Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Odpowiednie dać rzeczy słowo. Relacja z drugiego spotkania V Festiwalu Teologii Politycznej

Odpowiednie dać rzeczy słowo. Relacja z drugiego spotkania V Festiwalu Teologii Politycznej

„Jestże się poetą, czyli raczej tylko bywa się?” — pytał Norwid w „Bransoletce”. Można za tym pytaniem podążać w świat sztuki w połowie XIX wieku. Norwid był przekonany o postępującym kryzysie europejskiej kultury, dlatego projektował nową, lepszą sztukę, która będzie częścią moralnej pracy narodu. O filozofii sztuki i estetyce Cypriana Norwida rozmawiali uczestnicy drugiego spotkania w ramach V Festiwalu Teologii Politycznej.

Drugie spotkanie w ramach V Festiwalu Teologii Politycznej odbyło się w środę, 13 października w Filmotece Narodowej – Instytucie Audiowizualnym w Warszawie. Wzięli w nim udział Przemysław Dakowicz – poeta, eseista, krytyk literacki i historyk literatury, Jacek Kopciński, dramatolog i krytyk teatralny oraz Mateusz Werner – filozof kultury, krytyk filmowy, redaktor naczelny miesięcznika „Twórczość”. Fragmenty utworów Cypriana Norwida czytał Andrzej Mastalerz. Spotkanie prowadzili Barbara Schabowska i Karol Grabias. Po dyskusji wyemitowany został film Norwid. Światło i mrok w reżyserii Krzysztofa Bukowskiego i Anny Ferens. 

Słowa wiersza Fortepian Szopena, które wybrzmiały na początku spotkania, doprowadziły prelegentów do pierwszego wątku, poruszonego podczas dyskusji: w jaki sposób Norwid prowadzi dialog z romantycznym wyobrażeniem artysty? Przemysław Dakowicz rozpoczął od stwierdzenia, że Norwid nie jest wszak twórcą stuprocentowo romantycznym (podobnie jak nie był nim także Chopin). W otwierającym cykl Vade-mecum wierszu Klaskając mając obrzękłe prawice... Norwid odcina się zdecydowanie od „wielkoludów”, w których możemy rozpoznać ówczesnych romantyków. — Norwid sam wyznacza sobie rolę poety poromantycznego, ogłasza niepodległość artystyczną, głosi odrębny sposób postrzegania rzeczywistości — podkreślił Dakowicz. Nie oznacza to jednak, że zerwał również z właściwymi dla romantyzmu tematami i problemami — przeciwnie, nawiązywał do nich często, proponując jednak zupełnie inne ich rozwiązanie.

Jacek Kopciński przypomniał jednak, że punktem odniesienia dla Norwida mimo wszystko była najbliższa tradycja — Mickiewicz, Słowacki, Krasiński. Zerwanie Norwida z romantyzmem to zerwanie z poetyką Ballad i romansów Dziadów, z ich programową ludowością, stanowiącą jednocześnie próbę konstrukcji tradycji. Norwid, pochodzący z Mazowsza, nie potrafił utożsamiać się z tą mitologią. Odróżniało go to od poetów, którzy naturalnie i chętnie zwrócili się w stronę folkloru. Co więcej, jako malarz, uczy się rzemiosła na południu Europy — jego pierwsze gesty artystyczne były związane z tradycją antyczną, klasyczną, śródziemnomorską. Jego paliwem stają się klasyczne wzorce, podobnie jak głęboka i ortodoksyjna wiara katolicka. 

Norwid stanowi pomost między tym, co w naszej literaturze najlepsze, romantyzmem i awangardą — mówił Mateusz Werner

