Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Agnieszka Tarnowska: Królestwo spowite mgłą

Agnieszka Tarnowska: Królestwo spowite mgłą

Mgła spowijająca „królestwo człowieka” związana jest z demiurgicznymi aspiracjami opanowywania rzeczywistości za sprawą „woli mocy”, która przesłania horyzont transcendencji i koncentruje siły sprawcze jedynie w człowieku, który przez siebie samego chce skonstruować doskonały porządek – pisze Agnieszka Tarnowska w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Brague. Nowoczesność: nieudany projekt?”.

„Poznanie samego siebie jest początkiem zbawienia”
Ewagriusz z Pontu, Pisma ascetyczne, t. I

Projekt, eksperyment, doświadczenie. Słowa immanentnie sprzęgnięte z nowożytnością premiującą naukowe i oparte na analitycznym rozumie podejście do rzeczywistości. Nic to, że modelowe, nieco wyabstrahowane i zawsze pomijające przynajmniej jeden istotny szczegół. Grunt to kartezjańska racjonalność. W tym duchu stopniowo emancypował i uniezależniał się człowiek, wyzwalając się przede wszystkim spod władzy krępujących ograniczeń mających nakładać nań religia i prawo wynikające z boskiego objawienia. Czy był to jednocześnie krok w stronę autentycznej wolności, poczucia wszechmocy człowieka czy postępu zdolnego transcendować ludzką kondycję? Z podziwem patrząc na dorobek naszej cywilizacji i wielkie osiągnięcia, dostrzec można również niesłabnący pesymizm i utratę wiary. Wiary również w samego człowieka.

Kto dał nam gąbkę, aby zetrzeć cały horyzont?
Przyczyną opisywanego powyżej stanu rzeczy jest sekwencja, którą w precyzyjny sposób odnotowuje autor książki „Królestwo człowieka”, Rémi Brague. Francuz tak o niej pisze: „Ludzkość, odrzucając jakikolwiek kontekst, przestaje wywodzić swą egzystencję i prawowitość z czegokolwiek poza samą sobą”. Autodestrukcyjna logika wpisana w tego rodzaju przedsięwzięcie skazuje go na klęskę z uwagi na niebywałe zawężenie horyzontu, w którym człowiek może przeżywać swoje życie w najgłębszym sensie. Kontekst, coś leżącego „na zewnątrz”, a więc ekscentrycznego, bo  poza samym sobą warto odnieść do źródła godność człowieka. Jej związek ze stworzeniem na podobieństwo Boga pozwala dostrzec prawdziwą wielkość człowieka i godność, o której zdajemy się niekiedy zapominać: «Czym jest człowiek, że pamiętasz o nim, albo syn człowieczy, że się troszczysz o niego; mało co mniejszym uczyniłeś go od aniołów, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Wszystko poddałeś pod jego stopy» (Hbr 2,5-12). Między człowiekiem a Bogiem nie istnieje więc relacja polegająca na narzuceniu ludziom krępujących ograniczeń i odebraniu wolności, a troska i miłość. Powzięcie zaprezentowanej perspektywy kieruje człowieka ku autentycznej wolności, w której sprzęga się z odpowiedzialnością i staje się właściwie rozumiana, oświecając drogę ku prawdzie. Warto przytoczyć w tym kontekście słowa Benedykta XVI: „Wolność, jeśli nie ma nas doprowadzić do kłamstwa i samozniszczenia, musi być zorientowana na prawdę, czyli na to, czym rzeczywiście jesteśmy. (…) Tam, gdzie odrzuca się Boga, nie buduje się wolności, lecz pozbawia się ją podstawy i w ten sposób zniekształca”[1]. Prawdziwie dojrzały i samodzielny człowiek nie powinien zatem odrzucać spuścizny religijnej, a odnieść się do niej w swoim życiu i przyswoić.

