Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

O zarządzaniu gospodarstwem. Przeczytaj fragment „Ekonomika”

O zarządzaniu gospodarstwem. Przeczytaj fragment „Ekonomika”

Czy zarządzanie gospodarstwem jest pewnego rodzaju wiedzą, podobnie jak medycyna, kowalstwo i ciesielstwo?

Wesprzyj polskie wydanie dialogu Ksenofonta „Ekonomik”

Przysłuchiwałem się też niegdyś, jak omawiał zagadnienie zarządzania gospodarstwem w taki oto sposób:

– Powiedz mi, Kritobulosie, czy zarządzanie gospodarstwem jest pewnego rodzaju wiedzą, podobnie jak medycyna, kowalstwo i ciesielstwo?

– Tak mi się przynajmniej wydaje – odpowiedział Kritobulos.

– I jak w przypadku tych sztuk możemy powiedzieć, na czym polega funkcja każdej z nich, tak i w odniesieniu do zarządzania gospodarstwem jesteśmy w stanie określić ową funkcję?

– Otóż – odparł Kritobulos – uważa się, że funkcją dobrego gospodarza jest dobrze zarządzać własnym majątkiem.

 – A gdyby ktoś powierzył mu gospodarstwo należące do kogoś innego, to nie mógłby, gdyby chciał, zarządzać nim tak samo dobrze jak własnym? – zapytał Sokrates. – Ten bowiem, kto jest biegły w sztuce ciesielskiej, może tak samo pracować dla kogoś innego, jak i dla samego siebie, a zatem podobnie może i dobry gospodarz.

– Tak i ja sądzę, Sokratesie.

– A zatem czy ktoś biegły w sztuce zarządzania gospodarstwem, gdyby nawet sam nie posiadał własnego majątku, mógłby zarabiać pieniądze, zarządzając czyimś gospodarstwem, podobnie jak budując dom? – spytał Sokrates.

– Na Zeusa – odparł Kritobulos – i mógłby nawet otrzymywać za to wysoką zapłatę, gdyby po przejęciu gospodarstwa potrafił wydawać tyle, ile trzeba, i pomnażać majątek, wypracowując zyski.

– Ale co my właściwie rozumiemy pod pojęciem gospodarstwa? Czy jest ono tym samym, co dom? Czy może również i to wszystko, co ktoś posiada oprócz domu, wchodzi w skład jego gospodarstwa?

– Otóż wydaje mi się, że to wszystko, co ktoś posiada, stanowi jego gospodarstwo, nawet jeśli ta własność znajduje się w innym państwie – odpowiedział Kritobulos.

– A czy pewni ludzie nie posiadają również wrogów?

– Ależ oczywiście, niektórzy to nawet wielu.

– To może i tych wrogów uznamy za część ich dobytku?

– To byłoby już naprawdę śmieszne – rzekł Kritobulos – gdyby ktoś powiększał grono swoich wrogów i w dodatku otrzymywał za to zapłatę.

– A to dlatego, że w naszym przekonaniu gospodarstwo człowieka jest tym samym, co jego dobra.

– Owszem – stwierdził Kritobulos – i to tylko wtedy, gdy ktoś posiada coś dobrego. Jeśli bowiem jest to coś złego, to z pewnością nie nazwę tego dobytkiem.

– Zdaje się, że ty nazywasz dobytkiem to, co jest pożyteczne dla każdego.

– Jak najbardziej – rzekł Kritobulos. – Ja w każdym razie uważam, że to, co szkodzi, należy uznać raczej za stratę niż za składnik majątku.

– A zatem jeśli ktoś kupuje konia, a nie wie, jak się z nim obchodzić, i doznaje krzywdy, spadając z niego, to tego konia nie uznamy za jego majątek?

– No nie, jeśli majątkiem jest to, co dobre.

– Wobec tego i ziemia nie jest majątkiem dla człowieka, który tak ją uprawia, że ponosi straty?

