Jak dziś wygląda sytuacja Iranu i jego położenia geopolitycznego? Czy da się rozwiązać narastający od czterdziestu lat konflikt Waszyngton-Teheran? Co współczesna wymiana ciosów mówi nam o napięciach w regionie? To są pytania, które stawiamy w tym numerze tygodnika.
Od pewnego czasu przyzwyczailiśmy się, że w dobie globalizacji destabilizacja różnych części świata może spowodować efekt domina, na którego końcu w ruch wprawiane są nawet najbardziej odległe elementy. Niedawno na chwilę wstrzymaliśmy oddech, gdy spadła wiadomość o amerykańskim ataku na jedną z kluczowych postaci Irańskiego życia politycznego i militarnego – generała Sulejmaniego. Przez kilkanaście godzin, aż do irańskiej odpowiedzi, która de facto paradoksalnie deeskalowała sytuację – rozważane były różne scenariusze, w tym te najbardziej czarne – o gorącej wojnie w regionie i realnej konfrontacji pomiędzy Waszyngtonem a Teheranem. Pomimo zatrzymania ewentualnego konfliktu jasne stało się, jak niewiele trzeba, aby na Bliskim Wschodzie powrócił chaos. Co więcej, cała ta sytuacja mówi nam także, jak kruchy jest współczesny porządek i architektura geopolityczna.
Niewątpliwie Iran nie od dziś skupia na sobie oczy wielu państw. Reżim ajatollahów, który w 1979 roku przejął stery państwa, ma swoje ambicje mocarstwowe i swój pomysł na ułożenie relacji w regionie. To nie przypadek, że właśnie od tego czasu – Stany Zjednoczone, które jeszcze w dobie Zimnej Wojny, współpracowały z szachem Pahlawim – wcześniejszym przywódcą Iranu, musiały rozstać się z kluczowym geopolitycznie partnerem, a po zaostrzeniu kursu przez Teheran oraz po rozpadzie ZSRS, realnie zaostrzyć kurs, aż do słynnego wpisania tego państwa przez Georga W. Busha do tzw. „osi zła”, obok Korei Północnej i Iraku. Od tamtej pory, mimo, że minęły jedynie dwie dekady – świat przeobraził się w tym regionie nie do poznania.
Jedną z kluczowych postaci dla tej przemiany i wpływów Iranu na cały region bliskowschodni był właśnie generał Kasem Sulejmani. Był niejako architektem irańskiej dominacji w regionie, osobą, która realnie zmusiła Stany Zjednoczone do wycofywania się krok za krokiem z Bliskiego Wschodu, także za cenę opuszczania sojuszników. Można powiedzieć, że nic – co miało jakiekolwiek znaczenie w polityce zagranicznej Teheranu, nie mogło się obejść bez jego udziału. Nie da się ukryć, że to właśnie Amerykanie i jego sojusznicy byli na jego czarnej liście. Wystarczy wspomnieć na ataki na saudyjską rafinerię, działając by proxy w Jemenie, Iraku i Syrii budował front proirański, jednocześnie wspierając ataki na bazy amerykańskie. Decyzja Trumpa o likwidacji tej kluczowej postaci dla polityki państwa irańskiego zakończyła pewną epokę. Zasadnym pozostaje pytanie, jaką epokę otworzyła.
Co istotne z punktu widzenia całego regionu, absolutna dominacja USA i zaufanie sojuszników wobec tego hegemona zostały mocno nadwątlone. A zaufanie w polityce międzynarodowej jest na wagę złota, bo to na tej niewidzialnej nici utrzymywana jest cała architektura bezpieczeństwa, która jest bardzo wrażliwa na głosy twierdzące, że jednak król jest nagi. Jeszcze w ostatniej wojnie USA przeciwko Irakowi, na ekranach telewizorów śledziliśmy, jak wojska Stanów Zjednoczonych bezapelacyjnie górują nad wojskami Saddama Husajna. Lotniskowce, flota powietrzna i wojska lądowe widziały teatr wojny niemal w czasie rzeczywistym, przy całkowitym braku rozeznania sytuacji ze strony przeciwnika. Dziś, sygnałowe, ale jednak precyzyjne ataki rakiet irańskich na bazy amerykańskie, pokazują, że ten czas dominacji też dobiegł końca i dawniej niewyobrażalne naruszenie bezpieczeństwa żołnierzy US Army, stało się faktem.
Pisząc o Iranie i jego wpływie na światową geopolitykę czy geostrategię – nie można nie wspomnieć o programie nuklearnym, który dodatkowo komplikuje sytuację w regionie, a także rozszerza zainteresowanie tym państwem daleko bardziej niż obręb regionu. Kolejne umowy, sankcje i konferencje, które w tej sprawie towarzyszą, obrazują, jak niepewne jest rozstrzygnięcie co przyniesie przyszłość, szczególnie, że powoli kończą się możliwości twardego nacisku militarno-gospodarczego. Być może, epidemia koronawirusa, która tak mocno dotknęła Iran, będzie nieoczekiwaną zmianą, która przyniesie jakiś rodzaj rozstrzygnięcia – wewnętrznego lub zewnętrznego. Czas pokaże – niemniej jednak, stabilizacja nie zawita jeszcze długo w tym rejonie.
Jak dziś wygląda sytuacja Iranu i jego położenia geopolitycznego? Czy da się rozwiązać narastający od czterdziestu lat konflikt Waszyngton-Teheran? Co współczesna wymiana ciosów mówi nam o napięciach w regionie? To są pytania, które stawiamy w tym numerze tygodnika.
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!