Między człowiekiem a Bogiem nie istnieje więc relacja polegająca na narzuceniu ludziom krępujących ograniczeń i odebraniu wolności, a troska i miłość. Powzięcie zaprezentowanej perspektywy kieruje człowieka ku autentycznej wolności

Starty horyzont z „Wiedzy radosnej” Nietzschego, do którego słów odwołuję się w parafrazie z powyższego podtytułu, nawiązuje do ludzkiej pychy, która wypełnia człowieka nowoczesnego przekonanego o autonomii wobec porządku nadprzyrodzonego i nieograniczonej możliwości autokreacji. Ta ostatnia przypomina niekiedy szamotanie się bez celu w zmaganiu człowieka ze światem i nosi znamiona bezsensowności, głównie ze względu na zatracanie obiektywizującego i pionizującego postawę wzroku duszy, który daje referencja do transcendencji. Mgła spowijająca „królestwo człowieka” związana jest z demiurgicznymi aspiracjami opanowywania rzeczywistości za sprawą „woli mocy”, która przesłania horyzont transcendencji i koncentruje siły sprawcze jedynie w człowieku, który przez siebie samego chce skonstruować doskonały porządek. Porządek, który nie jest jednocześnie trafnym widzeniem rzeczywistości, zgodnym z naturą, dążącym do ładu i ukierunkowanym na dobro. W odniesieniu do sfery politycznej dobitnym przykładem tego rodzaju działań były systemy totalitarne w XX wieku chcące ustanowić „ziemski raj” na drodze przemocy, na co zwracają uwagę Eric Voegelin, Hans Jonas czy John Gray. Pierwszy z nich uważa je za krańcową formę progresywistycznej cywilizacji, która odtrąciwszy prawdę o ludzkiej kondycji, zanurzyła się w świat z pragnieniem ustanowienia gnostyckiego milenium.

Aktywizm wewnątrzświatowy
Sposób pojmowania rzeczywistości zorientowany na racjonalizację sprawia, że coraz popularniejsze stawały się uwznioślające ludzki rozum koncepcje religii ludzkości i wiary w ludzkość. August Comte, gnostycki intelektualista, mówiąc językiem Erica Voegelina, położył podwaliny pod aktywne zbawienie społeczeństwa i człowieka w obrębie tego, co wewnątrzświatowe, za sprawą niezachwianej wiary w postęp[2]. Prezentowane podejście stanowi przejaw nowoczesnego gnostycyzmu, wiary w naukę i nadzieję pokładaną w wiedzy. Określona koncepcja „religii postępu” przesłoniła możliwość dostrzeżenia nadprzyrodzonego charakteru zjawisk w historii, premiując właśnie racjonalizm i dostępność ideałów nowożytnych. Człowiek rozpoczął przejmowanie atrybutów nadprzyrodzonego Boga, ale także mnożył nowe, dostępne mu absoluty i pragnął się z nimi zjednoczyć w obrębie wewnątrzświatowego zamknięcia, zastępując jednocześnie wiarę chrześcijańską aktywniejszym, pełniejszym i bardziej zaangażowanym uczestnictwem w boskości. Początek procesu zamknięcia w obrębie tego co wewnątrz-światowe sięga renesansu, kiedy człowiek w sobie samym i we własnym rozumie odnalazł źródło godności i człowieczeństwa, aby wyrazić się w formule – jak pisze Voegelin – „od humanizmu do oświecenia”. Proces zamknięcia w aktywizmie koresponduje z utratą słuchu religijnego, która ma związek z zastępowaniem życia duchowego cywilizacyjną aktywnością mającą stać się drogą do samozbawienia, co podkreśla autor „Nowej nauki polityki” w tych słowach: „Im bardziej gorączkowo ludzką energię wciąga się w wielkie dzieło zbawienia, dokonując wewnątrzświatowych czynów, tym bardziej człowiek oddany tym zajęciom oddala się od życia duchowego. A ponieważ życie duchowe jest źródłem ładu w człowieku i społeczeństwie, tedy właśnie zwycięstwo gnostyckiej cywilizacji okazuje się przyczyną jej zmierzchu”. Korzenie tej postawy tkwią w średniowiecznym millenaryzmie, na co także zwraca uwagę w swojej książce Brague, potępionej i stłumionej herezji, którą łączyły związki z laicyzacją i pojęciem postępu, co pozwoliło na jego trwałe zadomowienie się w kulturze Zachodu. W tym samym tonie wypowiada się także John Gray. W książce „Siedem typów ateizmu” pisze, iż: „Współczesne ruchy rewolucyjne są kontynuacją średniowiecznego millenaryzmu. Mit, wedle którego ludzki świat można przeobrazić w toku katastrofalnego wstrząsu wcale nie wygasł. Zmienił się tylko sprawca odpowiedzialny za nadejście czasów ostatecznych, które wszystko przeobrażą. Dawniej był to Bóg; dziś jest to „ludzkość”[3]. Pokładanie nadziei li tylko w wiedzy i postępie charakterystyczne dla nowożytności wiedzie ku uwzniośleniu nauki, stopniowej emancypacji człowieka i jego przeobrażeniu w kierunku samoubóstwienia za przyczyną sztucznej inteligencji, bioinżynierii i transhumanizmu. Doskonale wyczuł tę tendencję Izraelczyk Yuval Noah Harari. W książce „Homo deus” pisał: „Teraz naszym celem będzie awansowanie ludzi do poziomu bogów i przekształcenie gatunku homo sapiens w homo deus”[4]. Jaka będzie zatem relacja między technologią a pozycją człowieka – dowartościowanie czy jednak jego faktyczna marginalizacja? Na konsekwencje wypływające z tego rodzaju podejścia do rzeczywistości, które jak mniemam znajduje swe źródło w pragnieniu zapisania się złotymi zgłoskami w historii świata i „przyjęcie w poczet pozytywistycznych świętych”, mówiąc językiem Erica Voegelina, warto spoglądać pod kątem krytycznym.