– Nawet ziemia, jeśli zamiast żywić, doprowadza do głodu, nie jest majątkiem.

– I podobnie w przypadku owiec, jeśli ktoś ponosi straty na skutek braku wiedzy w zakresie ich hodowli, to i owce nie będą stanowiły dla niego majątku?

– W istocie, tak właśnie sądzę.

– Ty zatem, jak się zdaje, uważasz, że majątkiem jest to, co przynosi pożytek, a to, co przynosi straty, majątkiem już nie jest.

– Tak.

– A więc te same rzeczy są majątkiem dla tego, kto wie, jak się każdą z nich posługiwać, a dla tego, kto tej wiedzy nie posiada, już nim nie są. Podobnie i aulos[1] stanowi majątek dla kogoś, kto wie, jak na nim dostatecznie dobrze grać, a dla kogoś, kto tego nie wie, nie jest niczym więcej niż bezużyteczne kamienie.

– Chyba że go sprzeda.

– Teraz z kolei widzimy, że dla tych, którzy nie wiedzą, jak używać aulosu, będzie on stanowił majątek, jeśli go sprzedadzą, a dla tych, którzy go nie sprzedadzą, lecz zatrzymają, już nim nie będzie.

– Tak, Sokratesie. I nasza rozmowa przebiega zgodnie, ponieważ w istocie przyjęliśmy, że majątkiem są te rzeczy, które przynoszą pożytek. Aulos bowiem, jeśli nie zostanie sprzedany, nie stanowi żadnego majątku, ponieważ nie przynosi pożytku, a sprzedany staje się majątkiem.

Na to Sokrates tak odpowiedział:

– Pod warunkiem, że ktoś wie, jak sprzedawać. Jeśli bowiem odsprzeda to za coś, czym nie wie, jak się posługiwać, to i po sprzedaży, zgodnie z twoim tokiem rozumowania, nie będzie to nadal jego majątkiem.

– Ty, Sokratesie, twierdzisz, jak się zdaje, że nawet pieniądze nie są majątkiem, jeśli ktoś nie wie, jak ich używać.

– Myślę, że i ty zgadzasz się ze mną co do tego, że majątek jest tym, z czego ktoś może czerpać pożytek. Otóż jeśli ktoś używa pieniędzy, by nabyć heterę, z powodu której pogorszy się i stan jego ciała, i duszy, i gospodarstwa, to jakiż pożytek przyniosłyby mu owe pieniądze?

– Żaden, chyba że majątkiem nazwiemy w końcu roślinę znaną jako lulek czarny[2], po spożyciu której ludzie popadają w szał.

– A zatem, Kritobulosie, jeśli ktoś nie potrafi używać pieniędzy, to niech stroni od nich na tyle daleko, by nie stanowiły one jego majątku. Ale co z przyjaciółmi? Jeśli ktoś wie, jak się z nimi obchodzić, by przynosili mu pożytek, to jak ich nazwiemy?

– Majątkiem oczywiście – odparł Kritobulos – i to o wiele większym niż bydło, jeśli naprawdę są bardziej pożyteczni niż bydło.

– To i wrogowie, zgodnie z twoją wypowiedzią, stanowią majątek dla kogoś, kto potrafi czerpać z nich pożytek.

– Tak mi się przynajmniej wydaje.

– A więc zadaniem dobrego gospodarza domu jest wiedzieć, jak obchodzić się ze swoimi wrogami, by czerpać z nich pożytek.

– Jak najbardziej.

– Dostrzegasz z pewnością, Kritobulosie, jak wiele gospodarstw należących zarówno do osób prywatnych, jak i do władców powiększyło się na skutek wojny.

– Tak – rzekł Kritobulos – i wydaje mi się, Sokratesie, że to, co powiedzieliśmy dotychczas, jest słuszne. Ale co w takim przypadku, gdy dostrzegamy ludzi posiadających i wiedzę, i środki, dzięki którym mogą powiększać swoje gospodarstwa, jeśli tylko pracują, a widzimy, że nie chcą tego robić, i z tego powodu właśnie postrzegamy ich wiedzę jako bezużyteczną dla nich. Czyż w ich przypadku ani wiedza, ani dobytek nie stanowią majątku?

