Diadoch, wybitny autor duchowy z V wieku, akcentuje rolę zachowania ciągłej pamięci o Imieniu Jezus: ona oczyszcza serce, oddalając złe myśli oraz działania szatana, zaspokaja potrzebę działania umysłu, pomaga mu się wyciszyć i skupić, rozbudza miłość do Chrystusa – pisze ks. prof. Józef Naumowicz w wydanej właśnie nakładem Wydawnictwa Esprit książce „Nowa filokalia. Droga do modlitwy serca”. Poniżej prezentujemy fragment publikacji.
„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” – wołał niewidomy Bartymeusz do przechodzącego drogą Chrystusa. Przez dwa tysiące lat te słowa nie straciły nic ze swojej niezwykłej mocy – wciąż mogą uzdrowić nasze ciało i duszę.
Kto odkrył potęgę modlitwy Jezusowej? Jak zacząć praktykowanie jej w codziennym życiu? I dlaczego to właśnie ta modlitwa tak bardzo zbliża nas do przeżywania obecności Pana Boga? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań udziela ks. Józef Naumowicz w swojej najnowszej książce “Nowa Filokalia. Droga do modlitwy serca”.
Źródło mocy
Ojcowie Pustyni uczyli się wiary w moc Imienia Bożego z Biblii: ze słów św. Pawła, że jest to „Imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano” (Flp 2, 9–10); z wyznania św. Piotra: „Nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12); z zapewnienia samego Jezusa, które jako swoisty testament wypowiedział w mowie pożegnalnej w Wieczerniku: „O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje” (J 16, 23). Przykłady tej wiary dawali apostołowie, którzy wzywając Imienia Jezusa, głosili dobrą nowinę, leczyli chorych, wyrzucali złe duchy i czynili cuda. „W Imię Jezusa” znaczyło: Jego mocą. Wzywać Imienia Jezusa – to wzywać samego Jezusa, który jest Synem Bożym i Zbawicielem. To nie tylko wymieniać Jego Imię czy powoływać się na Niego, lecz także wyrażać swą bliską z Nim relację i wewnętrzny związek.
Mocy tego Imienia doświadczał pierwszy wielki pustelnik, św. Antoni Egipski. W jego żywocie czytamy, że demon „zniknął zaraz na dźwięk słowa Chrystus” (Życie Antoniego, 40) oraz, że demon został „zgromiony w Imię Pana” (63). Nic dziwnego, że dla pustelników nastawionych na intensywną walkę duchową wzywanie Jezusa na pomoc stało się nieodłącznym elementem życia.
W ten sposób powstała modlitwa Jezusowa, która kształtowała się stopniowo i w swej zasadniczej formie stała się czymś więcej niż praktyką aktów strzelistych skierowanych do Jezusa, zanoszonych okazjonalnie w różnych momentach życia, trudnych czy szczęśliwych.
Na czym polega modlitwa Jezusowa?
Modlitwa Jezusowa w swojej pełniejszej formie zawiera trzy główne elementy:
(1) jest skierowana do Jezusa i wiąże się z wiarą w moc Imienia Chrystusa;
(2) zakłada powtarzanie – ustnie lub jedynie myślą czy sercem – krótkiego wezwania modlitewnego (skierowanego do Jezusa); jest to modlitwa nieustanna, która wyrosła z dążenia do ciągłej pamięci o Bogu oraz o Jego obecności w nas i wśród nas;
(3) łączy się z postawą pokory i skruchy, dlatego wezwania mają zazwyczaj formę dwuczłonową, zawierającą wyznanie wiary („Panie Jezu Chryste”) oraz prośbę o pomoc i miłosierdzie („zmiłuj się nade mną”).
Oczyszczenie przez nieustanną obecność
Diadoch, wybitny autor duchowy z V wieku, akcentuje rolę zachowania ciągłej pamięci o Imieniu Jezus: ona oczyszcza serce, oddalając złe myśli oraz działania szatana, zaspokaja potrzebę działania umysłu, pomaga mu się wyciszyć i skupić, rozbudza miłość do Chrystusa. Dzięki ciągłemu zajmowaniu się tym Imieniem, jego obecność we wnętrzu człowieka staje się coraz wyraźniejsza. Należy przyjąć postawę dziecka, które wciąż szczebiocze słowo „ojciec”, by z czasem formułować je coraz wyraźniej i wreszcie potrafić je wypowiadać „nawet we śnie”. Diadoch nie precyzuje, czy słowa te należy powtarzać, czy jedynie o nich pamiętać. Zapewne chodzi o jedno i drugie, a więc o skupienie się na świętym i chwalebnym Imieniu Boga, by ono działało w głębi serca.
Wreszcie, podkreśla Diadoch, trud powtarzania krótkiej i prostej modlitwy zaspokaja potrzebę aktywności umysłu człowieka (rozum ludzki ma naturalną potrzebę działania, należy dać mu jako jedyne zajęcie tę krótką modlitwę). W ten sposób modlitwa zabezpiecza umysł przed rozproszeniem wielością pojęć i obrazów, a nawet oczyszcza z wszelkich myśli. W ujęciu Diadocha to skupienie się na jednym wezwaniu zawierającym Imię Jezus zostało wyraźnie włączone w ewagriańskie pojmowanie czystej modlitwy, podczas której umysł jest wolny od wszelkich wyobrażeń i myśli, nawet dotyczących Boga (Chrystusa). Zamykamy wówczas „wszystkie wejścia umysłu”, aby skupić się jedynie na obecności Chrystusa.
Podobnie abba Filemon, doświadczony mnich egipski, proponuje wzywanie Jezusa, a także „wewnętrzną medytację”, która nie jest rozmyślaniem o Jezusie czy konkretnych wydarzeniach z Jego życia, ale nieustannym byciem z Nim, ciągłą pamięcią o Nim, przeżywaniem Jego obecności, zajmowaniem swej myśli Nim. Ta pamięć o Jezusie, połączona z uważnością i kontrolą myśli, ma być „nieustannym zajęciem” – dzięki temu obejmie ona cały umysł, wyobraźnię, serce i napełni słodyczą; prowadzi do wewnętrznego wyciszenia (hezychii), a dzięki temu do nieustannej modlitwy i więzi z Bogiem.
Fragment nowej książki ks. prof. Józefa Naumowicza „Nowa filokalia. Droga do modlitwy serca” wydanej właśnie przez Wydawnictwo Esprit
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1956 r.) – duchowny katolicki, profesor nauk humanistycznych, historyk literatury wczesnochrześcijańskiej, birytualista, patrolog, bizantynolog. Od 2012 roku członek Komitetu Nauk Historycznych PAN. Od 2016 roku jest duszpasterzem ormiańskokatolickiej parafii centralnej pw. św. Grzegorza z Nareku w Warszawie.