Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Karol Samsel: Renan – Conrad. Kontrowersje w łonie problematyki rasy

Karol Samsel: Renan – Conrad.  Kontrowersje w łonie problematyki rasy

Niewykluczone jest także to, że tropienie „rasizmów” u Renana w „Żywocie Jezusa” czy u Conrada w „Jądrze ciemności” o wiele więcej powie nam o nas samych – a może przede wszystkim o podejrzliwości naszych czołowych formacji poststrukturalnych drugiej połowy wieku XX (Foucault, Derrida, Achebe, tym razem nie w funkcji interpretatorów, a oskarżycieli) – pisze Karol Samsel w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Renan. Pożegnanie z epifanią”.

Dzieje oskarżeń obydwu pisarzy o rasizm w obu wypadkach były burzliwe i wieloetapowe. Sprawa Conrada wciąż jeszcze się toczy, właściwie na naszych oczach – jej możliwy finał, jego scenariusz, jawić się mogą z dzisiejszego punktu widzenia co najmniej jako nieoczywiste. Sprawa Renana, dla odmiany, zyskała już swój stosowny wygłos: co najmniej pół wieku temu, do czego, z pewnością, przyczynili się atakujący autora Żywota Jezusa, bardzo wpływowi dla europejskiej hermeneutyki podejrzeń antagoniści – Edward Said oraz Michel Foucault. Współczesne status quo to, oczywiście, niezwykle uproszczona konkluzja tamtych konfrontacji:

Renan dzisiaj brany jest za tak emblematyczną figurę kanonu w obrębie rasizmu językowego (linguistic racism), że nawet historia niemieckiej filologii autorstwa Tuski Benes rozpoczyna się wyimkami z jego pamiętników i poświęca obszerny passus wkładowi Renana w genealogię aryjskości. Nawet za murami Akademii obraz filozofa jako konserwatywnego teoretyka rasy wydaje się zupełnie dominujący. W wywiadzie z 1997 roku dla popularnego pisma L’Histoire historyk i działacz na rzecz przeciwdziałania rasizmowi, Pierre-André Taguieff, opisuje Renana jako „prawdziwego teoretyka rasizmu”, który zapoczątkował „uczony”, erudycyjny i „scholastyczny” antysemityzm. Stosunkowo niedawno w jednej z rubryk tygodnika „Le Point” określono myśl Renana „muzeum grozy i spaczeń” (a museum of horrors and errors) zawieszonym pomiędzy zdrowym stosunkiem do nauki i laickości (laïcité) a kulturowym i rasowym elityzmem[1].

To cytat z ważnego studium Roberta D. Priesta, Ernest Renan’s Race Problem z 2015 roku, który jednoznacznie dowodzi, że – raz „rozpalony” – stos dla Renana wciąż „płonie” – być może z mocą większą niż dotychczas, mocą, w którą ów stos wyposażają – krytyka oraz opinia publiczna (Benes, Taguieff, „Le Point”). W swojej drastyczności (ale i w symptomatyczności) casus Renana jest, oczywiście, szczególny. Mimo wszystko warto go zestawić z oskarżeniami Conrada o rasizm, sformułowanymi po raz pierwszy przez Chinuę Achebe w 1975 roku na gruncie niejednoznacznej – ale, przede wszystkim, wieloaspektowej – narracji Marlowa w Jądrze ciemności. Na referat 45-letniego nigeryjskiego pisarza – wówczas m.in. autora cenionego tryptyku powieściowego o częściach zatytułowanych Wszystko rozpada się (1958), Nie jest już łatwo (1960) i Boża strzała (1964)[2] – światowi conradyści zareagowali niemal natychmiast. W moim przekonaniu – to jedna z istotnych, chociaż, z pewnością, nie decydujących różnic w kształcie obydwu kampanii antypisarskich: anty-Renanowskiej i anty-Conradowskiej. „Renaniści” na spór o tzw. rasizm Renana nigdy nie zareagowali w sposób zdecydowany – zbiorowy, zmasowany, z pozycji autorytetu, lub inny. Conradyści (niepozbawioną temperatury, temperamentów) dyskusję z Achebęm rozpoczęli właściwie od razu: i to począwszy od studium, które płynnie przeszło do legendy całej dyscypliny autorskiej – mam na myśli w tym wypadku szkic Cedrica Wattsa, odległy (zaledwie!) o osiem lat od czasu, w którym oskarżenie zostało po raz pierwszy ostentacyjnie sformułowane: „A Bloody Racist”. About Achebe’s View of Conrad[3].

