak doniośle, co kiedyś – świat zatoczył koło i ponownie jest gotów do podniebnej – a nawet ponadniebnej batalii.
Jednak także warto zwrócić na inny aspekt pewnych marzeń o podboju kosmosu. Przecież za nim stoi zawsze pewna wizja zarówno tej przestrzeni, jak i całego ładu, który organizuje świat. Współcześnie spogląda się na kosmos raczej jak na nieogarnioną strefę, która zionie pustką lub w której kryje się niebezpieczeństwo – aby dobrze rozpoznać ten drzemiący w nas lęk, wystarczy sięgnąć do filmów sci-fi z repertuaru dzisiejszej pop-kultury. W pewnej mierze utraciliśmy obraz, który organizował nam wizję świata i roli przestrzeni wobec człowieka. W średniowieczu wizja kosmosu opierała się w dużej mierze na pewnym modelu, który został ustanowiony w antyku – w przekonujący sposób pisał od tym C.S. Lewis w swojej książce Odrzucony obraz.
Gdy sięgniemy po chrześcijańskie korzenie tej wizji, jak to uczynił Jan Paweł II w Encyklice Dives in Misericordia – pisząc, że Bóg przemawia do człowieka językiem całego kosmosu – uwidacznia się szerszy plan. Być może warto spojrzeć na aspekt podboju kosmosu z perspektywy realizacji pewnej wizji zawierającej się w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju, aby czynić sobie świat (wszechświat?) poddanym, ale także poszukiwania ładu i stojącego za nim absolutu?
W tym numerze chcemy spojrzeć w górę i dostrzec toczące się tam zmagania z różnych perspektyw. W jaki sposób kosmos staje się areną konfliktu wśród światowych potęg? Co sprawia, że przestrzeń gwiezdna przyciąga do siebie zorganizowane społeczeństwa? W jaki sposób patrzymy na przestrzeń kosmiczną? Czy realna staje się wizja podboju kolejnej planety naszego układu słonecznego i co z tego wynika politycznie, ale i z punktu widzenia wizji człowieka w całym uniwersum? To są sprawy, które stawiamy w centrum tego numeru tygodnika.
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Redaktor naczelny Teologii Politycznej Co Tydzień. Wieloletni koordynator i sekretarz redakcji teologiapolityczna.pl. Organizator spotkań i debat. Koordynował projekty wydawnicze. Z Fundacją Świętego Mikołaja i redakcją Teologii Politycznej związany od 2009 roku. Pracował w Ośrodku Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz Instytucie Pileckiego. Absolwent archeologii na Uniwersytecie Warszawskim.