Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Michał Strachowski: Przemiany. Botticelli – Wyspiański – Rydel

Michał Strachowski: Przemiany. Botticelli – Wyspiański – Rydel

Wyspiański przedstawił przyjaciela w dość konwencjonalny sposób, jako młodzieńca, który siedzi wygodnie rozparty (zapewne) w fotelu, z nieodłącznym atrybutem intelektualisty – czytaną książką. Najwidoczniej, na kilka lat przed tym, jak obaj ożenią się z chłopkami, chcą się zaprezentować jako nowocześni mieszczanie, którzy jednocześnie zanurzeni są w europejskiej tradycji. Wciąż są bardzo młodzi, ale już gotowi mówić własnym głosem – pisze Michał Strachowski w „Teologii Politycznej co Tydzień”: „Wesele i polska forma polityczności”.

W modnym sklepie za szybą, w oknie kunsthandlera,
Przez czarne, wonne łąki i przez strumień cichy,
Blade pąki budząca i kwietne kielichy,
Lekko, niemal nad ziemią, płynie Primavera.

Antoni Słonimski
Botticelli

Stanisław Wyspiański należał do licznego w długim wieku XIX grona miłośników Sandro Botticellego. Renesansowy malarz odgrywał jednak szczególną rolę w młodości artysty, przypadającej na okres intensywnych przemian w kulturze europejskiej[1]. Twórca Wiosny był dla Wyspiańskiego pierwszym pośród „starych mistrzów” i uosabiał pewien ideał twórczy, który rozwinięcie miał znaleźć po roku 1900.

Nie sposób dziś określić, kiedy dokładnie zaczęła się ta fascynacja i jakie były jej źródła. Znany jest za to jej pierwszy ślad – własnoręczny wpis poczyniony 26 stycznia 1888 r. w Dzienniku Gabinetu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego: „St. Wyspiański. Sandro Botticelli (godz. 8-10)”[2]. Młody artysta pogłębiał swoją wiedzę na wykładach z historii sztuki[3], prowadzonych przez Mariana Sokołowskiego[4]. Widziane w latach krakowskich studiów obrazy, a raczej ich graficzne i fotograficzne reprodukcje, zapadły Wyspiańskiemu głęboko w pamięć. W liście do Lucjana Rydla z 3 lipca 1890 r., pisanym z Reims, stwierdzał bowiem, że gospodyni domu, w którym się zatrzymał jest „niebezpiecznie ładna, młoda” oraz „nosi włosy jak anioły Botticellego”[5]. Owo porównanie ma większe znaczenie niż mogłoby się zrazu wydawać. Korespondencja przyszłego autora Wesela usiana jest podobnymi odniesieniami do sztuki i literatury, które nie tylko „wzbogacają” treść listu, pokazując zarazem erudycję autora, lecz pomagają mu dookreślić to, co widzi, przedstawić w metaforyczny, a więc „zagęszczony” sposób, rzeczywistość.

Można się tylko domyślać skali wrażeń, jakie na młodym Wyspiańskim wywarły bezpośrednie spotkania z dziełami Botticellego podczas podróży po Europie w roku 1890 oraz w kolejnych latach. Jedne nich trwały krócej, jak to w monachijskiej Pinakotece, gdzie podziwiał Złożenie do grobu[6]; inne były nie tylko dłuższe, ale i częstsze, o czym zaświadcza list do Karola Maszkowskiego z 15 września 1891 r., gdzie można przeczytać: „Mój Boże! kiedyż ja do Florencji lub Pizy pojadę, kiedy ja będę raz w tym Rzymie — Jeśli idę do Louvru, to zawsze siedzę tylko we włoskiéj sali”[7]. Spotkania z ukochanym mistrzem były nie tylko częste, ale i intensywne, wzbudzały żywe czy wręcz fizjologiczne reakcje, gdyż w tym samym liście Wyspiański stwierdzał: „Chciałoby się ręce wyciągać do tych główek Botticellego”[8].

