Czy jako państwo i jako społeczeństwo jesteśmy na to w ogóle gotowi? Czy nasi politycy, tak aktywni w wewnętrznych szarpaninach i przepychankach, rozumieją powagę odpowiedzialności, której po zakończeniu wojny w Ukrainie będą musieli sprostać? Nie mam pewności.
Wiele wskazuje na to, że przyszły rok może być dla Polski zupełnie inny. Skala możliwej eskalacji wydarzeń rozszerza się w przyspieszonym tempie.
Oczekiwanie na nową administrację Trumpa, nieustająca militarna presja Moskwy na Ukrainę, dramatyczne wydarzenia w Gruzji, nieoczekiwany zwrot sytuacji w Syrii, niepokojące informacje o możliwych rosyjskich atakach hybrydowych w Europie, szerzenie przez Rosję atomowej paniki (niestety, także przy użyciu zagranicznych mediów zawsze skorych do sensacji) – wszystko to pokazuje, jak rośnie stawka nadchodzących negocjacji dotyczących zatrzymania wojny w Ukrainie. Jaki może być ich wynik?
Bez Polski porozumienie w sprawie Ukrainy nie będzie miało sensu
Nie będę wchodził w buty wojskowych ekspertów ani udawał wróżki z kryształową kulą. Jednak niezależnie od tego, jak i czy, na jakich warunkach i na jak długo uda się faktycznie tę wojnę zatrzymać, Polska stanie wobec nowych i nadwymiarowych obowiązków. Czy jako państwo i jako społeczeństwo jesteśmy na to w ogóle gotowi? Czy nasi politycy, tak aktywni w wewnętrznych szarpaninach i przepychankach, rozumieją powagę odpowiedzialności, której za chwilę być może będą musieli sprostać? Nie mam pewności.
Kiedy tylko pada pytanie o możliwość jakiegoś porozumienia Waszyngtonu i jego europejskich sojuszników z Moskwą w sprawie przerwania wojny w Ukrainie, od razu pojawiają się u nas pytania o nasz udział w takim porozumieniu, zwykle formułowane w tonie lęku przed tym, że coś istotnego zostanie załatwione za naszymi plecami. Tak czy inaczej jednak, jeśli takie porozumienie zostanie zawarte, będziemy w nie uwikłani, a nawet więcej: bez nas nie będzie ono miało sensu. A to oznacza, że w konsekwencji nie unikniemy przyjęcia na siebie nowych nadwymiarowych obowiązków związanych z realizacją takiego porozumienia.
Nowe obowiązki wpłyną bezpośrednio na naszą wewnętrzną politykę
Będą one prawdziwą cezurą i staną się realnym sprawdzianem. Zmienią nasze dotychczasowe przyzwyczajenia i postrzeganie własnej sytuacji. Stworzą nowe ryzyka i szanse. Wpłyną bezpośrednio na naszą wewnętrzną politykę i na pozycje wobec innych państw w Europie. To nie będzie już historia o pieniądzach z KPO czy o praworządności. To będzie realna polityka i zakład z losem, a raczej z tym, czy sprawy w Ukrainie potoczą się pomyślnie, czy nie.
Marek A. Cichocki
Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”
Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadził do 2023 r. w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>
Autor podcastu „Niemcy w ruinie?”