Dziewiętnastowieczny pozytywizm był w pełni samowystarczalny, a luki w prawie nakazywał wypełniać w oparciu o analogię i odwołanie do zasad wyższego rzędu. U Hobbesa jest inaczej: jego koncepcja prawa wyrasta z prawa natury, prawo pozytywne jest uzasadniane przez prawa rozumu i z praw rozumu wypływa – pisze Katarzyna Doliwa w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Hobbes. W cieniu Lewiatana”.
Uwagi poświęcone prawu rozpoczyna Thomas Hobbes od omówienia zagadnienia praw natury, które definiuje jako niezmienne i wieczne nakazy rozumu. Prawem naturalnym jest reguła ogólna, którą wskazuje rozum, i która zabrania człowiekowi czynić rzeczy sprzecznych z instynktem samozachowawczym. Prawa natury narzucają się rozumowi w sposób oczywisty, są wpisane w ludzką kondycję, wspólne dla wszystkich społeczności[1], a ich poznanie jest efektem introspekcji, „poznania samego siebie”[2].
Prawo państwowe definiuje Hobbes jako te reguły postępowania, które zostały narzucone przez suwerena rozkazem[3]. Dzięki nim poddany ma możliwość odróżniania dobra od zła, tego co słuszne, od tego, co niesłuszne. Obowiązują one dopiero od chwili ogłoszenia i do ich zrozumienia niezbędna jest wykładnia dokonana przez suwerena[4]. Chronologicznie pierwsze, prawa natury dla swojego faktycznego obowiązywania wymagają włączenia ich przez suwerena do porządku prawnego, w pełni realizują się dopiero w państwie[5]. Choć istnieją także w stanie przedpaństwowym[6], nie obowiązują wtedy efektywnie; są tak ogólne, że nie sposób ich stosować. Z uwagi na rangę jaką nadaje Hobbes rozkazom suwerena może być on uważany za wczesnego prekursora pozytywizmu prawniczego, systemu, który pełny swój kształt osiągnął dopiero w wieku dziewiętnastym.
Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.
Dziewiętnastowieczny pozytywizm był w pełni samowystarczalny, a luki w prawie nakazywał wypełniać w oparciu o analogię i odwołanie do zasad wyższego rzędu. Nie zakładał sytuacji, w której decyzja sędziego będzie niezdeterminowana[7]. Klasyczny pozytywista - John Austin czy Hans Kelsen[8] konsekwentnie bronił tezy o całkowitym rozdziale prawa i systemów moralnych, radykalni pozytywiści formułowali niejednokrotnie „zakazy interpretowania kodeksów”, nakazując traktować przepisy prawa jako jednoznaczne językowo wyrażenia dyrektywalne[9].
U Hobbesa jest inaczej – po pierwsze, jego koncepcja prawa wyrasta z prawa natury, prawo pozytywne jest uzasadniane przez prawa rozumu i z praw rozumu wypływa: potrzebne jest do tego, by prawa natury były respektowane. Po drugie, u Hobbesa, inaczej niż u klasycznych pozytywistów, prawo natury działa wszędzie tam, gdzie brak stosownej regulacji prawa pozytywnego[10]. Gdy ukonstytuowane twórczym wysiłkiem człowieka prawo pozytywne okazuje się niewystarczające, sędzia rozstrzygający w nietypowej sprawie może odwołać się do praw natury. Angielski filozof nie miał najmniejszych wątpliwości, że takie odwołanie takie jest uzasadnione – wszak prawa natury istniały zanim pojawił się porządek prawa stanowionego; wiążą zatem w tych sprawach, w których prawo pozytywne milczy[11].
System Hobbesa, różniąc się od pozytywizmu klasycznego, wykazuje powinowactwo z jedną ze współczesnych jego odmian - wersją „miękką”, dopuszczającą istnienie pewnych istotnych związków między prawem a systemami moralności. Przypomina zwłaszcza ujęcie Herberta L. A. Harta, autora koncepcji „minimum treści prawa natury”, sformułowanej w oparciu o analizę ludzkiej natury i miejsca człowieka w społeczeństwie. Zarówno system prawny Hobbesa, jak i koncept Harta wyrastają z tych samych, utylitarnych i racjonalnych przesłanek.
Dzisiejszy pozytywizm prawniczy przyjmuje dwie tezy: pierwsza to „teza o źródłach”, która zakłada, że o tym, co w danej społeczności jest prawem, decyduje konwencja, empirycznie stwierdzalny fakt społeczny. Zgodnie z powyższym twierdzeniem źródłem prawa nie jest metafizycznie pojmowana natura wyznaczająca jego konieczną treść; prawo jest wytworem człowieka. O istnieniu i formie prawa decyduje istnienie powszechnej praktyki rozpoznawania i przyjmowania pewnych norm jako norm prawnych. Druga zasadnicza teza dzisiejszego pozytywizmu prawniczego mówi, że nie istnieje immanentny związek między prawem a moralnością – i choć pozytywiści dostrzegają rozmaite interakcje norm obu systemów, zakładają że związki takie mają charakter przygodny. Można założyć, że te dwie tezy są sprzężone, i pozytywistą jest dziś ten, kto przyjmuje obie i do żadnej nie zgłasza istotnych zastrzeżeń[12].