Proletariat w ogrodzie sztuk

Nic zatem dziwnego, że nawiązał do Botticellego – choć aluzyjnie – w projektach do praskiego Rudolfinum[9], o czym można przekonać się z opisu Poezji zawartego w liście do Rydla z 20 sierpnia 1891 r.:

pogodny letni wieczór — słońce co tylko ciepłym powiewem westchnąwszy usnęło za ciemną gęstwą boru; — na łące na skraju lasu gromada ludzi odpoczywa po pracy, używając ciszy i spokoju wieczoru — robotnicy, rzemieślnicy, żeńcy zmęczeni, strudzeni odpoczywają…… słońce powoli zapada, żółtém złotawém światłem rozświetla jeszcze daleki horyzont. — w téj chwili milczenia, ciszy, pogody poezja oczarowuje ludzi, pozwala im na chwile zapomnieć o ciężkich trudach, o cierpieniach…… nie widzą jej ale ona przechodzi się wśród nich, rzuca na nich czar wdzięku i ujmującej prostoty…… obcisła jéj szata tkana z purpury, białe ramiona, oblicze niezapomnianego uroku, włosy złote z koroną laurowych listków…… życie brutalne dokoła znajduje w niéj miłość, wyrozumiałość[10].

Wprawne oko wychwyci tu także inspiracje innym podziwianym przez Wyspiańskiego malarzem, prekursorem symbolizmu, Pierre'em Puvisem de Chavannes[11]. Owo powiązanie było widoczne także dla ówczesnego odbiorcy, skoro jak zanotował Józef Mehoffer w Dzienniku pod datą 21 października 1891 r.: „Botticelli, Puvis de Chavannes – i Poezja do Rudolfinum nie są tak od siebie dalekie” [12]. Nie chodzi tu zaledwie o malarską parafrazę lub właściwy młodości eklektyzm w doborze wzorców, albowiem w paryskim liście do Karola Maszkowskiego z 2 grudnia 1891 r. Wyspiański stwierdzał:

Jestem zakochany w Wiośnie Botticellego i zupełnie zapominam, i nie wiem o tém że to jest dzieło Botticellego — dla mnie ta postać wiosny jest tylko przypomnieniem, uprzytomnieniem własnych moich snów i pragnień — które tak trudno znaleźć w rzeczywistości, ale w których istnienie wierzę. — Których obecność nieraz koło siebie zgaduję —  nieraz przesuną się wyraźniej przed oczami w zakątku pokoju — —  za zwróceniem się w tę stronę dopiero się rozwiewają — —— ——  ale to tylko miłość podnieca — żal nieraz bierze ze nie można wytworów wyobraźni ubrać w żywe kształty że nie można przyoblec fantazyi w ciało — że się mimowolnie z żalem powtarza pragnienie poety: „niechaj się twój duch uwieńczy, choćby marném nikłém ciałem, okryj się choć rąbkiem rzeczy, lub jasnym nieba kryształem — — niechaj twojéj blask obsłony długo, długo w oczach stoi”[13].

Słowem, prowadzona poprzez wymianę listów refleksja nad znaczeniem Botticellego dla wypracowania własnego „malarskiego języka”[14], wzmocniona jeszcze przez naoczny kontakt z malarstwem Puvisa de Chavannes[15], umożliwiała Wyspiańskiemu samopoznanie[16].

Warto jeszcze na moment wrócić do listu do Rydla i zatrzymać się nad specyficzną ekfrazą w nim zawartą. Pomijając młodzieńczą skłonność do przesady i skoncentrowanie na autoprezentacji, uderza w wypowiedzi Wyspiańskiego wrażliwość na problemy społeczne końca XIX w. Z treści opisu można wywnioskować, że odpowiedzią na nędze industrializacji nie jest ucieczka w odległą przeszłość albo ku „ahistorycznemu”, jak wtedy myślano, światu wsi lub bliższemu czy dalszemu „Orientowi”. Wytchnienie przynosi estetyzacja „natury”, o której z opisu można wnioskować, że równoznaczna jest z pejzażem europejskim. Gdzie indziej mieliby odpoczywać prascy robotnicy? (Uprawomocnia te przypuszczenia akwarela Narodziny teatru, którą również Wyspiański przygotował na konkurs dekoracji do Rudolfinum[17]). Istotne jest coś innego – w idyllicznym pejzażu znajduje się miejsce zarówno dla chłopów, rzemieślników, jak i robotników. Choć sztuka nie daje wyzwolenia najniższym warstwom industrialnego społeczeństwa, to pozwala im zapomnieć o codziennym trudzie.

