Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Michał Gołębiowski: Adam i Ewa – Józef i Maryja

Michał Gołębiowski: Adam i Ewa – Józef i Maryja

Wyjątkowa więź Józefa i Maryi zapowiada finalne stadium rozwoju jedności kobiety i mężczyzny: od ducha kierującego tym, co cielesne aż do ciała całkowicie ogarniętego duchem


Oblubieńcy z Nazaretu wskazują na wymiar eschatologiczny, który nie poniża miłości małżeńskiej z całą jej zmysłową realizacją, ale wręcz przeciwnie – rozwija ją, przekracza i prowadzi ku nowym przejawom międzyosobowej unii – pisze Michał Gołębiowski

Gaudete, gaudete! Christus est natus ex Maria virgine, gaudete! Tekst tej tradycyjnej pieśni bożonarodzeniowej mówi o nadejściu czasu łaski (tempus gratie), o zadziwieniu się całej natury (natura mirante), o odnowieniu świata (mundus renovatus est)… Niebiosa poruszyły się, aby nastał nowy porządek; nadeszła epoka zmiłowania, pojawił się zaczyn nowego stworzenia. Można w tych interpretacjach pójść o krok dalej i powiedzieć: na świat przyszedł Emmanuel, co znaczy – Bóg pośród nas, obecny między grzesznymi niczym Bóg przechadzający się po ogrodzie Eden (zob. Rdz 3, 8). To skojarzenie z Księgą Rodzaju nie jest być może pozbawione podstaw, skoro staropolskie przekłady Biblii – na czele z Biblią Jakuba Wujka – tytułowały początek Ewangelii Mateusza, znany pod nazwą „rodowodu Jezusa”, właśnie jako „księgi rodzaju Jezusowego”. Dawna literatura religijna, zwłaszcza pisana na przełomie XVI i XVII wieku, znacznie rozwinęła powyższą analogię.

Tak oto dzieje stworzenia zaczynają się od nowa. Wpierw pojawiają się Adam i Ewa, oblubieniec i oblubienica, Józef i Maryja. Jest rajski ogród, ów „ogród zamknięty” (Pnp 4, 12) dziewiczej miłości. Jest ustanowienie małżeństwa, kiedy posłaniec Boży mówi: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki” (Mt 1, 20). Jest sen Józefa, niczym sen Adama, po którym następuje pojednanie z kością z jego kości, z ciałem z jego ciała. Jest posłuszeństwo drugiej Ewy, rozmowa z aniołem i kosztowanie słodyczy owocu życia – owocu Ducha i jej własnego łona. Jest nawet skok Abrahamowy, ponieważ Józef w milczeniu „uczynił tak” (fecit sicut), jak Bóg powiedział. Syn „ojca wielkiego narodu” został wybrany na ziemskiego ojca Syna – wiernej ikony Ojca, przeznaczonej na ofiarę zamiast Izaaka. Później, kiedy Józef zwycięsko przeszedł już przez Abrahamową próbę wiary, zamieszkał z Maryją i Józefem w Nazaret, tworząc z nimi obraz Królestwa Bożego, świętego obcowania aniołów w niebie[1].

Szopka odwiedzana w czasie świątecznym staje się jak gdyby obrazem raju, wprawdzie otoczonego piaskami pustyni zamiast bujności drzew i kwiatów, ale tym bardziej antycypującego proroctwo: „Niech się cieszy pustynia i wysuszona ziemia, niech się uradują i zazielenią stepy. Niech rosną na nich kwiaty jak lilie” (Iz 35, 1-2). W grocie betlejemskiej – podobnie jak na początku Księgi Rodzaju – można dostrzec triadę złożoną z kobiety, mężczyzny oraz Boga. I jeżeli w ciągu wieków konkretyzowano czystą miłość Adama i Ewy poprzez odwołanie do wersetów Pieśni nad pieśniami, to – ku zdziwieniu wielu – poemat ten odczytywano również jako możliwą wymianę zdań pomiędzy ziemskimi rodzicami Jezusa. Być może skojarzenie to wzbudza dziś pewną konsternację: biblijny dramat miłosny kojarzy się przecież z erotyką i zmysłowością. Relacja Świętych Rodziców była natomiast dziewicza. Czyż jednak tradycja Kościoła nie odkryła rzeczywistości «zmysłów duchowych»? Ogień ziemski – jak twierdził św. Jan Klimak – gasi się ogniem duchowym[2]: w porządku eschatologicznym jeden przechodzi w drugi[3], ponieważ oba mają w gruncie rzeczy tę samą nadprzyrodzoną podstawę. Wszystkie te wątki uzasadniała z kolei „duchowa” interpretacja Pieśni nad pieśniami. W dniu swoich zaślubin Józef miał zatem powiedzieć do Maryi: „Jak lilia pomiędzy cierniami, tak moja umiłowana pośród innych dziewcząt” (Pnp 2, 2). Chodziłoby tu nie tylko o prawdę Niepokalanego Poczęcia, które uczyniło z Dziewicy czystą lilię pośród twardych i kłujących grzesznych synów Adama. Józef za pomocą wersetu Pieśni nad pieśniami wyraził swoją oblubieńczą miłość do Maryi[4], rozwijając Adamowe: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mojego ciała” (Rdz 2, 23). Matka Boża przyćmiła w jej oczach wszelkie stworzone piękno; cały świat nie mógł się jej równać, stał się jak kłębowisko cierni przy pięknym kwiecie[5].

