Obraz Bożego Miłosierdzia to przede wszystkim obraz-modlitwa, a nawet więcej – obraz-kontemplacja. I choć nie ma przeciwskazań, aby czczony był w prywatnych mieszkaniach, od samego początku Jezusowi zależało, aby przede wszystkim znajdował się w kościele, a zatem aby zanurzony był w przestrzeni sacrum, w przestrzeni, w której dokonują się sakramenty – pisze Izabela Rutkowska w swojej książce „Przez zasłonę ciała” poświęconej obrazowi Bożego Miłosierdzia. Zachęcamy do wsparcia zbiórki na wydanie książki.
Wesprzyj wydanie książki Izabeli Rutkowskiej „Przez zasłonę ciała”
Słowo i obraz, pióro i pędzel – podstawowe narzędzia komunikacji wszech czasów, ucieleśniające ludzką myśl, umożliwiające dialog i rozwój – to właśnie one, jako wzajemnie potrzebne, zostały wybrane do ogłoszenia orędzia Bożego Miłosierdzia. Użyte tak, aby skoncentrować naszą uwagę na istocie przesłania, a nie na formie – mamy być miłosierni w każdym przejawie naszego życia, każdym odruchu każdego z naszych członków, od rana do nocy. Nie jest istotny kształt nosa, kolor oczu, smukłość dłoni, faktura materiału naszych ubrań czy charakter pisma – ważne jest to, na ile nasze ciało jest kanałem Bożego miłosierdzia. W dobie nadmiernej troski o wygląd, zdrowie czy doznania zmysłów orędzie to może pomóc współczesnemu człowiekowi także w uporządkowaniu tych sfer i w zachowaniu właściwych proporcji. O ile tylko ów człowiek wejdzie w modlitewny dialog i odważy się zaufać.
Obraz Bożego Miłosierdzia to przede wszystkim obraz-modlitwa, a nawet więcej – obraz-kontemplacja. I choć nie ma przeciwskazań, aby czczony był w prywatnych mieszkaniach[1], od samego początku Jezusowi zależało, aby przede wszystkim znajdował się w kościele, a zatem aby zanurzony był w przestrzeni sacrum, w przestrzeni, w której dokonują się sakramenty. To właśnie ten kontekst najlepiej objaśnia wszelkie znajdujące się na płótnie elementy. Jeden z polskich mistyków – Chryzostom Stefan Dobrosielski – wiąże etymologię słowa „kontemplacja” ze słowem „świątynia” (con-templum). Według niego jest ona „jakby zaglądaniem do świątyni czy też oglądem świątyni. W ten sposób oddający się kontemplacji, okiem rozumu, prosto i dogłębnie, poznaje prawdę”[2]. Z Ewangelii wiemy, że tą najdoskonalszą świątynią jest ciało Chrystusa, a każdy człowiek nosi w sobie tę samą potencję – jego ciało także ma być świątynią Ducha Świętego. Kontemplując więc Jego Ciało, uświęcamy własne, odnajdujemy właściwą funkcję każdego z organów i stajemy się coraz bardziej podobni do Boga – doskonali i miłosierni tak, jak Ojciec jest doskonały i miłosierny (zob. Mt 5,48; Łk 6,36). Do takiego samego wniosku doszedł o. Marko K. Glogović: „Jedno jest pewne: ten obraz jest nam dany po to, aby kontemplujący go stawali się coraz bardziej podobni do Jezusa – miłosierni w całym swoim życiu”[3].
Obraz Bożego Miłosierdzia to przede wszystkim obraz-modlitwa, a nawet więcej – obraz-kontemplacja
Biorąc pod uwagę liczbowe rozłożenie nazw części ciała Jezusa w Dzienniczku, dominującą pozycję zajmuje serce (333), zaraz za nim znajdujemy promienie (76), co dodatkowo potwierdza interpretację o Sercu Jezusa jako centrum całego wizerunku. Sama zaś kontemplacja jest przede wszystkim modlitwą serca. Promienie, które przywołują zarówno Golgotę, jak i eucharystyczną ofiarę, są jednocześnie światłem umożliwiającym poznanie Bożych tajemnic oraz zrozumienie sensu własnego życia. W dalszej kolejności należy wymienić ręce, stopy i rany, ukazujące sposób działania (także tego doświadczanego w cierpieniu), który jest pełen otwartości, łagodności, pokory, ale i zdecydowania, powagi i energii. Chrystus ukazany jest jako ten, który idzie na spotkanie człowieka, który cały skoncentrowany jest na tym intymnym spotkaniu. Tło w zasadzie nie jest tu zbyt istotne – jak wiemy, Jezus ukazywał się Faustynie nie tylko w kaplicy, ale i w celi, w szpitalu, w kuchni, w ogrodzie, na drodze. Tak naprawdę Jego obecność tak bardzo rozświetla wszystko wokół, że wszystko to niknie i przestaje być ważne. Promienie porywają człowieka w Serce Boga jak rwące strumienie – poddanie się z ufnością temu Boskiemu działaniu jest według Świętej z Łagiewnik jedynym ratunkiem człowieka.