Choć pozytywiści dostrzegają rozmaite interakcje norm obu systemów, zakładają że związki takie mają charakter przygodny. Można założyć, że te dwie tezy są sprzężone, i pozytywistą jest dziś ten, kto przyjmuje obie i do żadnej nie zgłasza istotnych zastrzeżeń
Współczesny pozytywizm prawniczy wykształcił dwa stanowiska. Pierwsze („miękkie”) uznaje, że funkcjonujące realnie systemy prawne przejmują wartości moralne, które stają się kryteriami obowiązywania prawa, z kolei „twardy” pozytywizm promuje tezę o całkowitej niezależności systemów prawa i moralności[13]. Sednem koncepcji „miękkiego pozytywizmu” jest przyjęcie, że samo wskazanie kryteriów obowiązywania prawa jest kwestią konwencji obowiązującej w danej społeczności, zaś natura tych kryteriów nie jest sprawą o charakterze pierwszorzędnym, gdy chodzi o definiowanie pojęcia prawa. W koncepcji tej przyjmuje się różnorodność kryteriów uznawania norm za prawo - jako reguły prawne można uznać normy pochodzące od danego autorytetu, normy czyniące zadość wymogom treściowym, a także te, które są przyjmowane na mocy reguły uznania zakładającej oba wyżej wymienione rodzaje kryteriów - warunkiem uznania jest zgodność z przyjętą wcześniej w danej społeczności konwencją. W istniejących współcześnie systemach prawnych reguła uznania odwołuje się w większości wypadków zarówno do kryterium pochodzenia, jak i kryterium treści; prawem jest norma pochodząca od upoważnionego organu normotwórczego, o ile tylko nie stoi w sprzeczności z pewnymi wymogami treściowymi – sprawiedliwością społeczną czy zasadami współżycia społecznego[14].
„Miękki” pozytywizm wywodzi się z koncepcji Harta, zwłaszcza z zasady „minimum treści prawa natury” – ponieważ prawo i moralność dotyczą tego samego obszaru ludzkiej aktywności i mają wspólne cele, każdy istniejący realnie system prawny musi respektować uwarunkowania, wynikające z natury ludzkiej. Wszelkie stanowione przez człowieka prawo powinno zatem uwzględniać zasady dotyczące ochrony ludzkiego życia i zdrowia oraz poszanowania własności[15]. Za Hobbesem powtarzał Hart, że przetrwanie biologiczne jest główną wytyczną kierującą działaniami człowieka. Akcentował konieczność - w celu ochrony życia, zdrowia i własności - zrzeczenia się przez jednostki, na rzecz sprawujących władzę, części swoich uprawnień. Istotne jest tu, że biologiczne przetrwanie jako wartość liczy się dlatego, ludzie go pragną, że jest podstawowym ludzkim dążeniem – uznanym za taki przez samych ludzi, a nie danym od Boga i przez to koniecznym, apriorycznym celem[16].
Siedemnastowieczny filozof, tak jak współcześni pozytywiści prawniczy, dostrzega i podkreśla rolę konwencji w powstawaniu zjawisk prawnych - stwierdza, że o tym co jest prawem, decydują w istocie fakty społeczne. Zgadza się z wyznawaną przez dzisiejszych pozytywistów tezę, że prawo ma proweniencję całkowicie ludzką. Podobnie jak zwolennicy „miękkiego” pozytywizmu akcentuje związki między prawem a moralnością; także w ujęciu Hobbesa nie mają one charakteru absolutnego czy immanentnego – obdarzony mocą suweren wciela prawa natury do systemu prawa państwowego i czyni z nich prawa państwowe, powodowany racjonalnością takiego działania, a nie jego koniecznością.
Katarzyna Doliwa
***
[1] T. Hobbes, Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego, tłum. Cz. Znamierowski, PWN, Warszawa 1954, s. 139.
[2] Tamże, s. 6-7.
[3] Tamże, s. 234.
[4] T. Hobbes, Elementy filozofii, tłum. Cz. Znamierowski, PWN, Warszawa 1956, t. 2, s. 287, tegoż Lewiatan, wyd. cyt., s. 236-237.
[5] T. Hobbes, Elementy filozofii, t. 2, s. 271-279.
[6] Prawa natury bywają czasami stosowane w stanie natury - wówczas, gdy za ich aplikacją przemawia w danej chwili racjonalna kalkulacja, zob. M. Kuniński, Problem stanu natury i stanu politycznego w teorii umowy społecznej Thomasa Hobbesa, w: Umowa społeczna i jej krytycy w myśli politycznej i prawnej, red. Z. Rau, M. Chmieliński, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2010, s. 123.
[7] M. Zirk-Sadowski, Pozytywizm prawniczy a filozoficzna opozycja podmiotu i przedmiotu poznania, w: Studia z filozofii prawa, red. J. Stelmach, Kraków 2001, s. 85.
[8] Zob. Z. Ziembiński, O pojmowaniu pozytywizmu oraz prawa natury, wyd. cyt., s. 70.
[9] Tamże, s. 63-64.
[10] T. Hobbes, Lewiatan, wyd. cyt.,s. 187.
[11] N. Bobbio, Thomas Hobbes and the Natural Law Tradition, The University of Chicago Press, Chicago 1993, s. 134-136.
[12] T. Pietrzykowski, „Miękki” pozytywizm i spór o regułę uznania, w: Studia z filozofii prawa, red. J. Stelmach, wyd. cyt., s. 99-100.
[13] Tamże, s. 97-99.
[14] Tamże, s. 101-109.
[15] H. L. A. Hart, Pojęcie prawa, tłum. J. Woleński, PWN, Warszawa 1998, s. 261-269.
[16] P. Kamela, Prawo i moralność w koncepcjach H. L. A. Harta, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008, s. 143.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!