Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Ikonologia. Przełamywanie paradygmatu [TPCT 280]

Ikonologia. Przełamywanie paradygmatu [TPCT 280]

W 100. rocznicę urodzin Jana Białostockiego warto przyjrzeć się niezwykłej próbie wyjścia poza obręb zawężonej i analitycznej dziedziny, która miała swoją poważną reprezentację w historii sztuki – do szerszej perspektywy, starającej się odnaleźć panoramiczny obraz bez skupiania się jedynie na detalu materii. Ta swoista rewolucja unaocznia pewne napięcie, które wytwarza się w obrębie sformalizowanych dziedzin naukowych. Czy nie warto podjąć próby odzyskania szerszej panoramy?

Kultura stanowi przestrzeń, w której działamy, komunikujemy, w której kodujemy nasze postrzeganie rzeczywistości. Przez nią rezonujemy, jak i jesteśmy poddawani jej oddziaływaniu. Z kolei kultura wysoka w niezwykle wysublimowany sposób dociera zarówno całością swej formy, ale i ideami, jak i znaczeniami, do sedna naszego czucia wielu przestrzeni jednocześnie. Tym bardziej zasadne jest stawianie takich pytań, jak pamięć przeszłości wpływa na kształtowanie się kultury, a także jak pewne dzieła opowiadają kontekst, w którym zostały stworzone i czym są dla nas dzisiaj? Sztuka wizualna niemal od zarania stanowiła istotny aspekt kształtowania i opowiadania świata. Malarstwo przez wieki pozwalało nam mierzyć się z pewnymi toposami, symbolami, ale też zachwycało i prowadziło w wielką opowieść o świecie zarówno tym immanentnym, jak i tym transcendentnym. Historia sztuki pełna jest wielkich książek i pięknych albumów, które przybliżają tę kluczową część kultury. Z czasem zaś zaczęła ograniczać się do dziedziny, która hermetycznie zaczęła poddawać analizie przedmiot swojego zainteresowania, by przekształcić się w autonomiczny i zamknięty świat, który gdzieś pogubił dostrzeganie szerszej perspektywy i odcinając niezbędne referencje i punkty orientacyjne. Czy wobec tak kształtującej się dziedziny nie należało spróbować wrócić do próby znalezienia pewnej szerszego kontekstu, aby na nowo wejść poprzez obraz do miejsca z widocznym horyzontem całej kultury? Można powiedzieć, że ukształtowana w XX wieku metoda ikonologiczna – próbowała na nowo odzyskać tę przestrzeń z wąskiego okopu formalno-stylistycznego. 

Spróbujmy uchwycić pewien kontekst. W XX wieku zaczęło kształtować się pewne teoretyczne napięcie. Szkoła wiedeńska historii sztuki stała na stanowisku, że należy odrzucić fakty kulturalne, biograficzne aspekty, a także pewną próbę ustalenia relacji kulturowych i społecznych, aby móc skupić się na formie dzieła i warunkach artystycznego widzenia. Zatem dzieło sztuki z tego punktu widzenia stawało się przede wszystkim fenomenem materialnym: formą, farbą, przestrzenią, strukturą – i to powinno stanowić podstawę analizy. W niejako w kontrze zakiełkowała nowatorska próba szerszego kontekstu. Stało się to wraz z pracami takich autorów jak Erwin Panofsky, Aby Warburg czy Fritz Saxl. Ten model namysłu nad dziełem sprowadzał się do wysiłku uzasadnienia wartości dzieła w treściach istniejących nie tylko w obrazie, ale i poza nim samym. W ten sposób postulowano, że odczytanie dzieła nie może ograniczyć się do sfery formalnej, lecz rozciągnąć się na sferę znaczeń umownych, nie zawsze widocznych jedynie w części materialnej. W centrum zatem powinno znaleźć się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, co ukrywa się pod odwzorowywaną rzeczywistością.

To nie przypadek, że poprzez „studium tradycji klasycznej”, nowa szkoła zaczęła interpretować i szukać myśli starożytnej odzwierciedlonych w różnorodnych postaciach szeroko rozumianej kultury w wiekach późniejszych

W ten sposób został ukształtowany nurt ikonologiczny. Do dyskursu została wprowadzona na nowo szersza perspektywa, która pozwalała na wyjście z zamkniętego grona ekspertów specjalizujących się w coraz to bardziej szczegółowych aspektach dzieła. Można by za Panofskym rzec – „intuicji syntetyzującej”, która sprowadza się konfrontacji działa z szerokim kontekstem kulturowym, bez zawężania jedynie do wąskich ścieżek formalnych. Było to swoiste odzwierciedlenie pewnego napięcia pomiędzy sola scriptura a odczytywaniem dzieła w kontekście Tradycji. To nie przypadek, że poprzez „studium tradycji klasycznej”, nowa szkoła zaczęła interpretować i szukać myśli starożytnej odzwierciedlonych w różnorodnych postaciach szeroko rozumianej kultury w wiekach późniejszych. Zresztą ten zabieg też jest widoczny w takich dziełach z zakresu historii literatury jak „Odrzucony obraz” C.S. Lewisa, w których ukazywał, że bez zrozumienia całego średniowiecznego Modelu kultury, ukształtowanego z lektury klasyków, niepodobna rozpatrywać dzieł, które były kształtowane w tym paradygmacie.

Metoda ta pozwala dochodzić do podstawowych treści dzieła, dekodować wtórne znaczenie użytych w nim tematów, a także odczytać ich symboliczne znaczenie, także na przestrzeni czasu. Ikonologia w istocie miała prowadzić do rozstrzygnięć szerszych i bardziej ogólnych niż interpretacja samego dzieła, czy nawet szerzej – sztuki. Jej postulatem stała się próba odnalezienia roli pamięci o przeszłości i jej wpływie na kulturę. W ten sposób został wprowadzony niezwykle ożywczy prąd, który redefiniował zastany porządek, dopominający się o zmianę ogólnego modelu odczytywania – nie tylko samego dzieła, takiego, jak obrazy mistrzów, ale też przenosił całą dyskusję na poziom meta – syntezy i wieloaspektowego ujęcia w obrębie kultury. 

W Polsce ta próba znalazła oddźwięk i pewne twórcze rozwinięcie w pracach Jana Białostockiego, dla którego ten prąd intelektualny – wychodzący z obrębu historii – jawił się niezwykle interesująco szczególnie w dziedzinach, które żywo go interesowały: wzajemnych relacji estetyki i sztuki. W gruncie rzeczy było to bowiem odchodzenie od ograniczeń jednej dyscypliny humanistycznej w kierunku tworzenia szeroko rozumianej wiedzy o sztuce, a zatem deautonomizacji wiedzy o historii sztuki i wprzęgnięcia jej w szerszy kontekst – można by dziś modnie napisać interdyscyplinarny, który był tak bliski polskiemu badaczowi.

W 100. rocznicę urodzin Jana Białostockiego warto przyjrzeć się tej niezwykłej próbie wyjścia poza obręb pewnej zawężonej i analitycznej dziedziny, która miała swoją poważną reprezentację w historii sztuki – do szerszej perspektywy, starającej się odnaleźć panoramiczny obraz (nomen omen) bez skupiania się jedynie na detalu materii. Ta swoista rewolucja jest o tyle warta przypomnienia, że unaocznia pewne napięcie, które wytwarza się w obrębie sformalizowanych dziedzin naukowych. Czy nie warto podjąć próby odzyskania szerszej panoramy? 

Jan Czerniecki
Redaktor naczelny

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu

MKDNiS2Belka Tygodnik844


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.