Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Paweł Stępień: Przeciw sidłom czarta. O „Figlikach” Mikołaja Reja

Paweł Stępień: Przeciw sidłom czarta. O „Figlikach” Mikołaja Reja

Autorzy zbiorów anegdot w XV i XVI w. wierzyli, że żartobliwe opowiastki dają wytchnienie po trudach wytężonego myślenia i nie tylko nie szkodzą, ale wręcz stanowią lekarstwo ożywiające i wzmacniające duszę człowieka cnotliwego. Rej z pewnością podzielał tę wiarę – pisze Paweł Stępień w książce „Śmiech w czasach ostatecznych”.

Kluczową rolę w powstawaniu Figlików Reja odegrała — unikalna w europejskiej facecjonistyce — decyzja, by „śmieszne powieści” zamykać w ramach 8-wersowego epigramu. O ile przeto inni autorzy mogli swobodniej tworzyć, powtarzać czy parafrazować facecje, bo zapisywali je, zgodnie z regułą gatunku, prozą, o tyle Rej musiał każdorazowo przeprowadzać uważną analizę materiału wyjściowego, by przykroić go do miary epigramatu, a całość dostroić do obranego przez siebie celu.

Znacząca liczba utworów o tematyce — najogólniej — religijnej nie stanowi natomiast szczególnego znamienia jego zbioru. Podobnie bowiem jak często poruszana tematyka skatologiczna i seksualna przynależy ona do głównych obszarów tematycznych XV- i XVI-wiecznych zbiorów facecji. Sięgając przeto do bogatych zasobów facecjonistyki, polski poeta wykorzystywał właściwości gatunku, w którym przemieszanie wzniosłości i przyziemności było jednym ze sposobów wywoływania śmiechu.

Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.

W wybieranych przez Reja anegdotach materia religijna służyła najczęściej jako dogodny składnik, który ułatwiał budowanie historii mających wywoływać uciechę, a nie zgorszenie. Głębsza analiza przekształceń dokonywanych przez polskiego poetę przekonuje, że — zgoła odmiennie — nie zwykł on, nawet w facecjach, lekko traktować spraw wiary. Ujmując zasłyszane czy przeczytane opowiastki w formę epigramatyczną, wykorzystywał wprawdzie stosowane w nich sposoby rozbudzania śmiechu, ale zarazem nie zawieszał powagi należnej sprawom religijnym.

Ta dwoistość czy dwupoziomowość wynikała ze szczególnej taktyki polemicznej pisarza, znanej z jego Postylli czy nawet Apocalypsis. Inaczej niż Marcin Krowicki, który podobnie jak Luter zwalczał rzymskiego Antychrysta otwarcie i gwałtownie, Rej uciekał się do niedopowiedzeń i aluzji, łatwych do odgadnięcia, ale nie drażniących tak bardzo, jak jawne i ostre ataki. W Figlikach poeta nie wyrażał swoich ewangelickich przekonań nawet w takim stopniu, w jakim uczynił to w trzecim rozdziale Zwierzyńca w grupie epigramatów o „przypadkach” „stanów duchownych”.

Jego facecje o tematyce religijnej mogły być odebrane powierzchownie jako jedynie budzące śmiech anegdoty, np. o chłopskim nieokrzesaniu, głupocie czy przewrotności. Jeśli jednak czytelnik odniósł choćby ukazane w nich obrzędy do kontekstu, w którym obrzędy te opisywano w polemikach antykatolickich, docierał do ukrytych nieco głębiej znaczeń Rejowych facecji. Historyjka o Babie, co w pasyją płakała (F 97) przedstawia zatem — w powierzchownym ujęciu — śmieszne nieporozumienie, wywołane przez nabożeństwo w języku łacińskim oraz ośli śpiew księdza. Nieco głębiej natomiast kryje atak na katolicką pobożność pasyjną, nakierowaną na wywołanie łez żalu, skruchy i miłości poprzez współczucie z cierpiącym Zbawcą.

Czytelnik, który odniósł ukazane w Figlikach obrzędy do kontekstu, w którym opisywano je w polemikach antykatolickich, docierał do ukrytych nieco głębiej znaczeń Rejowych facecji

Niełatwo dociec, jaki cel miała tak pomyślana taktyka. W wypadku Postylli lekkie zawoalowanie nauk ewangelickich służyło ich szerzeniu pośród katolików — mieszczan, szlachty, a nawet księży — których przyciągała, zgodnie ze świadectwem Jakuba Wujka, „dworność a gładkość mowy języka polskiego”. Figliki również przyciągały rozległy krąg czytelników, nie tylko za sprawą języka polskiego i zalet poetyckich, ale przede wszystkim właściwym facecji komizmem. I chociaż Rej demonstrował w Żywocie człowieka poczciwego, jak wykorzystywać „śmieszne powieści” do rozważań moralnych, to zapewne nie oczekiwał od słuchaczy roztrząsania figlika Co na krzyżu chłopy posrał (F 189).

Autorzy zbiorów anegdot w XV i XVI w. wierzyli, że żartobliwe opowiastki dają wytchnienie po trudach wytężonego myślenia i nie tylko nie szkodzą, ale wręcz stanowią lekarstwo ożywiające i wzmacniające duszę człowieka cnotliwego. Rej z pewnością podzielał tę wiarę. Wierzył też i głosił o tym w Postylli, że Antychrystowe rzymskie wymysły wzbudzają szyderczy śmiech Boga. Jak bowiem „Dawid prorok powiada”, „u Niego są za pośmiech a za żart wszytki wymysły świata tego”[1]. Jeśli zatem, dla umocnienia ducha, katolicki czytelnik sięgał po Rejowe facecje, to za każdym razem, gdy śmiał się nad dykteryjką wyszydzającą błędy diabelskiego papiestwa, stawał po stronie Boga i apostołów reformacji. W prowadzonej bowiem „na skończeniu świata” walce przeciw „sidłom czarta sprzeciwnego” i „starym figlom jego”[2] pożądaną bronią mogły okazać się również Figliki.

Paweł Stępień

Fragment książki „Śmiech w czasach ostatecznych. Tematyka religijna w Figlikach Mikołaja Reja”, Warszawa 2013. Publikujemy za uprzejmą zgodą autora.

***


[1] M. Rej, Postylla, dz. cyt., k. 280r.

[2] Tamże, k. 60r, 2 6v.

Belka Tygodnik432


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.