– Kritobulosie, czy usiłujesz rozpocząć dyskusję na temat niewolników? – spytał Sokrates.

– Ależ skąd – odparł Kritobulos. – To jak najbardziej odnosi się do pewnych osób uznawanych za szlachetnie urodzone, u których dostrzegam, iż posiadają umiejętności w zakresie sztuki prowadzenia wojen. Niemniej jednak nie chcą nad nimi pracować, co, jak sądzę, jest spowodowane faktem, iż nie posiadają żadnych panów nad sobą.

– Ale jakże to nie mają panów nad sobą – rzekł Sokrates – jeśli pomimo ich modlitw o powodzenie oraz chęci, by robić to, co w efekcie przyniesie im dobra, są jednak powstrzymywani od takich działań przez tych, którzy nimi władają?

– A kim właściwie są ci niewidzialni władcy? – spytał Kritobulos.

– Ależ, na Zeusa – odparł Sokrates – oni wcale nie są niewidzialni, a wręcz przeciwnie – bardzo widzialni! A to, że są wyjątkowo niegodziwi, z pewnością nie umknęło i twojej uwadze, jeśli tylko za niegodziwość uznajesz lenistwo, moralną słabość duszy i niedbalstwo. 20 Są jednak jeszcze inne podstępne władczynie, które podają się za przyjemności – gra w kości oraz przebywanie w szkodliwym towarzystwie. Wraz z upływem czasu i dla tych omamionych oczywiste staje się, że są one raczej udrękami ukrytymi pod maską przyjemności, które zawładnąwszy nimi, powstrzymują ich od pożytecznych działań.

– Ale istnieją też inni, Sokratesie, którzy nie są powstrzymywani od działania przez owych władców, i w rzeczywistości mają ogromny zapał do pracy oraz osiągnięcia zysku, a mimo wszystko trwonią swój majątek i cierpią niedostatek.

– Ci są również niewolnikami – stwierdził Sokrates – i to należącymi do o wiele bardziej okrutnych panów; jedni oddają się łakomstwu, drudzy rozpuście, jeszcze inni pijaństwu lub niedorzecznym i kosztownym ambicjom. Tak okrutna jest władza tego wszystkiego nad ludźmi, których już opanowała, że dopóki postrzega ich jako młodych i zdolnych do pracy, dopóty zmusza ich, by przynieśli to, co sami zarobili, i wydali na własne pragnienia. A gdy dostrzeże, że są już niezdolni do pracy z powodu podeszłego wieku, porzuca ich, by zestarzeli się w nędzy, i znowu stara się wykorzystać innych jak niewolników. Ale trzeba, Kritobulosie, walczyć z tym w obronie naszej wolności, i to tak samo zaciekle jak z hoplitami starającymi się uczynić z nas niewolników. Wrogowie bowiem, którzy są dobrzy i piękni, kiedy już zniewolą ludzi, to zmuszają wielu z nich, by stali się lepsi, ucząc ich rozsądku i czyniąc w ten sposób ich przyszłe życie prostszym. Natomiast tamte władczynie nigdy nie zaprzestaną niszczyć ciał ludzi, ich dusz i majątków, dopóki będą nimi władać.

Przeł. Dorota Tymura

Wesprzyj polskie wydanie dialogu Ksenofonta „Ekonomik”

Przypisy:

[1] Aulos – jeden z najbardziej popularnych instrumentów muzycznych w starożytnej Grecji, który składał się z jednej lub dwóch piszczałek wyposażonych w stroik.

[2] Lulek czarny – roślina lecznicza wykorzystywana w starożytności głównie jako środek przeciwbólowy i uspokajający. Ponadto służył–także w średniowieczu – do przygotowywania czarodziejskich i miłosnych naparów.


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.