W tle afery Cambridge Analytica jest perspektywa silnej politycznej ingerencji w internet – pisze prof. Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”
Dziwi mnie gwałtowność, z jaką wybuchła tzw. afera Cambridge Analytica. Cała sprawa wydaje się mocno rozdmuchana z powodów, które niekoniecznie mają cokolwiek wspólnego z troską o wolności obywatelskie. Przypomnijmy – chodzi o używanie w kampaniach wyborczych skomplikowanych algorytmów, dzięki którym można tworzyć profile osobowościowe użytkowników portali społecznościowych. Umożliwia to indywidualizowanie informacji pod kątem zainteresowań, potrzeb i preferencji użytkownika.
Ten proceder od lat funkcjonuje w przypadku internetowej, zindywidualizowanej reklamy, o czym każdy z nas może się łatwo przekonać. Choć raz kupując w internecie np. kalosze lub rezerwując hotel, jesteśmy później bombardowani reklamami obuwia i hoteli z całego świata. Praktyki te wywoływały co pewien czas dyskusję na temat prywatności w internecie. Nie było natomiast w tym kontekście mowy o przestępstwie.
Wiele wskazuje na to, że oburzenie na wykorzystywanie narzędzi stworzonych przez Cambridge Analytica jest kolejną próbą znalezienia winnego politycznych porażek liberałów w Ameryce i zachodniej Europie
Inaczej ma się sprawa z reklamą polityczną. Indywidualny przekaz polityczny pod kątem gustów użytkownika może mieć wielkie znaczenie, wpływając przede wszystkim na decyzje niezdecydowanych wyborców. Skorzystali z tego spece od kampanii wyborczej Trumpa, podczas gdy Hillary Clinton postawiła podczas ostatnich wyborów prezydenckich w USA przede wszystkim na tradycyjnego wyborcę telewizyjnego. Jednak już w 2008 r. sztab Baracka Obamy wykorzystywał nowe możliwości dotarcia do wyborcy przez internet, chociaż wtedy liberalna prasa amerykańska była pełna zachwytu nad inwencją młodych, zdolnych i kreatywnych strategów politycznej reklamy, a sam twórca Facebooka Mark Zuckerberg stał się cudownym dzieckiem nowego, lepszego świata i bywalcem politycznych salonów.
Wiele wskazuje na to, że oburzenie na wykorzystywanie narzędzi stworzonych przez Cambridge Analytica jest kolejną próbą znalezienia winnego politycznych porażek liberałów w Ameryce i zachodniej Europie poniesionych w wyborach w ciągu ostatnich dwóch latach. Ich przyczyna nie ma leżeć we własnych błędach czy zaniechaniach – oczywiste zwycięstwo obozu postępu zostało po prostu skradzione, już nie tylko przez Putina i jego trolli, ale także przez „wroga wewnętrznego”. Zuckerberg ma odegrać w tej sprawie rolę kozła ofiarnego. A w tle jest perspektywa silnej politycznej ingerencji w internet i wprowadzenia jego nowych regulacji i form kontroli.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadzi w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>