Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Rymkiewicz. Polskość: arcytemat [TPCT 311]

Rymkiewicz. Polskość: arcytemat [TPCT 311]

Jarosław Marek Rymkiewicz odszedł, zanim wichura dziejów na nowo nabrała tempa, niemniej jednak jego pisarstwo odzyskuje aż nadto realistyczny sztafaż w postaci mierzenia się z pytaniami o tożsamość, prześwit między życiem a śmiercią wspólnot, czy wolnością, która może je konstytuować. Ta część Europy ciągle oscyluje wokół tych spraw – i jest – jak widzimy w bezpośredniej bliskości – kwestia śmiertelnie poważna.

Jeżeli założymy, że pisarstwo jest związane z przestrzenią poznania rzeczywistości, to szybko uchwycimy, że przeżywanie piórem jest pewną inicjacją wprowadzającą w przestrzeń metafizyki. Jeżeli spojrzymy bliżej na ten fragment piśmiennictwa, który zmaga się z polską formą – ujrzymy niebezpieczne balansowanie między tożsamością, rozpadem, a nawet śmiercią. Trudna to rola wadzić się z toposami, sięgać do rdzenia, przyglądać się unicestwieniu wytworzonego z trudem sposobu życia i wiwisekcji tych miejsc, które o tym przesądziły.  Co więcej, jeżeli to pisarstwo wcale nie ma ambicji jedynie osądzania przeszłości (pomimo znamienitego detalu i rekonstrukcji całych procesów z dokładnością zegarmistrza!), a też wychyla się w stronę komentarza do współczesnych zmagań o polską duszę – to można z całym przekonaniem chwycić książki arcymistrza tego sposobu kreślenia – Jarosława Marka Rymkiewicza.

Na próżno byłoby komentować wszystkie pisma, eseje, wiersze, encyklopedie czy inne wymykające się prostej klasyfikacji gatunki, które stworzone zostały pod piórem poety z Milanówka. Jeżeli próba uchwycenia całości dzieła z zasady powinna przekraczać objętość przedmiotu swojej troski – niechybnie trzeba by polec i ustąpić pola mądrzejszym i zaradniejszym w tym fachu. Jednak pozostaje ciągle pytanie, dlaczego warto sięgać do autora „Rozmów polskich latem roku 1983” – a te przecież frapowało za jego życia i nadal wisi nad nami jako niezwykle aktualne. Rymkiewicz był bowiem twórcą, który nie pozwalał obok siebie przejść obojętnie. Chwytał, wciągał, prezentował się Czytelnikowi i wygłaszał z pewnością siebie poglądy, które kąsały. Kąsały jak sokratejski giez. Co więcej, nie były to jedynie (jak chciałoby wielu widzieć jego twórczość) wiersze polityczne, często zaangażowane w bieżący nurt polskiej debaty, lecz całościowe spojrzenie na dzieje – gdzie detal prowadził jedynie pozornie do tajemnic alkowy wieszczów, jednak z tej przestrzeni rozciągało się przepastne okno na panoramę epoki i naznaczonymi miejscami, które ją realnie organizują.

Jeżeli sięgniemy do jego słynnej tetralogii (czy pentalogii, jak chcieliby niektórzy) – dostrzeżemy prędko, że tematem staje się polska wolność, rozumiana jako życie w sporze z losem historycznym i metafizycznym. Bo to właśnie historia jako pewna emanacja formy wspólnoty, która się z nią mierzy – nie jest pożółkłymi kartami zapisanymi dla bladych archiwistów czy oczu historyków uzbrojonych w grube szkła, lecz żywym nurtem ciągle kształtującym się w obrębie tej wspólnoty. Ten strumień nie tylko trzeba dostrzec, zrozumieć i opisać, ale i w pewien sposób ukształtować refleksją, która się z tego oglądu wyłania. Stawiać sobie to pytanie stale: czym jest polskość, jaki jest jej najważniejszy składnik, co ją ustanawia?

To pytanie w przypadku naszych dziejów jest pytaniem o dziwną relację trwania i zagłady, chaosu, szaleństwa, ale też wręcz magnetycznej formy. Chciałby się wręcz powiedzieć: Polska to śmiertelnie poważna sprawa. Obeznanych z poetycką twórczością Rymkiewicza nie trzeba wprowadzać w jego fascynację śmiercią, niemal Baudelaire’owską. I to nieraz wręcz biologiczne przypatrywanie się formie rozkładu, przechodzenia czegoś do niebytu – autor „Wieszania” rzutuje na polskie dzieje. Przygląda się temu ciału wspólnoty, państwa i znając jej koniec, ogląda z każdej strony objawy nasilającej się choroby, dostrzega też te zrywy, mogące świadczyć paradoksalnie na objaw zdrowia, pomimo że są przybrane w formę daleką od przyjętych norm, jak to ukazywał choćby w „Szaleństwie” Reytana. To rozpoznawanie na przemian pewnej silnej formy (umiłowania wolności), a zarazem jej paroksyzmów – prowadzących do wpadnięciu w mrok – jest tym samym przechodzeniem od życia do śmierci, które było tematem znacznie szerszym w jego pisarstwie. 

Jarosław Marek Rymkiewicz odszedł, zanim wichura dziejów na nowo nabrała tempa, niemniej jednak jego pisarstwo odzyskuje aż nadto realistyczny sztafaż w postaci mierzenia się z pytaniami o tożsamość, prześwit między życiem a śmiercią wspólnot, czy wolnością, która może je konstytuować. Ta część Europy ciągle oscyluje wokół tych spraw – i jest – jak widzimy w bezpośredniej bliskości – kwestia śmiertelnie poważna.

Jan Czerniecki
Redaktor naczelny

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

MKiDN kolor 69


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.