Kuszące byłoby postawienie Wyspiańskiemu zarzutu pięknoduchostwa. Kto z ówcześnie pracujących na roli czy w fabryce byłby rzeczywiście gotów na tego typu estetyzację? Osobną kwestią pozostaje to, czy mieliby szanse stanąć przed takim wyborem. I wreszcie, czy nie mamy tu do czynienia z projektowaniem inteligenckich wyobrażeń o chłopach i proletariacie? Przyszły autor Wyzwolenia zamierzał przecież umieścić wizerunki przedstawicieli klas pracujących w przestrzeni, w której częściej bywali dobrze wykształceni i sytuowani mieszczanie z klasy średniej. Przeciętny pracownik rolny lub fabryczny końca wieku XIX, niezależnie czy mieszkałby we Francji czy Austro-Węgrzech, mógłby także mieć problem ze wskazaniem odniesień do malarstwa renesansowego i symbolistycznego. Młody adept malarstwa, mimo niewątpliwego „słuchu społecznego”, jawi się zatem jako przedstawiciel tegoż właśnie europejskiego mieszczaństwa, który przemawiał właściwym tej grupie kodem kulturowym. Nie sposób jednak zbyć owej wiary w uwznioślającą moc sztuki, tak Kantowskiej z ducha, i tak charakterystycznej dla absolwenta cesarsko-królewskiego gimnazjum[18], jedynie wzruszeniem ramion. W kolejnych dziesięcioleciach, dzięki staraniom ruchów socjalistycznych (oraz doświadczeniom kolejnych wojen i rewolucji), udało się wszak zrealizować postulat ukrywający się za opisem Poezji. Powszechnym doświadczeniem stała się celebracja czasu wolnego w „naturalnym”, zapośredniczonym przez sztukę otoczeniu, aczkolwiek nie do końca w kształcie (kultura grillowania!), jaki wyobrażał sobie Wyspiański i jemu podobni.

Wracając do Botticelliańskich inspiracji należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Chociaż przyszły autor Wesela stronił od wypowiedzi teoretycznych[19], to jego korespondencja pozwala dostrzec zarys „programu artystycznego”[20]. Co nie zaskakuje w przypadku dziedzica epoki historyzmu, u Wyspiańskiego sztuka dawna dostarcza budulca dla twórczości współczesnej. Przy czym nie chodzi o powtórzenie lub dopełnienie przeszłości, ani nawet o twórcze jej rozwinięcie, lecz o wydobycie transhistorycznej wspólnoty. Wyspiański pisze o tym w liście do Maszkowskiego z 30 grudnia 1891 r., oznajmiając:

nic łatwiejszego jak kłamać w ciągu rysowania już nie mówię o malowaniu — bo w malowaniu chodzi o położenie barw na swoim miejscu[21] —  ale w rysunku — jakich to pozorów nie szukają ludzie, byle nie zrobić tego co widzą — zasłaniają, się Michałem Aniołem, Rafaelem, o tych najłatwiej, ale są inni co się zasłaniają Botticellim, Lionardem — bóg wie nie kim — pomijając już całą serię nieuków, którzy zadowalniają się byle ładną gębą bo ich nie stać na prawdę[22].

Nie wystarczy zatem wyswobodzić się z pęt „naśladownictwa”. Stawka jest o wiele wyższa – doskonalenie formy staje się nieomal zadaniem etycznym. W liście do Maszkowskiego z 20 lutego następnego roku Wyspiański stwierdza wprost, że rysunek musi być na tyle dobry, „żeby się pod nim mógł podpisać każdy Botticelli, Bellini itd.”[23] Innymi słowy, przyszły autor Wesela bacznie obserwuje starych mistrzów nie po to, aby się im kłaniać, ale by się z nimi ścigać. W zgodnej opinii interpretatorów wyjazd nad Sekwanę stanowił przełom w jego artystycznym życiorysie. Przybył nad Sekwanę nie tylko by zwiedzać muzea, lecz by nauczyć się języka nowoczesności[24]. W Wyspiański składając słowno-obrazowe kolaże[25], wyzyskuje do tego transformatywną moc tradycji. Nie czyni tego po to, aby „opakować” zmianę, lecz po to, by lepiej ją osadzić czy wręcz uzasadnić.

