Odkładając zatem gusta malarskie na bok, zaczęłam kontemplować każdy kawałek płótna, odkrywając z coraz większym zachwytem klucz do symboli, którym jest ciało Chrystusa. Z niewystarczalności przekazu, jakim jest dla mnie obraz, zaczęłam szukać w tekście Dzienniczka wszystkich użytych określeń części Jego ciała – pisze Izabela Rutkowska o swojej książce „Przez zasłonę ciała” poświęconej obrazowi Bożego Miłosierdzia. Zachęcamy do wsparcia zbiórki na wydanie książki.
Wesprzyj wydanie książki Izabeli Rutkowskiej „Przez zasłonę ciała”
Ten obraz mnie nie zachwyca. I jest mi z tym źle. Bo to ważny obraz, może najważniejszy ze wszystkich dotąd malowanych. Istotniejszy w przesłaniu niż ikony Rublowa, obdarzony większą mocą niż Światłość świata Holmana Hunta. Czy jednak Kazimirowski lub Hyła sprostali wyzwaniu…? W powielanych do granic kiczu wersjach objawiona w Płocku wizja staje się pośmiewiskiem. Wypada zapłakać wraz z Faustyną: „Kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś?” [Dz. 313].
Był nawet czas, że miałam o to „pretensje” do Boga, jak i o to, że do spisania tak niezwykłego orędzia wybrał prostą dziewczynę i powstał równie mało zachwycający tekst – do tego pełen błędów językowych, powtórzeń, rymów częstochowskich. Obfitowaliśmy przecież w tamtym czasie w tak utalentowane pióra i pędzle…
Poniższe opracowanie ma swoje źródło właśnie w tym ubolewaniu. Z samego jednak ubolewania nie powstają dzieła wymagające długich godzin wypisów i analiz. Na szczęście tekst (jak i obraz) został już doceniony i „kanonizowany” – sam Jan Paweł II z drżeniem przekazywał go badaczom i kopistom, aby doprowadzić w końcu do jego wydania i aby po latach oprzeć na nim encyklikę Dives in misericordia (notabene pierwszą wersję tego właśnie dokumentu pisał wyjątkowo po polsku, a nie po łacinie). Na szczęście nauczono mnie szacunku do opinii osób większych ode mnie i samo stwierdzenie „nie podoba mi się” nie miało decydującego głosu. Poza ubolewaniem wiodła mnie zatem głęboka wiara w to, co sam Jezus powiedział św. Faustynie o tym obrazie, a co Kościół potwierdził: „Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie” [Dz. 327]. O żadnym malowidle nie ma takiego świadectwa. W nim musi być więc ukryty niezwykły skarb. Po prostu musi.
Ten obraz mnie nie zachwyca. W powielanych do granic kiczu wersjach objawiona w Płocku wizja staje się pośmiewiskiem
Odkładając zatem gusta malarskie na bok, zaczęłam kontemplować każdy kawałek płótna, odkrywając z coraz większym zachwytem klucz do symboli, którym jest ciało Chrystusa. Z niewystarczalności przekazu, jakim jest dla mnie obraz, zaczęłam szukać w tekście Dzienniczka wszystkich użytych określeń części Jego ciała. Chciałam dociec całego zawartego tam bogactwa znaczeń – wszak orędzie opiera się na tych dwóch przekazach – obrazowym i słownym. Znalezione fragmenty odpowiednio wyselekcjonowałam, policzyłam i pogrupowałam tematycznie. Całość starałam się analizować wedle uznanej metodologii językowego obrazu świata, ale opisywać językiem popularnonaukowym, a nie naukowym.
Opracowanie ma narzucone sztywne ramy. Analiza nie dotyczy bowiem całego Dzienniczka, a jedynie tych fragmentów, w których Święta wymienia części ciała Chrystusa oraz promienie. Dodatkowo przebadane zostały te zdania, w których padają słowa: „obraz”, „odbicie”, „opłatek”, „podobieństwo”, „wzór”, „zasłona”. Celem opracowania jest bowiem takie odczytanie symboliki obrazu, aby stanowił wzorzec naszego człowieczeństwa i podpowiadał, jak mamy używać naszych własnych rąk, nóg, oczu, aby być kanałem miłosierdzia Bożego, tak jak sam Bóg sobie tego życzył. Do komentarzy wykorzystano wiadomości z zakresu językoznawstwa, teorii symboli oraz teologii. Niektóre dygresje odwołują się też do zjawisk fizyki i biologii.
Za ideą tej pracy stoi także prawda wypowiedziana przez ojców Soboru Watykańskiego II w dokumencie Gaudium et spes, nr 22:
Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy człowiek, był figurą przyszłego, mianowicie Chrystusa Pana. Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie. (…) Ten, który jest „obrazem Boga niewidzialnego”, jest człowiekiem doskonałym, który przywrócił synom Adama podobieństwo Boże, zniekształcone od czasu pierwszego grzechu. Skoro w nim przybrana natura nie uległa zniszczeniu, tym samym została ona wyniesiona również w nas do wysokiej godności. Albowiem On, Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu.
Izabela Rutkowska
Wesprzyj wydanie książki Izabeli Rutkowskiej „Przez zasłonę ciała”
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!