Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Unia Europejska będzie niemiecko-francuska, koniec kropka

Unia Europejska będzie niemiecko-francuska, koniec kropka

Wreszcie pojawia się moment na zrealizowanie pierwotnej idei integracji, tak jak wyobrażali ją sobie kiedyś Adenauer z de Gaulle’em. A w gruncie rzeczy jeszcze lepszej, bo obejmującej zasoby rozszerzonego europejskiego wspólnego rynku.

Pierwsza od 24 lat państwowa wizyta prezydenta Francji w Niemczech odbyła się z wyjątkową pompą. Rozpisany na trzy dni program obejmował szereg spotkań, wydarzeń, wystąpień układających się w imponujący polityczny i publiczny spektakl. Można wręcz śmiało powiedzieć, że ta wizyta przyćmiła swoją formą nawet zeszłoroczną wizytę w Niemczech Karola III, celebrowaną przecież – jak to w przypadku wizyt brytyjskiego monarchy – z niezwykłą starannością.

Ponieważ akurat w przypadku relacji między Paryżem i Berlinem nie brakuje bieżących spotkań i konsultacji – jest to chyba najbardziej usieciowiona relacja między państwami w Europie – powstaje naturalne pytanie, po co Niemcom i Francji teraz taki wielki spektakl? Zwłaszcza że niósł on ze sobą wszystkie możliwe irytujące znamiona niemiecko-francuskiej ekskluzywności w Europie: oto znów z wysokiego diapazonu przywódcy Francji i Niemiec mogli głosić swoje mądrości w imieniu całej Europy jako jej niekwestionowani liderzy. Bez oglądania się na południe czy na Europę Środkową, nie mówiąc już o Wielkiej Brytanii, która wypisała się z Unii sama.

Zapewne też na marginesie tych wszystkich widowiskowych wydarzeń podczas wizyty Emmanuela Macrona w Niemczech odbywały się także jakieś konkretne rozmowy, o których wyniku dowiemy się dopiero za kilka lat – o jakichś nowych dealach typu: atom za Nord Stream II albo rezygnacja z jednomyślności w polityce zagranicznej Unii za dalsze uwspólnotowienie europejskiego długu. Upierałbym się jednak, że w istocie teraz chodziło głównie o spektakl i symbole, skoro konkrety można i tak załatwiać na bieżąco.

Podkreślanie na każdym kroku ekskluzywności relacji Berlina i Paryża nie było więc żadną niezręcznością czy niedopatrzeniem, ale konkretnym przekazem, sformułowanym tak wyraźnie, aby dotarł nawet do najbardziej opornych w Europie. Europa będzie niemiecko-francuska, koniec kropka. Teraz wreszcie pojawia się bowiem moment na zrealizowanie pierwotnej idei integracji, tak jak wyobrażali ją sobie kiedyś Adenauer z de Gaulle’em. A w gruncie rzeczy jeszcze lepszej, bo obejmującej zasoby rozszerzonego europejskiego wspólnego rynku.

Tak, wielki spektakl miał również przykryć masę sprzecznych interesów Paryża i Berlina, ale głównie chodziło o to, by pokazać, w czyich rękach leży przywództwo.

Marek A. Cichocki

Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”

Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”


Wydaj z nami

Zostań mecenasem tygodnika idei Teologii Politycznej w 2025!
„Interesują nas właśnie te idee, które zbudowały naszą rzeczywistość, postaci odzwierciedlające głębsze znaczenie własnej wspólnoty politycznej, wydarzenia, które ukazują sens zastanego losu”
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.