Spośród zmysłów najwyraźniej zarysowany został wzrok, który także podkreśla kontemplacyjność obrazu. Kontemplować to bowiem przede wszystkim patrzeć, oglądać z uwagą i w zachwycie. W języku potocznym często mówimy, że kontemplujemy dzieła sztuki, piękny krajobraz, zjawiska przyrody czy też ukochaną twarz – nasz wzrok nie może się wtedy wręcz nasycić widokiem, chcemy zatrzymać czas i zamknąć w sobie ten obraz na zawsze. Taki jest, według mistyków, ten pierwszy poziom kontemplacji – jako naszej aktywności – wpatrywać się w osobę Jezusa, zanurzając się w Jego Sercu i rozważając tajemnice Jego życia. Drugi poziom należy już do Boga – to On sam decyduje, czy udzieli nam daru swoistego porwania do nieba.
Postscriptum
Materiał do analizy przygotowywałam między innymi w Krakowie, korzystając z gościnności sióstr służebniczek i prowadzonego przez nie domu księży profesorów (za co serdecznie dziękuję). Całość zaś mojej pisarskiej aktywności przypadła na osobliwy (i dla wielu tragiczny) czas epidemii COVID-19. Wtedy, gdy zamknięto kościoły i ograniczono liczbę wiernych mogących brać udział w Eucharystii do pięciu osób, pisanie to stało się dla mnie swoistym dotykaniem ciała Chrystusa, szczególnym duchowym karmieniem się Jego słowem i obrazem. Było jakby pisaniem w cieniu Jego promieni. Sam zaś koniec rozważań przypadł na czas kwarantanny – pandemia nie ominęła bowiem i mojego domu.
Gdy skończyłam pisać to opracowanie (choć poza mną nikt tego nie wiedział), otrzymałam zaproszenie do projektu Teologii Politycznej, którego celem jest ożywienie malarstwa religijnego i „namalowanie katolicyzmu od nowa”. Pierwszym wyzwaniem tego przedsięwzięcia było namalowanie obrazu Bożego Miłosierdzia. Moim zadaniem było zaś przygotowanie wykładów dla malarzy na temat przesłania obrazu wynikającego z Dzienniczka, symboliki każdego z elementów, a także utworzenie obstalunku informującego artystów o granicach ich ekspresji. Ta wspólna potrzeba eksplorowania tak wielkiego tematu była niezależna od siebie – Dariusz Karłowicz nie wiedział, że piszę tę książkę, ja zaś nie wiedziałam o jego planach związanych z projektem. Gdy się spotkaliśmy, wszystko było już gotowe.
„Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej”
Czy obrazy, które powstały, zachwycają bardziej niż te z Wilna lub z Łagiewnik? Czy przy nich łatwiej wejść w kontemplację? Odpowiedzią na te pytania będzie praktyka religijna wiernych, którzy będą z tymi obrazami obcować – większość z dzieł zawiśnie bowiem w kościołach. Zapewne i tym razem Faustyna zalałaby się łzami, bo jest to zwyczajnie niemożliwe oddać w obrazie Oblicze Boga, które ona widziała. Należy raz jeszcze powtórzyć słowa Jezusa: „Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej” [Dz. 313]; a także słowa ks. Ignacego Różyckiego, teologa wyznaczonego przez kard. Karola Wojtyłę do opracowania teologicznego komentarza Dzienniczka: „Strona malarska i reprezentatywna obrazu jest w oczach Jezusa podporządkowana celowi głównemu i ma wartość o tyle, o ile jest mu podporządkowana”[4]. A celem jest poznać przepaść Bożego Miłosierdzia [zob. Dz. 88; por. 420].
Pierwsze zdanie Dzienniczka: „O Miłości wiekuista, każesz malować obraz swój święty” [Dz. 1], zostało ujęte w czasie teraźniejszym. Brzmi jak stale obowiązujący nakaz i warto, aby współcześni malarze (szczególnie ci, którym drogie są tematy religijne) poczuli się adresatami tego nakazu i podjęli wyzwanie namalowania obrazu Bożego Miłosierdzia. Zmaganie się z tym zadaniem (tak jak zmaganie się z opisem) jest ważnym procesem, wręcz formacją konfrontującą nas zarówno z naszym wyobrażeniem Boga, jak i z nami samymi.
Izabela Rutkowska
Wesprzyj wydanie książki Izabeli Rutkowskiej „Przez zasłonę ciała”
Przypisy:
[1] Ks. I. Różycki, Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, Kraków 2008, s. 97.
[2]Antologia mistyki polskiej, red. M. Zawada OCD, tom I, Kraków 2008, s. 121–122.
[3] M.K. Glogović OSPPE, dz. cyt.,s. 14.
[4] Ks. I. Różycki, dz. cyt., s. 22.
Wesprzyj wydanie książki Izabeli Rutkowskiej Przez zasłonę ciała
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!