O przeszłości nie sposób bowiem zapomnieć w poszukiwaniu własnej tożsamości, co można wyczytać z opisu jednego z paryskich mieszkań Wyspiańskiego zawartego w do liście do Maszkowskiego z 25 października 1891 r.:

Oto dnia jednego o poranku budzi się Mehoffer i spostrzega nad kominkiem rozwieszoną fotografię olbrzymią Wiosny Botticellego[26]. — Zachwycony myślał że ze ściany wyszła. —  Musiałem go objaśnić, że to ja ją nabyłem na rue Bonaparte. — Cudowna jest owa Primavera — jest ona dla nas zapowiedzią przyszłości, wiosny roku 1892. — łączy się z patrzeniem na nią […] marzenie o Florencji, aby zobaczyć oryginał, który jest w Ufficci. — Jeśli idę do Louvru to z uwielbieniem wchodzę do sali włoskiej, w każdej innej sali zaczynam się nudzić[27].

Niestety, nie dane było Wyspiańskiemu zobaczyć miasta Medyceuszy, ale pozostała obietnica przyszłości. Nie zapomniał bowiem ani o Botticellim, ani o paryskiej lekcji widzenia.

Portret z Primaverą w tle

Podziw dla twórcy Narodzin Wenus pomagał także rozpoznać w sobie członka elitarnego klubu. W liście do Rydla z 5 marca 1893 r. Wyspiański wzmiankował, że gdy przyszło do przedstawienia sylwetki adresata przybywającemu do stolicy Francji Kazimierzowi Stryjeńskiemu[28], określił swojego przyjaciela jako miłośnika Wiosny i Botticellego[29]. Z kolei w liście z 22 marca 1894 r., opisując rozmowę u w paryskim mieszkaniu tegoż Stryjeńskiego, wspomniał o aktorce, która w przedstawieniu Yanthis, pióra symbolisty i dandysa Jeana Lorraina[30], grała w kostiumie Wiosny[31].

Wyspiański nie poprzestawał na korespondencyjnych zachwytach. W Dzienniku Lucjana Rydla pod datą 22 października 1892 r. można przeczytać:

Przed dwoma tygodniami przyszła do mnie z Paryża ręką Stasia Wyspiańskiego adresowana spora paczka. Otwieram: ogromna fotografia Primavery Botticellego. Gdyby mię kto pytał, co z całego malarstwa włoskiego najbardziej do mnie przemawia i co bym pragnął mieć u siebie, tobym powiedział, że Primaverę. Tak ją lubię. […] Jak mię Staś tą fotografią uradował, wypowiedzieć nie umiem[32].

Niecałe półtora roku później, 30 stycznia 1894 r. powstaje Portret Lucjana Rydla z Primaverą[33]. Wyspiański przedstawił przyjaciela w dość konwencjonalny sposób – jakkolwiek zdradzający znajomość postimpresjonizmu oraz symbolizmu – jako młodzieńca, który siedzi wygodnie rozparty (zapewne) w fotelu, z nieodłącznym atrybutem intelektualisty – czytaną książką. Pastel musiał posiadać duże znaczenie dla malarza, co można wnosić po tym, że nie tylko podpisał się pełnym imieniem i nazwiskiem (a nie np. monogramem), ale i opatrzył datą. Najwidoczniej, na kilka lat przed tym, jak obaj ożenią się z chłopkami, chcą się zaprezentować jako nowocześni mieszczanie, którzy jednocześnie zanurzeni są w europejskiej tradycji. Wciąż są bardzo młodzi, ale już gotowi mówić własnym głosem.

„Włosy nosi w półkole, jak włoscy w obrazach anieli”

Botticelliańskie inspiracje wrócą po latach w postaci Racheli z Wesela. W rozmowie Żyda z Panem Młodym można przeczytać taką charakterystykę młodej Żydówki:

ŻYD

Jakie tylko książki są, to czyta,
a i ciasto gniecie wałkiem,
była w Wiedniu na operze,
w domu sama sobie pierze —
no, zna cały Przybyszewski,
a włosy nosi w półkole,
jak włoscy w obrazach anieli
ala…

PAN MŁODY

A la Botticelli[34].

I dalej:

ŻYD

Ona lubi te poety;
ona nawet chłopy lubi;
ona chłopom kredyt daje,
to mi się aż serce kraje,
bo to rzecz drażniąca wielce
i nieraz jestem w rozterce:
tu interes — a tu serce. —
Po co się pan z chłopką żeni?
Są panny inteligentne.

