Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Jan Panike-Lagenfeld: Powieść inteligencka. Dziennik Andrzeja I

Kiedy piszę, jesteś. Inaczej słabniesz i umierasz

 

 

 

 

Dziennik Andrzeja I

Kiedy piszę, jesteś. Inaczej słabniesz i umierasz. Kiedy piszę szybko i intensywnie, jesteś, widzę cię dokładnie. Tylko wtedy.

Stąd moja obsesja i ten nieustanny stukot maszyny, który ci przeszkadza, prosisz, żebym, przestał i położył się już obok ciebie, ale dobrze wiesz, że nie mogę, że kiedy przestanę i z tym skończę, po prostu umrzesz.

Może to twoje umieranie będzie się działo powoli. Nie wiem. Może szybko, może pewnego dnia nie wrócisz z naświetlań, a potem ta kobieta z rękami w kieszeniach białego fartucha wszystko mi objaśni i cały czas będzie tam trzymać swoje ręce, jakby to cokolwiek zmieniało. Jakby głębokie zanurzenie i miętolenie w schowanych palcach kolorowych karteczek, takich małych, na których zapisuje godziny i dawki, jakby zatem to miętolenie miało znaczenie. Głupia, tajemnica twojego życia jest gdzie indziej i w innym toczy się rytmie.

Ta kobieta niczego nie powie, będzie tak stała i patrzyła, i miętoliła swoje karteczki, bo co ma powiedzieć i co objaśnić, skoro w śmierci nie ma sensu, a co jest pozbawione sensu, to jest też nie do opowiedzenia.

Jasne jest dla mnie tylko to, że swoim stukotem i uderzaniem o kartkę podtrzymuję twoje życie. Zastępuję nim twoje serce i każda przerwa, każda cisza, to wszystko, co następuje po przecinku, kropce, wielokropku, wszystkie te – jak to mówią uczeni – przestanki, wszystko to zamazuje twój obraz.

Jeśli ktoś mi mówi, że prawdziwe życie jest w ukryciu, jest ciszą i w tej ciszy znajduje się tajemnica, czyli sens, jeśli ktoś każe wsłuchiwać się w ciszę, jakby wierzył w tę bajkę, że w ciszy można cokolwiek usłyszeć, kretyn, jeśli coś takiego mówi i wmawia, łudzi i jeszcze podnosi to do rangi wiedzy świętej, idiota, jeśli w ciszy dopatruje się sensu, jakby brak słów czyli brak sensów był czymkolwiek sensownym, heretyk, augustynik, nihilista, manichejczyk, jeśli ten ktoś mówi, że mam przestać i zamilknąć, morderca, nie jest wart tego, żebym poświęcił mu chociaż zdanie.

W ciszy niczego nie ma, w słowach jest wszystko, nawet w tych pokrętnych i bełkotliwych. Skoro coś jest lepsze niż nic i to coś ma sens czyli jest opowieścią, historią, dźwiękiem chociażby, to mówienie jest lepsze od milczenia, pisanie od patrzenia w pustą kartkę, stukot maszyny od snu.

Bo kiedy piszę, jest jak wtedy. I w tym wtedy i przywoływaniu tego wtedy, opowiadaniu, jak wtedy było, co miałaś na sobie i czym pachniałaś, co mówiłaś i co mogłaś powiedzieć, w tym wszystkim jest twoje życie, jedno, niepowtarzalne, tylko twoje, ty sama.

Poza tą historią ciebie nie ma, tak jak nikt nie może wyjść poza swoje życie, przekroczyć go  i wyjść na zewnątrz siebie, poza swoje słowa. Jesteś, bo piszę, bo nie układam, tylko przywołuję twoją historię, jedyną, która mnie interesuje.

 

Jan Panike-Lagenfeld

Przeczytaj wcześniejszy fragment


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.