Schodząca ze sceny Angela Merkel traci kontrolę nad własną partią. Nie pierwszy już raz, jak pokazał w zeszłym roku otwarty bunt chadeków przeciwko jej planom wyboru nowego szefa Komisji Europejskiej. W tym wypadku sprawa dotyczy jednak wewnętrznej stabilności Niemiec i zasady, którą miano za nienaruszalną: kordonu sanitarnego wokół AfD – pisze Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.
Kluczem do politycznej przyszłości Niemiec jest los chadecji po Angeli Merkel.
Turyngia to jedna z najbardziej malowniczych części Niemiec, a jednocześnie za sprawą słynnego Weimaru – centrum kultury, z którego Niemcy do dzisiaj są dumni. Jednocześnie to wciąż żywa obecność czasów dawnych wschodnich Niemiec – NRD, o których chciano już zapomnieć. To nie przypadek, że właśnie tutaj w Turyngii oraz w sąsiedniej Saksonii znajduje się epicentrum trzęsienia ziemi, które zmieni niemiecką scenę polityczną.
Wybór nowego premiera Turyngii, liberała, głosami chadecji i Alternatywy dla Niemiec (AfD) wywołał w całym kraju polityczny kryzys, który może doprowadzić do przyśpieszonych wyborów. Jest on jednak oznaką głębszej choroby – nieuchronnej dekompozycji niemieckiej polityki. Czy już powinniśmy zacząć się martwić?
Tradycyjna niemiecka socjaldemokracja umiera, powolnie, lecz nieuchronnie, a nazwisk ciągle zmieniających się jej liderów nikt nie jest już w stanie zapamiętać
Schodząca ze sceny Angela Merkel traci kontrolę nad własną partią. Nie pierwszy już raz, jak pokazał w zeszłym roku otwarty bunt chadeków przeciwko jej planom wyboru nowego szefa Komisji Europejskiej. W tym wypadku sprawa dotyczy jednak wewnętrznej stabilności Niemiec i zasady, którą miano za nienaruszalną: kordonu sanitarnego wokół AfD, uważanej za skrajnie prawicową, i nie do zaakceptowania jako potencjalny koalicjant w rządzeniu. Dlatego sojusz zawarty w Turyngii wywołał w Berlinie gigantyczny popłoch.
W sytuacji, w której tradycyjna niemiecka socjaldemokracja umiera, powolnie, lecz nieuchronnie, a nazwisk ciągle zmieniających się jej liderów nikt nie jest już w stanie zapamiętać, kluczem do politycznej przyszłości kraju jest los chadecji po Merkel. Ma ona dwie drogi. Albo zbuduje nową polityczną większość z partią Zielonych i liberałami, a więc zrobi dokładnie to, co w Austrii Sebastian Kurz, który dla wielu w Niemczech uchodzi za symbol koniecznej pokoleniowej zmiany w polityce. Albo stanie się to, co właśnie wydarzyło się w Turyngii, a więc prawa strona niemieckiej polityki zostanie zbudowana na nowo, opierając się na sojuszu prawicowego establishmentu z narodowym populizmem, co dla Niemiec i dla UE oznaczałoby zmianę dotychczasowego paradygmatu.
Oczywiście, jest zawsze droga trzecia i przy słabnącym przywództwie chadecja w Niemczech może pójść zarówno w jednym, jak i w drugim kierunku, ale to zapewne oznaczałoby jej definitywny rozpad.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadził do 2023 r. w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>
Autor podcastu „Niemcy w ruinie?”