Prorokowanie końca UE jest krótkowzroczne, a jej dalsze istnienie staje się niezbędnym warunkiem utrzymania europejskiej solidarności na wielu poziomach – pisze Marek A. Cichocki w felietonie opublikowanym na łamach „Rzeczpospolitej”.
W ostatnich dniach modne stało się utyskiwanie na niezborność Unii Europejskiej, która okazała swoją słabość w obliczu kryzysu epidemii koronawirusa. Po prawej stronie można nawet odczuć coś w rodzaju satysfakcji. Czy słusznie?
Reakcje Unii w ostatnich dwóch tygodniach są faktycznie niemrawe i rozczarowujące. Kryzys sprowadza rzeczy do właściwych proporcji. Nie inaczej jest z UE, która okazała się tym, czym w istocie jest. Może być pomocnym i potrzebnym instrumentem koordynowania współpracy między państwami oraz wsparciem dla nich w minimalizowaniu skutków kryzysu o ponadnarodowej skali. Sama jednak pozbawiona jest strukturalnie zarówno prawdziwej władzy, jak i przywództwa czy odpowiedzialności. W sytuacji kryzysu, zagrożenia, polityczna władza i odpowiedzialność ujawniają się przede wszystkim na poziomie państw.
Już za rok Polska może się znaleźć w zupełnie nowym otoczeniu ekonomicznym
Jest jednak oczywiste, że niektóre państwa będą sobie lepiej radzić z kryzysem i jego skutkami, a inne gorzej. Dlatego prorokowanie końca UE jest krótkowzroczne, a jej dalsze istnienie staje się niezbędnym warunkiem utrzymania europejskiej solidarności na wielu poziomach. Nie wątpię jednak, że już za chwilę w odpowiedzi do tych, którzy dziś spisują Unię na straty, podniosą się głosy, iż kryzys epidemiczny dowodzi potrzeby zwiększenia władzy i kompetencji UE. Nie w tym jednak rzecz – problem leży gdzie indziej. Gospodarcze skutki kryzysu stworzą ogromną presję na europejski wspólny rynek. Wielkiej zmianie będzie musiała ulec dotychczasowa polityka konkurencji i pomocy publicznej. To znaczy, że już za rok Polska może się znaleźć w zupełnie nowym otoczeniu ekonomicznym.
Jeszcze ważniejsze pytanie dotyczy przyszłości globalizacji. Widzimy upadek wiary w to, że rosnąca współzależność i otwartość świata tworzy nowy globalny porządek. Co jeśli globalizacja okazuje się wstępem do światowego chaosu? Wstrząs wywołany globalną epidemią zmieni w tej kwestii nasze przekonania i wymusi fragmentaryzację globalizacji, światowych łańcuchów dostaw, przepływu kapitału i ludzi. Globalny świat będzie musiał podzielić się na mniejsze „światy”, aby uchronić nas przed globalnym chaosem. Także w tym kontekście pospieszne spisywanie UE na straty wydaje się przedwczesne i niemądre, pod warunkiem jednak, że będziemy wszyscy pamiętać o właściwych proporcjach.
Marek A. Cichocki
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadził do 2023 r. w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>
Autor podcastu „Niemcy w ruinie?”