Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Pułapka biopolityki

Pułapka biopolityki

Sprowadzenie polityki przede wszystkim do kwestii zdrowotnej grozi popadnięciem w absurd. Jest to dzisiaj sytuacja wielu państw w Europie, gdzie rządy, chcąc legitymizować swoje kontrowersyjne działania, chowają się za plecami doradczych gremiów złożonych z wirusologów – pisze Marek A. Cichocki w felietonie opublikowanym na łamach „Rzeczpospolitej”.

Pogłębiający się za sprawą pandemii kryzys zachodnich europejskich społeczeństw sprawia, że tradycyjne polityczne podziały, takie jak prawica i lewica czy ostatnio liberalizm i populizm, zacierają się coraz bardziej. Zastępowane są nową dominującą linią podziału, określającą dziś współczesną politykę – między „projektem strach" i „projektem nadzieja".

Podsycanie lęku, poczucia zagrożenia czy tworzenie wręcz apokaliptycznych wizji stało się ostatnio popularną polityczną metodą wygrywania wyborów i gromadzenia zwolenników, szczególnie atrakcyjną w czasach zagubionych, przepełnionych trwogą o przyszłość społeczeństw. Jednak strach nigdy nie idzie w parze z wolnością i dlatego tak bardzo potrzebny jest „projekt nadzieja".

Wyśmiewanie więc prób stworzenia jakiegoś dającego ludziom nadzieję planu wyjścia z obecnej sytuacji, otwarcia perspektywy na przyszłość wydaje mi się wyjątkowo niemądre. Widzę natomiast w tych próbach na pewno jeden istotny problem – brak podmiotowego potraktowania ludzi.

Nie można o społeczeństwie dyskutować tylko przez problem transmisji wirusa. Z równą uwagą wsłuchiwałbym się w głos etyków, psychologów, ekonomistów czy socjologów 

Kilkadziesiąt lat temu francuski filozof Michel Foucault spopularyzował pojęcie biopolityki – zdrowotnej kontroli społeczeństwa czy nawet globalnej populacji. Historycznie rozwój biopolityki zawsze związany był z rozprzestrzenianiem się chorób i zjawiskiem pandemii. Obecnie doświadczamy podobnej sytuacji. Jednak sprowadzenie polityki przede wszystkim do kwestii zdrowotnej grozi popadnięciem w absurd. Jest to dzisiaj sytuacja wielu państw w Europie, gdzie rządy, chcąc legitymizować swoje kontrowersyjne działania, chowają się za plecami doradczych gremiów złożonych z wirusologów.

Nie zazdroszczę tym, którzy w tych niewdzięcznych czasach muszą podejmować trudne polityczne decyzje. Nie lekceważę też opinii lekarzy. Uważam tylko, że społeczeństwo jest rzeczywistością o wiele bardziej złożoną – nie można o nim dyskutować tylko przez problem transmisji wirusa. Dlatego z równą uwagą wsłuchiwałbym się w głos etyków, psychologów, ekonomistów czy socjologów. Ich punkt widzenia ma taką samą wagę.

Ci, którzy chcą postawić dzisiaj na „projekt nadzieja" i którzy zastanawiają się nad perspektywą jakiegoś nowego ładu po pandemii, nie powinni owego złożonego charakteru społeczeństwa stracić z oczu. Rządzący mogą bowiem zaprojektować najróżniejsze programy, traktując je jako konieczne bodźce dla przyszłego rozwoju, jednak w znacznym stopniu ich sukces zależeć będzie od tego, jakie będzie „morale" społeczeństwa w momencie faktycznego wychodzenia z pandemii.

Marek A. Cichocki

Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”

Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.