Kamyk (kamień), oczywiście, poruszył lawinę, ale odpowiedź Wattsa Achebemu nie uległa przedawnieniu i do dziś przedrukowywana jest w antologiach tekstów akademickich równie często, co sam tekst „węgielny”: oskarżenie autora Bożej strzały, które wywołało w europejskiej humanistyce ostatnich dwóch dekad wieku XX prawdziwą burzę opinii. Mimo chęci – nie sposób do obszernej bibliografii sporów wokół domniemanego rasizmu Conrada odnieść się w całości. Przypomnę tutaj jedynie o kilka lepiej dostępnych pozycjach: Hunta Hawkinsa (1982), Patricka Brantlingera (1985), Hugh Mercera Curtlera (1997) czy Padmini Mongii (2001); podkreślę również, po pierwsze, że spór zyskał własne poczesne miejsce w monografiach w rodzaju Envisioning Africa. Racism and Imperialism in Conrad’s „Heart of Darkness” Petera E. Firchowa, po drugie zaś, co wydaje mi się niezmiernie istotne – że w polskiej conradystyce, stale koncentrowanej na sporach o miejsce Conrada w literaturze polskiej, spór o rasizm pisarza przeszedł właściwie bez jakiegokolwiek wyraźnego echa[4].

Na tle tej bogatej reakcji walka o Renana wydaje się zaskakująco symboliczna. Czy oznacza to, że autora Kalibana należałoby bezwzględnie zaprowadzić pod trybunał, a może następnie: i na szafot? Oczywiście, że nie, pismom Renanowskim żadne auto-da-fé nie grozi. Należałoby raczej sięgnąć do samych źródeł tego, co jest postrzegane – a ściślej, co już zostało postrzeżone, jako rażące światopoglądowe wykolejenie twórcy. Początki kłopotów z Renanem dość przejrzyście naświetla w pryzmacie jego biografii Priest – scalają się one niemalże całkowicie z okresem, w którym mężczyzna obejmuje stanowisko profesora języków orientalnych w Collège de France. Pierwsze kontrowersje, wywołane rozważaniami artysty i badacza o semityzmie i chrześcijaństwie – odsłaniającymi jego ewidentnie redukcjonistyczny światopogląd – przynosi jeden z inauguracyjnych wykładów Renana z lutego 1862 roku:

Jego dyskusyjny wykład wielokrotnie kładł nacisk na to, że w swej czystej formie (dziś reprezentowanej przez muzułmanów) Semici i Europejczycy byli niczym „dwa byty z sąsiadujących ze sobą gatunków”. Mimo wszystko chrześcijaństwo okazywało się tutaj spływem dwóch rzek, jednej semickiej oraz drugiej, indoeuropejskiej, która ostatecznie skupiła się w Jezusie. Renan ostentacyjnie podkreśla: „chociaż w naszym życiu politycznym niczego Semitom nie zawdzięczamy, ani sztuki, ani poezji, ani filozofii, ani nauki”, to ich „misja opatrznościowa” przyniosła światu religię w stanie czystym. [W powstającym równolegle Żywocie Jezusa, KS] niczym Luter lub Rousseau Jezus [Renana, KS] stawał się naraz wytworem, jak i reakcją na swoje stulecie oraz własną rasę (i rasowość)[5].

Jak się wydaje – wyłącznie „zareagowanie” na własną religijnie pionierską rasowość umożliwiłoby przekroczenie jej pozareligijnych ograniczeń: ograniczenia więc społecznego, politycznego, cywilizacyjno-kulturowego – w celu osiągnięcia stanu doskonałej, jednakże – zewnętrznej wobec całej żydowskości syntezy. Na tym także polegać miała boskość Jezusa. Jego siła secesji poza granice jednego raz ukształtowanego monoteizmu, czyli – właściwie – „odruch” wolności kojarzy się Priestowi z Lutrem lub z Rousseau. Ci musieli emancypować się poza swój naród i rasę, aby osiągnąć pełnię człowieczeństwa i dokładnie to samo, ażeby stać się Bogiem-Człowiekiem, musi zapoczątkować „w swojej własnej sprawie” – Chrystus Renana – co, między wersami, oznacza ni mniej, ni więcej, że pozostawanie w granicach – jednego narodu, jednej wspólnoty, jednej zbiorowości – było poddawanie się – fatalnemu w skutkach i fatalistycznemu w ostatecznym rezultacie – ciężarowi ograniczeń. W pewnym wymiarze sensu także o tym jest – bardzo egzystencjalistyczna w wydźwięku – sztuka Renana, Kaliban. Dalszy ciąg Burzy z 1877 roku.

