Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Miejsce, które łączy

Miejsce, które łączy

Można było przewidzieć, z pewnością, która graniczy ze znudzeniem, że defilada wojskowa w rocznicę Bitwy Warszawskiej wywoła tę samą co zwykle falę krytyki i antypatriotycznego biadolenia – pisze Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.

Niezawodnie pewni politycy, celebryci, eksperci i dziennikarze wykorzystali tę okazję, aby przestrzec nas przed zgubnym narodowym optymizmem okraszonym militarnym spektaklem. Ponieważ tym razem defilada miała miejsce w Katowicach, w szeregu stawili się także obrońcy śląskiej wyjątkowości, której postanowili bronić przed rzekomym zalewem polskiego nacjonalizmu. Jak co roku Polacy nie posłuchali tych „światłych” przestróg i pouczeń. Tym razem mieszkańcy Katowic i Śląska tłumnie się zebrali, by zobaczyć defiladę i cieszyć się swoim świętem. Czy płynie z tego jakaś nauka?

Polacy mają powody do satysfakcji i zadowolenia z faktu, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mogą żyć we własnym, spokojnym i zasobnym państwie

Nie jestem wielkim entuzjastą militarnych uniesień. Wolę liczby na papierze pokazujące realny stan naszych potencjałów, w obronności, w ekonomii, w nauce. Uważam jednocześnie, że współcześni Polacy mają pełne powody do satysfakcji i zadowolenia z faktu, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mogą żyć we własnym, spokojnym i zasobnym państwie. Jeśli spojrzeć na ich historię ostatnich dwustu lat, można powiedzieć, że odnieśli dzisiaj prawdziwie wielkie zwycięstwo i sukces wart kilku wojskowych defilad i kilku dziękczynnych pielgrzymek do Częstochowy rocznie. Naprawdę, czy musimy za każdym razem psuć im tę zasłużoną radość i pouczać, w jaki sposób powinni się cieszyć?

Dokładnie z tego samego powodu nie mogę słuchać, jak dla bieżącej walki w polityce wyciągane są argumenty o tym, w jak katastrofalnym stanie znajduje się Polska. Robią to zawsze ci, którzy akurat nie są przy władzy. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna i od dawna już w naszej historii nie żyliśmy w tak szczęśliwych czasach jak te po 1989 roku. Przypomina mi się tutaj pewna niedawna dyskusja w szacownym gronie, które rozważało kwestię, czy w ogóle cokolwiek łączy jeszcze dzisiaj Polaków ze sobą. Większość trzymała się zdania, że kompletnie nic. Ktoś jednak w końcu wstał i przytomnie zauważył, że to, co nas dzisiaj naprawdę łączy, to wspólne, realne miejsce, nasze państwo, w którym razem żyjemy.

Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „Herezję sekularności” Piotra Popiołka
Pierwsza polska monografia koncepcji Radykalnej Ortodoksji Johna Millbanka
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.