PAN MŁODY

One mnie się wydają przeciętne.
Kocham te z Botticellego,
lecz nie chcę zapychać niemi
każdej piędzi naszej ziemi[35].

Wygląd Racheli nie był błahą kwestią. Grająca ją Helena Sulima wspominała, że oglądała reprodukcje dzieł Botticellego[36], aby jak najlepiej odtworzyć anielski wygląd postaci zapisany w didaskaliach[37]. Wyspiański polecił aktorce[38], aby wzorowała się na Cléo de Mérode[39], słynącej z uczesania w stylu chignon, przypominającego fryzury z Quattrocenta.

Podobnie jak w przypadku młodzieńczej korespondencji nie chodziło tu o piętrzenie znaczeń czy żonglerkę modnymi motywami[40]. Młoda kobieta, przypominająca postaci z obrazów Burne-Jonesa[41], uosabiała nową strategię asymilacji części austro-węgierskich Żydów. W miejsce prób dopasowania do zastanych wzorców, które spotkały się z antysemicką reakcją, pokolenie Racheli, wyedukowane i wyemancypowane, zdecydowało się na współtworzenie nowej kultury[42]. Nie bez znaczenia jest także to, że pomysł zaproszenia Chochoła wychodzi właśnie od przedstawicielki owej generacji – poliglotki, obeznanej z najnowszymi trendami intelektualnymi („przybyszewszczyzna” oraz „chłopomania” są znakami szerszych zjawisk obecnych w Europie Środkowej). Innymi słowy, gdyby nie przybycie Racheli, to „polskie fatum” nie zostałoby obnażone.

Dwa lata po Weselu powstaje Bolesław Śmiały, a ze scenografii do dramatu wywiedzione zostaje całe projektowe i artystyczne „uniwersum”, w którego skład wchodziły wnętrza, meble, portrety i pejzaże (łącznie ze sposobem ich ekspozycji). Punktem odniesienia znów stała się sztuka przeszłości, włączając w to Botticellego[43], lecz horyzont był rozleglejszy – rozciągał się od archaicznej Grecji, przez Bizancjum czasów Konstantyna, po świat islamu[44]. Po raz kolejny historia wprzęgnięta została w procesy modernizacyjne. Tym razem jednak autor Wesela swój język artystyczny wywiódł z Wiednia[45]. Probierzem nowoczesności nie było już malarstwo ścienne Puvisa de Chavannes, ale płótna Gustava Klimta, grafika Josefa Marii Auchentallera, meble Kolomana Mosera i Josefa Hoffmanna[46]. (Zapewne i wiedeńczycy przyglądali się Wyspiańskiemu z zaciekawieniem, co sugeruje kondolencyjny telegram przesłany przez Klimta: „Członkowie Grupy Klimta opłakują śmierć genialnego artysty Wyspiańskiego”[47]). Twórca Wesela przetwarzał „dawnych mistrzów” oraz „poprawiał” współczesnych, wypracowując niepowtarzalny idiom. Rodzący się nad Sekwaną „program” skrystalizował się: „starzy mistrzowie” to nie giganci, na których barkach stoimy, lecz równi nam ludzie, z którymi współzawodniczymy, a nowoczesność to jedno z imion procesu, którą zwiemy tradycją.

Michał Strachowski

*** 

Tekst stanowi rozwinięcie tez zawartych w pracy doktorskiej pod roboczym tytułem W poszukiwaniu Arché. O wybranych aspektach twórczości malarskiej, scenograficznej i wzorniczej Stanisława Wyspiańskiego, która piszę pod opieką naukową prof. Doroty Kudelskiej w Szkole Doktorskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.

Przypisy:

[1] Jak pisała w połowie ubiegłego stulecia Elżbieta Skierkowska: „Botticelli – mistrz schyłkowego okresu quattrocenta – odpowiadał przerafinowanej kulturze artystycznej schyłku XIX wieku” (E. Skierkowska, Plastyka Stanisława Wyspiańskiego na tle ówczesnych kierunków artystycznych, Ossolineum, Wrocław – Kraków 1958, s. 55).

[2] M. Stokowa, Kalendarz życia i twórczości Stanisława Wyspiańskiego. 1869-1890, w: Dzieła zebrane, S. Wyspiański, WL, Kraków 1957, t. XVI, vol. II, s. 104.