Chinua Achebe – tak, jak widzi to Cedric Watts – sedno własnych zarzutów opiera na takim ujęciu Jądra ciemności, w którym tekst Conradowski wyrasta w pierwszym rzędzie na odpowiednio modelowaną/projektowaną/kalkulowaną klasykę rasowego uprzywilejowania – ściślej: klasykę białych. To rozległe krytyczne centrum całej antagonistycznej logiki Achebe skierowanej przeciwko Conradowi. Trudno z nią dyskutować, także Achebe będzie po latach podejmował próby jej renowacji i rewitalizacji, m.in. w spisanej dla „Philosophia Africana” konfrontacji z Caryl Philips z 2007 roku, pt. Was Joseph Conrad Really a Racist?[6] A Watts pisze (w całej tej sprawie):

Główne argumenty Achebe brzmią następująco. Conrad, w „agresywnym i godnym wszelkiego ubolewania” Jądrze ciemności, pozyskał aplauz swoich białych czytelników poprzez schlebianie ich uprzedzeniom: udramatyzował w ten sposób Afrykę jako „miejsce negacji […], w porównaniu z którą stan duchowej łaski panującej w Europie – jest [otwarcie formułowanym] manifestem”. Czarni są zdehumanizowani i zdegradowani, widziani są jako uczłowieczona groteska albo – wyjąca tłuszcza. Zostają wyrugowani przez mowę, ewentualnie – przez tę samą mowę dowartościowani, ale jedynie po to, by tym mocniej dać się (nią!) potępić. Mało i tego, bo Marlow (będący tu ustami samego Conrada) winny jest [zdaniem Achebe, KS] liberalizmu, ten zaś pociąga za sobą wszelkie paternalistyczne odmiany rasizmu[7].

Podstawą „rasizujących” deklaracji Renana jest – jak wszystko na to wskazuje – nie paternalizm, jak w wypadku Conradowskiego Marlowa, ale źle pojęty (uprzedzony lub stronniczy) intelektualizm. Nie jest chyba jednak tak, że cały Renanowski model wywodu został tylko oparty na źle pojętych, prowizorycznych przecież z naszej XIX-wiecznej perspektywy (czyli „scjentyficznych), komponentach intelektualnych: raczej, idzie tu o coś głębszego. W jedynej znanej mi obszerniejszej monografii problematyki Renanowskiej rasy autorstwa Jane Victorii Dagon z 1999 roku autorka książki-studium, po przeanalizowaniu m.in. Żywotu Jezusa oraz dramatu Kaliban, stawia na całkowitą… niekonkluzywność najbardziej zasadniczych dylematów swojej dysertacji, co motywuje dwojako – chaosem znaczeniowym związanym z użyciem leksemu „rasa” w pismach Renana (1) i dominującej w linii rozwoju Renana-myśliciela kontradyktoryczności (2):

W kilku pracach Renan pisze o „rasie”, języku i polityce. Pisarz żył w czasie, w którym termin rasy również uwzględniał kwestię języków, ale bliżej końca wieku XIX używany był w pierwszym rzędzie do opisu cech fizyczności. W ciągu całego XIX wieku powszechne było częste używanie oraz nadużywanie tego pojęcia. Dla Renana użycie pojęcia jawiło się jako synonimiczne z opisem wspólnoty ludzi połączonych pod względem kulturowym, mogło odnosić się też do kulturalnych aspektów rasy, takich jak język i literatura, na przykład w odniesieniu do Celtów i Semitów. [...] Liczne użycia słowa „rasa” często wywoływały konsternację u rozmaitych XX-wiecznych krytyków pisarza (1)[8].

