Silne są głosy, że pomnik postawiony polskim ofiarom w Berlinie byłby ukłonem w stronę „nacjonalistycznej”, „prawicowej” narracji obecnego polskiego rządu i że zamiast tego należy raczej postawić w niemieckiej stolicy kolejną placówkę pamięci, która zajęłaby się edukowaniem nas, Polaków, jak mamy o zbrodniach w Europie Środkowej i Wschodniej pamiętać – pisze Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.
Czy w Berlinie powinien stanąć pomnik polskich ofiar niemieckiego nazizmu?
Wydaje się, że w tej kwestii istnieje już w niemieckiej polityce dość powszechna zgoda – powinien. Ta sprawa jednak cały czas mnie zastanawia z przynajmniej kilku powodów.
Jeszcze kilka lat temu takiej zgody w Niemczech nie było i trudno nie widzieć związku, który łączy tę zmianę ze stawianymi przez polską stronę żądaniami reparacji wojennych. Niemiecka polityka pokutnych gestów jest odpowiedzią na te żądania i sprawa pomnika stanowi bez wątpienia jej element. Tyle, jeśli chodzi o polityczną pragmatykę.
Nasi zachodni sąsiedzi wypracowali własną kulturę pamięci, w której nie ma już miejsca na prosty, bezwarunkowy gest upamiętnienia najstraszliwszej zbrodni, jakiej w XX w. dokonano na Polsce i Polakach
To ma jednak również inny wymiar. Część niemieckich historyków i tych, którzy pełnią rolę strażników niemieckiej kultury pamięci, jest wobec idei pomnika bardzo niechętna. Zaburzałby on bowiem pewien porządek. W tej kulturze pamięci Niemcy występują przede wszystkim jako ci, którzy przepracowali swoją winę, i dlatego mogą występować w roli naczelnych pedagogów Europy. Dlatego silne są głosy, że pomnik postawiony polskim ofiarom w Berlinie byłby ukłonem w stronę „nacjonalistycznej”, „prawicowej” narracji obecnego polskiego rządu i że zamiast tego należy raczej postawić w niemieckiej stolicy kolejną placówkę pamięci, która zajęłaby się edukowaniem nas, Polaków, jak mamy o zbrodniach w Europie Środkowej i Wschodniej pamiętać. Nasi zachodni sąsiedzi wypracowali własną kulturę pamięci, w której nie ma już miejsca na prosty, bezwarunkowy gest upamiętnienia najstraszliwszej zbrodni, jakiej w XX w. dokonano na Polsce i Polakach.
Wydaje się, że sprawa berlińskiego pomnika uprzytamnia jeszcze jedną bardzo ważną sprawę, która dotyczy także naszego stosunku do nas samych. Chodzi o syndrom ofiary, z którym musimy sami sobie poradzić, ale który jest też bardzo często wykorzystywany przez innych w relacjach z nami. Jest on potężnym narzędziem oddziaływania w polityce i kulturze – i chodzi zarówno o uznanie, jak i o kwestionowanie naszej ofiary. Im bardziej Polacy biorą odpowiedzialność za samych siebie i swoją przyszłość, tym bardziej taki sposób oddziaływania będzie tracić znaczenie.
Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.
Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadził do 2023 r. w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>
Autor podcastu „Niemcy w ruinie?”