[3] S. Estreicher, Stanisław Wyspiański w Uniwersytecie Jagiellońskim, w: Wyspiański w oczach współczesnych, L. Płoszewski (red.), WL, Kraków 1971, t. I, 129.

[4] Marian Sokołowski (1839-1911) – urodzony w Czyżewie Kościelnym, a zmarły w Krakowie, historyk sztuki i wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, uchodzący za założyciela tej dyscypliny na gruncie polskim.

[5] S. Wyspiański, Listy do Lucjana Rydla, L. Płoszewski, M. Rydlowa (oprac.), WL, Kraków 1979, t. I, s. 220-221.

[6] S. Wyspiański, Listy do Karola Maszkowskiego, M. Rydlowa (oprac.), WL, Kraków 1997, s. 151.

[7]Ibid., s. 101.

[8]Ibid., s. 101.

[9] Neorenesansowy budynek w Pradze otwarty w 1885 r., poświęcony muzyce i sztukom plastycznym.

[10] S. Wyspiański, Listy do Lucjana Rydla, op. cit., s. 220-221.

[11] Pierre Puvis de Chavannes (1824-1898) – urodzony w Lyonie, a zmarły w Paryżu malarz, jeden z założycieli Société Nationale des Beaux-Arts. Znany z dużych kompozycji, m.in. z cykli do Panteonu i Sorbony.

[12] J. Mehoffer, Dziennik, J. Puciata-Pawłowska (oprac.), WL, Kraków 1975, s. 72.

[13] S. Wyspiański, Listy do Karola Maszkowskiego, op. cit., s. 147.

[14] Jakkolwiek metafora „języka” bywa zwodnicza w przypadku sztuk wizualnych, to wielokrotnie bywa użyteczna, gdyż podkreśla poznawczy i komunikacyjny charakter twórczości plastycznej. Zawodzi dopiero przy próbie przeniesienia narzędzi interpretacyjnych z literaturoznawstwa na historię sztuki ze względu na różny przedmiot badań. Więcej: M. Porębski, Historia sztuki wobec nauk filologicznych, „Folia Historiae Artium” 1995, s. 9-15.

[15] Por. L. Płoszewski, Komentarz, w: Wyspiański w oczach współczesnych, L. Płoszewski (red.), WL, Kraków 1971, t. II, s. 540.

[16] Jak wskazywała Magdalena Popiel: „Bohaterem listów z podróży jest przede wszystkim podmiot poznający, wyłaniający się z nich obraz człowieka ma głównie charakter epistemologiczny” (M. Popiel, Powieść o artyście w listach, w: Eadam, Wyspiański. Mitologia nowoczesnego artysty, Universitas, Kraków 2007, s. 169). Więcej o korespondencji Wyspiańskiego jako przestrzeni kreacji literackiej i autokreacji: M. Popiel, Powieść o artyście w listach, w: Eadam, Wyspiański… op. cit., s. 127-228.

[17] Por. T. Adamowicz, Mehoffer a Wyspiański. Dwie postawy twórcze, w: Sztuka około 1900. Materialy Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Kraków, grudzień 1967, H. Urbańska (red.), PWN, Warszawa 1969, s. 165, il. 8.

[18] Trudnym do przecenienia, a wciąż nie dość dobrze zbadanym, aspektem biografii Wyspiańskiego jest formacyjny wpływ austro-węgierskiego szkolnictwa na ukształtowanie się jego estetycznych poglądów. Piszę o tej kwestii więcej w Powidokach, aneksie do mojej dysertacji doktorskiej.

[19] W liście do Maszkowskiego z 20 lutego 1892 r. Wyspiański pisał: „Nie filozofuj, nie rezonuj, nie opowiadaj, zamknij się w sobie na kłódki i spróbuj mówić przez rysunek lub malowanie” (Tenże, Listy do Karola Maszkowskiego, op.cit., s. 192). Chociaż mowa o korespondencji o rok późniejszej, to wydaje się zasadne, aby niechęć do teoretyzowania widzieć jako stały element światopoglądu artysty w czasach paryskich.

[20] W samej strukturze opisu można dostrzec także motywy płynnego przejścia ze snu do jawy oraz ożywienia dzieła sztuki, które najpełniejszy wyraz znajdą w Akropolis.

