Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Marek A. Cichocki: Piekło kanclerz Merkel

Marek A. Cichocki: Piekło kanclerz Merkel

Szczyt G20 w Hamburgu miał być dla Angeli Merkel łatwym sukcesem. Tymczasem jest dla Niemiec wizerunkową katastrofą o potencjalnych politycznych konsekwencjach


Berlin nie ustawał w wysiłkach, aby stworzyć wrażenie, że jest jedynym ośrodkiem zdolnym wyznaczać kierunki rozwoju Zachodu. Jednak tym razem sprawy nie poszły po myśli Angeli Merkel – pisze prof. Marek A. Cichocki na łamach „Rzeczpospolitej”

Szczyt G20 w Hamburgu miał być dla Angeli Merkel łatwym sukcesem. Jeszcze na dzień przed jego rozpoczęciem, kiedy Donald Trump był entuzjastycznie witany w Warszawie, pani kanclerz powtarzała, że spodziewa się bardzo trudnych i mozolnych negocjacji w sprawie handlu i klimatu. W ten sposób budowała korzystny dla siebie wizerunek zatroskanej globalnymi problemami przywódczyni, która dźwiga na swych barkach odpowiedzialność za losy świata. Po ostatniej wizycie Trumpa w Europie – w Brukseli oraz na Sycylii podczas szczytu G7 – Berlin nie ustawał w wysiłkach, aby stworzyć wrażenie, że jest jedynym ośrodkiem zdolnym wyznaczać kierunki rozwoju Zachodu. Jednak tym razem sprawy nie poszły po myśli Merkel.

G20 jest dla Niemiec wizerunkową katastrofą o potencjalnych politycznych konsekwencjach. Agenda Merkel stała się drugorzędna w kontekście spotkania Trumpa z Putinem. Z kolei jej spotkanie z Putinem w obecności Macrona obnażyło bezsilność zachodniej Europy w kwestiach związanych z przyszłością Ukrainy oraz bezowocność dotychczasowych wysiłków podejmowanych w ramach tzw. formatu normandzkiego.

Na dodatek świat obiegły zdjęcia płonących ulic Hamburga, ostrych starć antyglobalistów z policją i transparentów z napisem „Witajcie w piekle". Te sceny sugerowały raczej atmosferę zbliżającej się apokalipsy niż pojawienie się nowego politycznego przywództwa Niemiec w Europie. I tego wrażenia nie mogły już zatrzeć piękne tony Beethovenowskiej „Ody do radości", której uczestnicy szczytu musieli wysłuchać w hamburskiej filharmonii podczas przygotowanego na specjalne życzenie pani kanclerz koncertu.

Nie wiem, czy hamburska klapa będzie miała jakieś znaczenie dla zbliżających się w Niemczech wyborów. Stanowi jednak na pewno godne odnotowania wydarzenie, znamionujące jakieś przesilenie na Zachodzie. Już wkrótce Trump odwiedzi Paryż, z tej wizyty prawdopodobnie nie popłyną w świat nowe zdjęcia „z piekła", lecz ładne obrazki ze spotkania dwóch nowych, silnych przywódców. Myślę więc, że marzenia Berlina, by stać się prawdziwym zbawcą Zachodu, właśnie odchodzą w niebyt. Świat jest bardziej skomplikowany, niż chcieliby tego niektórzy politycy.

Marek A. Cichocki

Fot. Robert Laska/Maleman

Felieton ukazał się na łamach dziennika „Rzeczpospolita”


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.