Przez wiele pism Ernest Renan konsekwentnie sobie zaprzeczał. Niektórzy z krytyków wykorzystywali te sprzeczności, aby zdyskredytować pisarza i sportretować go jako „kulturalnego imperialistę”. Część z nich zaakceptowała te niezborności, od kiedy Renan przyznał, że postrzega siebie jako „miazgę sprzeczności” (tissue of contradiction). Aż po dziś dzień pisarz jest i pozostaje enigmą, która dalej fascynuje i rozdrażnia własnych krytyków (2)[9].

*

W planie analizy porównawczej najbardziej pożądaną z operacji wydawałoby się rzetelne case study wokół problematyki rasy, oczywiście, ze „strony Conrada” koniecznie z udziałem tekstu Jądra ciemności. Najlepiej sprawdziłoby się zapewne porównanie narratora oraz modelu narracyjnego Conradowskiego opowiadania ze sposobem światopoglądowego uformowania narratora (informacyjno-naukowego) Żywota Jezusa. Intrygujący mógłby – w podobnym układzie odniesień – okazać się sposób, w jaki Marlow uprzywilejowuje grozę reprezentowaną przez Kurtza, zestawiony ze sposobem, w jaki narrator tzw. informacyjno-naukowy, podawczo-historyczny Renana uprzywilejowuje człowieczą boskość (oraz Boże człowieczeństwo) Jezusa, w tym też – duchowe i transcendentalne wyrastanie Syna Bożego ponad swoją kastę, społeczność, naród oraz trwale związane z tymi formacjami więzy – nie będzie wcale przy tym wykluczone także to, że tropienie „rasizmów” u Renana w Żywocie Jezusa czy u Conrada w Jądrze ciemności o wiele więcej powie nam o nas samych – a może przede wszystkim o podejrzliwości naszych czołowych formacji poststrukturalnych drugiej połowy wieku XX (Foucault, Derrida, Achebe, tym razem nie w funkcji interpretatorów, a oskarżycieli).

dr hab. Karol Samsel

Foto: Domena publiczna

Przypisy:

[1] Tłumaczenie moje, K. S. R. D. Priest, Ernest Renan’s Race Problem, „The Historical Journal” 2015 vol. 58 no. 1, p. 321.

[2] Wszystkie części tryptyku zostały przetłumaczone na język polski oraz opublikowane w kilku wydaniach. Ch. Achebe, Wszystko rozpada się, przeł. J. Kozak, Warszawa 2009; tegoż, Nie jest już łatwo, przeł. J. Łoziński, Poznań 2010; tegoż, Boża strzała, przeł. J. Łoziński, Poznań 2013.

[3] C. Watts, „A Bloody Racist”. About Achebe’s View of Conrad, „The Yearbook of English Studies” 1983 vol. 13, p. 196-209.

[4] H. Hawkins, The Issue of Racism in „Heart of Darkness”, „Conradiana” 1982 vol. 14 no. 3, p.163-171; P. Brantlinger, „Heart of Darkness”. Anti-Imperialism, Racism, or Impressionism?, „Criticism” 1985 vol. 27 no. 4, p. 363-385; H. M. Curtler, Achebe on Conrad. Racism and Greatness in „Heart of Darkness”, „Conradiana” 1997 vol. 29 no. 1, p. 30-40; P. Mongia, The Rescue. Conrad, Achebe and the Critics, „Conradiana” 2001 vol. 33 no. 2, p. 153-163, a także P. E. Firchow, Envisioning Africa. Racism and Imperialism in „Heart of Darkness”, Lexington 2000.

[5] Tłumaczenie moje, K. S. R. D. Priest, dz. cyt., p. 313.

[6] C. Philips, Ch. Achebe, Was Joseph Conrad Really a Racist? [debate], „Philosophia Africana” 2007 vol. 10 no. 1, p. 59-66.

[7] C. Watts, dz. cyt., p. 196-197.

[8] Tłumaczenie moje, K. S. J. V. Dagon, Summary and Conclusions, [w:] tejże, Ernest Renan and the Question of Race, South Florida – Laval 1999, p. 149-150.

[9] Tamże, p. 152. Zob. także w związku z tym: C. J. Singley, Race, Culture, Nation. Edith Wharton and Ernest Renan, „Twentieth Century Literature” 2003 vol. 49 no. 1, p. 32-45.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

05 znak uproszczony kolor biale tlo RGB 01


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.