[21] Dostrzec można tu recepcję myśli Maurice’a Denis, który zasłynął z frazy „Należy pamiętać, że obraz – zanim stanie się koniem bojowym, nagą kobietą czy jakąkolwiek anegdotą – jest w istocie płaską powierzchnią pokrytą w określonym porządku kolorami” (Pierre Louis [Maurice Denis], Définition du Néo-traditionnisme, „Art et critique” 1890, nr 66, s. 545), tłum. Michał Strachowski.

[22] S. Wyspiański, Listy do Karola Maszkowskiego, op. cit., s. 172.

[23]Ibid., s. 192.

[24] Wyspiański pisze do Rydla 16 maja: „piję sztukę — jak używasz tego wyrażenia, — ale przychodzi mi to (zwłaszcza tutaj w Paryżu) równie łatwo jak np. napić́ się dobrej i świeżej wody na mieście z rezervoiru lub malej publicznej studzienki których tu wszędzie pełno — (a czego ty żadną miarą w Krakowie nie dokażesz)” (S. Wyspiański, Listy do Lucjana Rydla, op. cit., s. 9). W liście do Maszkowskiego z 8 lipca 1891 r. stwierdza: „Jeśli chcesz bardzo chętnie będę Ci donosić o wszystkiem co dotyczé sztuki, teatru, muzyki boć to jest główną rzeczą dla któréj tu siedzę — i której wpływowi się poddaję” (S. Wyspiański, Listy do Karola Maszkowskiego, op. cit., s. 57).

[25]Jak zauważa Maria Rydlowa, Wyspiański cytuje słowa Gustawa z I części Dziadów, ale omija ostatnie dwa wersy: „Niechaj twych ust rajskimi tony długo, długo słuch się poi!” Por. M. Rydlowa, Dodatek krytyczny, w: S. Wyspiański, Listy do Karola Maszkowskiego, op. cit., s. 433.

[26] Interesujące jest tu użycie polskiego odpowiednika tytułu. W listach do Rydla używa włoskiego brzmienia. Nie jest to jedyna „gra językowa” Wyspiańskiego z brzmieniem słów w językach europejskich. Szczególnie istotne pod tym względem były niemiecki oraz francuski. Piszę o tym szerzej w Powidokach.

[27] S. Wyspiański, Listy do Karola Maszkowskiego, op. cit., s. 133.

[28] Kazimierz Stryjeński (1853-1912) – urodzony w Carouge, a zmarły w Patornay, historyk i anglista, profesor Sorbony. Brat Tadeusza (1849-1943), urodzonego w Carouge, a zmarłego w Krakowie, architekta i konserwatora, mentora Wyspiańskiego z młodzieńczych lat.

[29] S. Wyspiański, Listy do Lucjana Rydla, op. cit, s. 223.

[30] Jean Lorrain (1855-1906) – urodzony i zmarły w Fécamp, pisarz, eseista i poeta. Lorrain otwarcie przyznawał się do swojego homoseksualizmu, znany był powszechnie jako „ambasador Sodomy we Francji” i takim tytułem witał przybywającego nad Sekwanę Oskara Wilde’a. Por. Ch. Schively, Jean Lorrain (1855-1906), w: Gay Histories and Cultures, G. E. Haggerty, Garland Publishing Inc., New York – London 2000, s. 846.

[31] S. Wyspiański, Listy do Lucjana Rydla, op. cit., s. 247.

[32] L. Rydel, [Z „Dziennika”], w: Wyspiański w oczach współczesnych, L. Płoszewski (red.), WL, Kraków 1971, t. I, 200.

[33] M. Stokowa, Kalendarz życia i twórczości Stanisława Wyspiańskiego. 1 marca 1890 – ostatnie dni marca 1898, w: Dzieła zebrane, S. Wyspiański, WL, Kraków 1957, t. XVI, vol. II, s. 246.

[34] S. Wyspiański, Wesele, w: S. Wyspiański, Dzieła zebrane, L. Płoszewski (red), WL, Kraków 1958, t. IV, s. 36.

[35]Ibid., s. 37.

[36] W drugiej połowie wieku XIX i na początku XX istotną rolę w popularyzacji odgrywały fotografie. Dziś, w dobie cyfrowej reprodukcji i wirtualnych galerii zbiorów muzealnych, zdaje się to oczywistością, lecz za życia Wyspiańskiego był to znak nowoczesności.

