Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Kierkegaard. Wiara i wyzwania rzeczywistości [TPCT 241]

Kierkegaard. Wiara i wyzwania rzeczywistości [TPCT 241]

W świecie prostych odpowiedzi i recept, gdzie ideologie łatwo mogą znaleźć posłuch, a także w sekularyzującej się rzeczywistości, która zamyka się nie tylko na doświadczenie przygodności i cierpienia – lektura duńskiego filozofa rzuca pewne światło na chrześcijaństwo i sposobność do nadania mu żywotnej i dynamicznej formy, która mogłaby wejść w tę rzeczywistość.

We „Wprowadzeniu do chrześcijaństwa” Joseph Ratzinger przywołał opowiastkę. Ogień zaczął trawić pewien cyrk. Dyrektor wysłał klauna, aby uświadomił okolicznej wsi, że zbliża się nieubłaganie niebezpieczeństwo i muszą szybko podjąć działania. Klaun pobiegł do mieszkańców i na placu zaczął z całym przejęciem ostrzegać i nawoływać – przepowiadać katastrofę. Niestety, wzbudził jedynie rozbawienie. Nikt mu nie zaufał i nie uwierzył jego przesłaniu. Niebawem spłonął cyrk a zaraz potem owa wioska. Ta dykteryjka wzięta z kierkegaardowskiej twórczości, dobrze prezentuje nie tylko klasyczny konserwatywny topos niesłyszanej Kasandry. Pochwyca również zastane napięcie pomiędzy rzeczywistością współczesnego arcyracjonalnego świata a słusznymi przestrogami płynącymi z przestrzeni, która znalazła się poza zasięgiem uznawanym za godny uwagi i refleksji.

Søren Kierekaard był mocno wyczulony na ten niepokojący splot pysznego rozumu, zagarniającego zachłannie wszelkie aspekty ludzkiego doświadczenia, z bezrefleksyjnym i nadto okrzepłym (czy może wręcz zakrzepłym) masowym chrześcijaństwem. Dostrzegał koślawość świata podporządkowanego szkiełku i oku, kreślonego w podług prawd socjologii i statystyki, które zdają się nie dostrzegać całej złożoności i nieprzewidywalności ludzkiej egzystencji, przykrawając je do swoich metryk. Podobnie niezwykłą niechęć wywoływała w nim religia, która przerodziła się mieszczańską formę, kult życia opartego o proste kategorie przeżycia, zadowolonego ze swojego stanu posiadania, niewystawionego na żadne wątpliwości i zmagania, które przecież stanowiły dla niego sedno wiary i zawierzenia.

Niechęć wywoływała w nim religia, która przerodziła się mieszczańską formę, kult życia opartego o proste kategorie przeżycia

A przecież były to czasy, w których duch Oświecenia nie dość, że już dawno został uwolniony z butelki, to zaczął już nawet przybierać nowe formy. Nauka za sprawą prac Comte’a fundowana na pozytywistycznym przeświadczeniu o nieprzystawalności metafizyki do nowoczesności, idzie w parze z przeświadczeniem, że to praca – i to w wymiarze kolektywnym i umasowionym – stanowi klucz do zrozumienia nie tylko biegu historii. I to nie tylko klucza, ale i łom, umożliwiający w przyszłości naruszenie kształtu dziejów.  Niezależnie, która z idei tego wieku miała ostatecznie wpłynąć na jego kształt – obie według Kierkegaarda, poprzez wizję umasowienia, stanowiły poważne zagrożenie dla tego, co stanowiło dla niego centrum – doświadczenie indywidualnej osoby wobec transcendencji.

Co ciekawe, skłonni jesteśmy dziś spoglądać na autora „Albo, albo” jako na prekursora egzystencjalizmu, czy też postać stojącą w szeregu z fideistami odrzucającymi rozum, jako uzupełnienie wiary na drodze do poznania rzeczywistości nadprzyrodzonej. Jednak należy spojrzeć, że dzieło Duńczyka było niemal osadzone w ramach sokratejskiej posługi wobec społeczeństwa. Kolejne prace (pisane pod pseudonimami) stawały się otwartymi pytaniami stawianymi podług majeutycznej zasady – tak dobrze znanej z działalności mędrca z Aten. Kierkegaard, podobnie jak Mistrz, sięga po argumenty, które podają w wątpliwość zastany porządek, zadowolonych z siebie obywateli. Z tym zapewne wyjątkiem, że praca XIX-wiecznego filozofa starała się wydobyć konkretne indywiduum ze świata formatowanego podług nowych zasad, w których jednostka zaczynała sprowadzać się do obiektu. Zatem jeżeli Sokrates swoją działalnością, został wzięty za burzyciela ładu, tak i autor „Bojaźni i drżenia” – próbując naruszyć ład chrześcijańskiego społeczeństwa osiadłego wydanego na umasowienie – w tym sensie także zasługuje na to miano.

To właśnie człowiek i jego relacja osobowa ze Stwórcą w paradygmacie wolności – stają się centralnymi w jego filozoficznym namyśle. Chrystus jako Zbawiciel, Bóg jako osoba, która porządkuje rzeczywistość, ale też pozostawia przestrzeń do zmagania, indywidualnego wyboru, szukania ścieżek dojścia. W świecie prostych odpowiedzi i recept, gdzie ideologie łatwo mogą znaleźć posłuch, a także w sekularyzującej się rzeczywistości, która zamyka się nie tylko na doświadczenie przygodności i cierpienia – lektura duńskiego filozofa rzuca pewne światło na chrześcijaństwo i sposobność do nadania mu żywotnej i dynamicznej formy, która mogłaby wejść w tę rzeczywistość.

Jan Czerniecki
Redaktor naczelny

Belka Tygodnik824


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.