Co miał na myśli Norwid, gdy pisał w często cytowanym fragmencie Promethidionu, że piękno kształtem jest miłości? Zdaniem Dakowicza, Norwid jest syntetykiem, tym, kto łączy elementy różnych tradycji, w dzisiejszej terminologii moglibyśmy nazwać go „artystą krytycznym”, a więc kimś, kto rozbija wygodne schematy myślowe, nasze ustalone gusta i przyzwyczajenia, kto nicuje zastane kody, ogląda świat niejako od podszewki. Dotyczy to również jego koncepcji sztuki, która wywiedziona jest z dwóch pokładów kultury europejskiej: starożytności i chrześcijaństwa. Kultura służy zatem odzyskaniu raju: przez pracę, cierpienie, podnoszenie się od ziemi ku niebu. Jacek Kopciński dodał, że gdy Norwid pisze słowo „miłość”, ma na myśli coś innego niż Mickiewicz; miłość ta jest tym, co w kontekście chrześcijańskim określa się czasem zaczerpniętym z greki słowem agape, miłości, która jest darem, który otrzymujemy od Boga. Mateusz Werner przypomniał, że starożytni uważali naturę za doskonały wzór dla artysty. Norwid zgadza się zasadniczo z tym rozpoznaniem, dodaje do tego jeden element — miłość, miłość Boga do stworzenia. Artysta powinien naśladować to uczucie, które przebóstwia naturę. Jest to nowa lektura starego wzoru, jednocześnie echo platońskiej koncepcji artysty. Czy sam Norwid realizował ten program w swojej twórczości? Zdaniem Kopcińskiego, zbyt surowy jest sąd, który widzi w Norwidzie wyłącznie krytyka, nauczyciela, surowego sędziego, który ocenia zastany świat i głosi, jak powinien on wyglądać.

Norwid, pozostający w sporze z współczesnością, która nie potrafiła go zrozumieć, widział siebie w roli Sokratesa, stosował też z powodzeniem jego metody majeutyczne i ironię. — Norwid stanowi pomost między tym, co w naszej literaturze najlepsze, romantyzmem i awangardą — zauważył Werner, zwracając uwagę na rolę norwidowskich inspiracji, dla przykładu, w działalności Reduty Juliusza Osterwy, prekursorów nowoczesnego teatru polskiego. Norwid bowiem, z jego koncepcją „białej tragedii”, sformułowaną w Pierścieniu Wielkiej-Damy wywarł również wielki wpływ na rozumienie formy dramatycznej w okresie, gdy poszukiwano nowoczesnych środków wyrazu teatralnego. — Norwid zdawał sobie sprawę, że jego dramaty były bardzo skomplikowane, nawet jeśli były one oparte na schemacie komedii salonowej. Postacie, które spotykają się w jego sztukach, wsłuchują się nawzajem w swoje kwestie i rozmawiają na bardzo wysokim poziomie wyrafinowania intelektualnego. Tylko bardzo uważna lektura lub recytacja pozwolą nam uchwycić właściwie zrozumieć intencję autora — podkreślił Kopciński. „Biała tragedia” nie jest tylko tragedią bez rozlewu krwi — od starożytnej tragedii różni ją także to, że miejsce Fatum zastępuje Opatrzność; tragedia ta rozgrywa się we wnętrzu człowieka, tragiczność ta nie jest dostrzegalna na zewnątrz. Odpowiada to doświadczeniu współczesnego człowieka. — Norwid zdaje sobie sprawę, w czym jest całkowicie nowoczesny, że język nie jest medium wystarczającym do wyrażenia całości doświadczenia. Ironia i zwątpienie są zatem podstawowymi narzędziami naszego myślenia. Człowiek ma bowiem skłonność do zastygania w pewnych sposobach postrzegania świata. Norwid chce te skorupy młoteczkiem słowa poetyckiego rozbijać — podsumował Dakowicz. Wciąż jednak jest to język poezji, w którego siłę Norwid do końca wierzy, dlatego nie zwraca się w stronę, na przykład, powieści psychologicznej.

Mateusz Werner zwrócił uwagę, że Norwid tworzył w podobnym okresie, w którym kształtowała się filozofia Fryderyka Nietzschego. Co sprawiło, że mimo bardzo zbliżonych obszarów refleksji, doszli do skrajnie odmiennych pozycji? Wybory Norwida, opowiedzenie się po stronie chrześcijaństwa i Grecji apollińskiej, Winckelmannowskiej, były jego suwerenną decyzją, wynikającą wprost z jego rozumienia sztuki i jej roli. Nietzsche zajmuje tu całkowicie odmienne stanowisko. Norwid pozostaje wierny logosowi, przeciwstawiał go ekstazie i wulgarnym, bachicznym celebracjom. — Norwid przechowuje metafizyczny wymiar tragedii, uruchamiając w niej doświadczenie, które nazywał „przekroczeniem siebie” — uzupełnił Kopciński.

Miłośników twórczości Cypriana Norwida zapraszamy już dziś na ostatnie spotkanie w ramach V Festiwalu Teologii Politycznej, które odbędzie się 20 października: „Cyprian Norwid. Przyszłość” poświęcone będzie profetycznej i ideowej płaszczyźnie utworów autora Vade-mecumZarejestruj się już dziś!

Mikołaj Rajkowski 

logotypy norwid

Fot. Jacek Łagowski


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.