Istnieje zresztą więcej – skrzętnie wynotowanych przez średniowiecznych i wczesnonowożytnych autorów duchowych – analogii pomiędzy rajską więzią Adama i Ewy a ewangeliczną opowieścią o Józefie i Maryi. Ciekawe, że pierwszym słowem Bożym skierowanym do kobiety i mężczyzny był nakaz zjednoczenia dwojga, dającego początek nowemu życiu: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się; zaludniajcie ziemię i bierzcie ją w posiadanie!” (Rdz 1, 28). Już jednak następny rozdział Księgi Rodzaju precyzuje i pogłębia tę myśl: „Dlatego mężczyzna opuszcza ojca i matkę i łączy się z niewiastą tak ściśle, że odtąd stanowią jedno ciało” (Rdz 2, 24). Mowa tu zatem nie tylko o pomnażaniu rodzaju ludzkiego, ale przede wszystkim o twórczej mocy miłosnej komunii; wpierw duchowej, a następnie – cielesnej. Podobnie postąpił Józef, który słysząc Boży nakaz, „uczynił tak, jak mu nakazał anioł Pański: przyjął swoją małżonkę” (Mt 1, 24). „Przyjął”, a więc włączył ją do swojej duchowej intymności. Dopiero wówczas mógł zostać nazwany ojcem Jezusa w porządku łaski. A przecież Święci Rodzice żyli w doskonałej czystości. Nie doszło między nimi do jedności ciał, o której mówi Księga Rodzaju… O ile bowiem Adam i Ewa uosabiali pierwszy, „naturalny” poziom doświadczania miłości oblubieńczej, którego wyrazem jest więź zmysłowa, o tyle Józef i Maryja zapowiadają ostateczną, eschatologiczną przemianę jedności kobiety i mężczyzny: „nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie” (Mk 12, 25). Doczesny aspekt przedstawionego tu historiozbawczego modelu rozwoju ludzkiej miłości opisał Tomáš Špidlík:

Ponieważ miłość jest odblaskiem miłości Bożej, musi wzrastać w doskonałości w świecie, w którym Bóg sam się objawia w Piśmie Świętym: obserwujemy tu postęp od tego, co cielesne, do tego, co duchowe. I jeśli miłość małżeńska na początku jest cielesna, z biegiem czasu winna się uduchawiać coraz bardziej[6].

Wyjątkowa więź Józefa i Maryi zapowiada to finalne stadium rozwoju jedności kobiety i mężczyzny: od ducha kierującego tym, co cielesne aż do ciała całkowicie ogarniętego duchem (por. 1Kor 15, 44: „zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe; jeżeli jest ciało zmysłowe, jest też ciało duchowe”). Wydaje się, że postrzeganie tego wątku przez pryzmat rzekomego lekceważenia ludzkiej płciowości jest nieuzasadnione. Oblubieńcy z Nazaretu wskazują bowiem na wymiar eschatologiczny, który nie poniża miłości małżeńskiej z całą jej zmysłową realizacją, ale wręcz przeciwnie – rozwija ją, przekracza i prowadzi ku nowym przejawom międzyosobowej unii. To dlatego staropolski poeta nazwał Józefa „anielskim Oblubieńcem” (sponsum angelum), który „anioła spełnia rolę, gdy się małżonka zowie mianem” (qui munis exples angeli, sub coniugali nomine)[7]. Pojawia się tu zresztą – dość nieoczekiwanie – kolejne podobieństwo Świętych Rodziców do Adama i Ewy. Należy bowiem pamiętać, że zdaniem niektórych Ojców Kościoła, zwłaszcza wyrastających ze wschodniej tradycji teologicznej, pierwsza para tworzyła w raju związek dziewiczy, podobny aniołom Bożym w niebie (zob. Mk 12, 25). Zmartwychwstanie, o którym mówił Jezus, miałby wobec tego stanowić raczej powrót do początku stworzenia. W zachodnim Kościele podkreślano natomiast nowy horyzont antropologiczny objawiony w Ewangelii, owe in statu viae: miłość cielesna była Bożym nakazem już w ogrodzie Eden, aby stanowić zaczyn miłości Bożej. Niezależnie od tego, jaką przyjmie się tradycję interpretacyjną w kwestii Księgi Rodzaju, pisarze chrześcijańscy zawsze uwydatniali jednak tajemniczy związek Alfy i Omegi, a co za tym idzie – Józefa i Maryi oraz Adama i Ewy.

Michał Gołębiowski

[1] Cornelius à Lapide, The Great Commentary of Cornelius à Lapide. S. Matthew’s Gospel – Chaps I. to X., tłum. T.W. Mossman, London 1875, s. 28.

[2] Jan Klimak, Drabina raju, tłum. W. Polanowski, oprac. E. Osek, Kęty 2011, s. 200.

[3] M.P. Laroche, Mały Kościół. Mistyczna przygoda małżeństwa, tłum. J. Grzegorczyk, Hajnówka 2006, s. 66.

[4] M. Dziewulski, Syn przyrastający w cnotę, w łaskę bożą, w godność i w chwałę wiekuistą, Kraków 1725, k. C3; zob. M. Gołębiowski, Małżeństwo Józefa i Maryi w literaturze i piśmiennictwie staropolskim doby potrydenckiej, Kraków 2015, s. 89-90.

[5] G. Ravasi, Pieśń nad pieśniami… jak pieczęć na twoim sercu, tłum. K. Stopa, Kraków 2005, s. 64.

[6] T. Špidlík, Człowiek Boga. U źródeł życia zakonnego, tłum. B.A. Gancarz, Kraków 2003, s. 55.

[7] J.B. Zimorowic, Iesus, Maria, Ioseph/Jezus, Maria, Józef, oprac. T. Lawenda i R. Sawa, Lublin 2013, s. 88-89.


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.