[37] H. Sulima, [Wspomnienia], w: Wyspiański w oczach współczesnych, L. Płoszewski (red.), WL, Kraków 1971, t. II, 316-317.

[38]Ibid., s. 317.

[39] Cléo de Mérode (1875-1966) – urodzona i zmarła w Paryżu tancerka, której zdjęcia znalazły się w powszechnym obiegu dzięki Nadarowi i Léopold-Émile’owi Reutlingerowi.

[40] Tak o modzie na Botticellego pisał w liście z 5 marca 1899 r. Włodzimierz Tetmajer: „Wszyscy i wszędzie wciąż o Botticellim. Koafiury a’la Botticelli, kapelusze, barwy sukien, bukiety... a’la Botticelli, karty pocztowe, afisze, niewieście kibicie, gobeliny – Botticelli! Każdy dziennikarz wiele zawsze ma do powiedzenia też o Boticellim, Boticellemu, Botticellego…” (cyt. za: S. Wałek, Krajobraz „Wesela”, Krakowski Ośrodek Informacji i Reklamy Turystycznej „Wawel-Tourist”, Kraków 1982, s. 37). Stanisław Wałek twierdzi, że Wyspiański „zarejestrował w Weselu” modę na Botticellego (Ibid., s. 37), lecz raczej należałoby powiedzieć, że artysta był jednym z jej najbardziej prominentnych przedstawicieli.

[41] S. Wyspiański, Wesele, op. cit., s. 73. Edward Burne-Jones (1833-1898), podobnie jak inni Prerafaelici, również cenił Botticellego. Więcej: A. Bertram, The English Discovery of Botticelli, „Journal of the Royal Society of Arts” 1950, t. 98, nr 4819, s. 468-484; M. Levey, Botticelli and Nineteenth-Century England, „Journal of the Warburg and Courtauld Institutes” 1960, t. 23, nr 3–4, s. 291-306; J. Howard, Renaissance Florence: Inventing the 1470s in the Britain of the 1870s, „The British Art Journal” 1999, t. 1, nr 1, s. 75-77; A. Clayton, The Botticelli Revival and the Art of Edward Burne-Jones, http://www.antonyclayton.co.uk/Botticelli.html [11 kwiecień 2025 r.]; J.N. Melius, Art History and the Invention of Botticelli [rozprawa doktorska], University of California, Berkeley 2010; J. Luzzi, Botticelli’s Secret: The Lost Drawings and the Rediscovery of the Renaissance, W. W. Norton & Company, New York 2023. Warto podkreślić, że Burne-Jones znał (i przetwarzał) renesansową ikonografię, ale także zapoznał się z florenckim neoplatonizmem. Więcej: L.D.G. Cheney, Edward Burne-Jones’ „Andromeda”: Transformation of Historical and Mythological Sources, „Artibus et Historiae” 2004, t. 25, nr 49, s. 197-227.

[42] Więcej, m.in.: E. Shapira, Style and seduction: Jewish patrons, architecture, and design in Fin de Siècle Vienna, Brandeis University Press, Waltham, Massachusetts 2016.

[43] Jedna z postaci, Krasawica, ubrana będzie w kostium ewokujący szatę Flory z Wiosny Botticcelego. Por. A. Smith, J. Griffin, The Life and Art of Stanisław Wyspiański, w: Stanisław Wyspiański: Portraits, A. Smith, J. Griffin (red.), National Portrait Gallery, London 2025, s. 30. Nawiasem mówiąc można się w tym kostiumie dopatrzeć znajomości Arcimbolda.

[44] Szerzej piszę o tym w rozdziałach dysertacji doktorskiej o roboczych tytułach Politeia I, Politeia II oraz Episteme I.

[45]Ibid.

[46] Por. M. Strachowski, Secesjonista. Stanisław Wyspiański jako projektant wnętrz i mebli [w:] W Wiedniu, Paryżu i Monachium... Artyści poza granicami (XIX i XX w.), D. Kudelska (red.), TN KUL, Lublin 2020, s. 25-36.

[47] Kondolencje przesłane po śmierci Wyspiańskiego na ręce Towarzystwa „Sztuka”, „Nowa Reforma” 1907, nr 554, s. 1. Tłum. Michał Strachowski.


Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.