Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Joanna Paciorek: Na roraty

Joanna Paciorek: Na roraty

W adwentowym oczekiwaniu na Narodzenie Pańskie zachęcamy do przeczytania fragmentu książki Joanny Paciorek „Mama w pracy” wydanej nakładem Teologii Politycznej.

„Dobry wieczór. Stefan Paciorek przy telefonie. Czy mogę prosić Zosię?” – mówi dziewięcioletni Stefan. „Cześć, Zosia. To jak? Idziemy na roraty?”. Chwila ciszy. „To jesteśmy umówieni. Poproszę jeszcze twoją mamę”. Chwila ciszy. „Proszę pani, umówiłem się z Zosią na jutro na roraty” – oznajmia Stefan mamie Zosi. Franek słucha tej rozmowy i denerwuje się: „Mamo, ja w tym roku nie byłem jeszcze na roratach. Też chcę iść!”. Franio nie był, bo w przeciwieństwie do Stefana (i mnie), nie wstał rano.

„Dobrze, Franiu. Jeśli chcesz iść na roraty, to trzeba bardzo rano wstać. Odrabiaj więc szybko lekcje i do łóżka. Już jest dziewiąta!” – odpowiadam. Franek siedzi nad książką od 1,5 godziny. Polecenie brzmi: „Napisz, jak rozumiesz hasło: Uwierz w siebie”. Franio trzyma małego robota zbudowanego z klocków. Obraca go w palcach. Zmienia konstrukcję. Transformuje robota w skuter. Ma czas. „Mamo, jak mam napisać, jak ja nie wiem co to znaczy. Jak można uwierzyć w siebie?” No tak. Jak można uwierzyć w siebie? Czas ucieka.

Stefan też się nie spieszy. Zamiast pędzić do łóżka, by się wyspać, bawi się. Jutro przed świtem przyjdzie Zosia. I jak oni wstaną? Zabieram Franiowi robota. Popędzam Stefana. Franio wreszcie pisze: „Uwierz w siebie to znaczy: nie marudź, tylko spróbuj. Może ci się uda”. Dobre! Pakuje książkę i wraca do robota. Stefan bawi się dalej. Jak ich pospieszyć?

Biorę od Frania robota. Udając jego głos, mówię: „U-staw-czas. Za-pro-gra-muj-mnie. Ja-ki-czas-na-prze-bra-nie-w-pi-dża-mę? Su-ge-ro-wa-ny-czas: je-dna-mi-nu-ta. Włącz-en-ter.” Franio podskakuje z wrażenia. „Gdzie jest enter?” – dopytuje. Pokazuję jeden z klocków. „Od-li-czam” – mówi robot. Franio wciska enter. „Sześć-dzie-siąt, pięć-dzie-siąt-dzie-więć, pięć-dzie-siąt-o-siem...” – robot odlicza. Nie mija pół minuty, gdy Franio pędzi odmeldować się z powrotem. Wciska enter. „Piiiiip. Wy-gra-łeś. Osz-czę-dzi-łeś-trzy-dzieś-ci-se-kund” – kończę grę „robocim” głosem. Franio prosi o jeszcze. Bawimy się więc dalej. 2,5 minuty na umycie zębów. Warunek robota: mycie musi trwać co najmniej 2 minuty. Franio wygrywa. Oszczędza 7 sekund. Stefan przygląda się z zaciekawieniem. Też chce. Franio nie daje jednak swojego robota, tylko biegnie z nim do łóżka. Cóż za przyspieszenie!

Stefan przybiega więc ze swoim własnym naprędce skleconym robotem i zabawa zaczyna się od początku. Programuje robota ambitnie. 30 sekund na przebranie się w pidżamę i wciska enter. Biorę robota i odliczam: „trzy- -dzieś-ci, dwa-dzieś-cia-dzie-więć...”. Tata Tygrys, który właśnie wychodzi z pokoju uśpionego Rysia, przygląda mi się nieco zdziwiony. I Stefanowi, który nadlatuje z prędkością huraganu. Stefan wygrywa. 3 sekundy przed czasem. „Piiiiip. Wy-gra-łeś”.

Roboty okazały się wyjątkowo skuteczne. Może więc rzeczywiście chłopcy jutro wstaną? Trzy lampiony na jutrzejsze roraty czekają na parapecie.

Joanna Paciorek


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.