Mit, wedle którego ludzki świat można przeobrazić w toku katastrofalnego wstrząsu wcale nie wygasł. Zmienił się tylko sprawca odpowiedzialny za nadejście czasów ostatecznych, które wszystko przeobrażą. Dawniej był to Bóg; dziś jest to „ludzkość”

Jürgen Habermas jako przeciwnik totalnych aspiracji przyrodoznawstwa i dehumanizującej dominacji technologii piszący o przyszłości ludzkiej natury w kontekście eugeniki liberalnej poddał pod rozwagę następujące zagadnienia: „1) Czy genetyczną autotransformację gatunku możemy uznać za drogę spotęgowania autonomii jednostki – czy też na tej drodze podważamy normatywną samowiedzę osób, które wiodą własne życie i wzajemnie obdarzają się jednakowym szacunkiem? 2) Czy jakościowo nową możliwość ingerowania w ludzki genom potraktujemy jako przyrost wolności, wymagający normatywnej regulacji – czy jako upoważnienie do dokonywania transformacji według własnych preferencji i bez żadnego ograniczenia?”[5]. W zależności od tego jakiej udzielimy na te pytania odpowiedzi, w taki też sposób ustawimy relację między tym, co podlegające ingerencji człowieka ku jego udoskonaleniu, a tym, co naturalne. Nowoczesność, którą Habermas definiuje jako projekt polega na tym, „by obiektywizujące nauki, uniwersalistyczne podstawy moralności i prawa oraz autonomiczną sztukę rozwijać wedle własnych prawideł, na nic innego nie zważając, ale zarazem wydobywać potencjały poznawcze, które w ten sposób się tworzą, z ezoterycznych wysokich form i wykorzystywać je w praktyce, tj. dla rozumnego kształtowania stosunków życiowych”[6], jest jednocześnie narażona na momenty zasadniczego wykolejenia. Jak się wydaje, mają one związek z marginalizacją cennych treści religijnych, które powinny ożywiać dyskurs w państwach demokratycznych, a także uznaniem za konieczny element procesu argumentacji politycznej – wrażliwości na prawdę – zredukowany przez postmodernizm. Charakterystyczne dla Habermasa dialogiczne podejście do rzeczywistości oraz idea rozumu komunikacyjnego przekładają się także na religię chrześcijańską widzianą przez niego w perspektywie zwycięstwa demitologizacji. Choć on sam w pamiętnej dyskusji z Benedyktem XVI wychodził z pozycji metodologicznego ateizmu (człowieka, jak sam siebie określa, pozbawionego religijnego słuchu), zajął w niej stanowisko włączające racje religijne do debaty publicznej na temat stanowienia prawa.

Światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła (J 1,4-5). Przywrócenie właściwych proporcji i zdolność widzenia rzeczywistości taką jaką ona jest naprawdę zawdzięczamy dobrze oświetlonemu rozumowi, który kieruje się ku prawdzie i powzięciu spojrzenia na całość. Mgłę, która niekiedy przesłania do nich dostęp, rozproszyć może z pewnością światło, które „oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1,9). Rémi Brague pisząc o klęsce projektu nowożytnego, która wyraża się w samozakwestionowaniu idei humanizmu i rzeczywistej marginalizacji człowieka względem innych bytów żyjących, zwraca uwagę na potrzebę wyzbycia się arogancji i otwarcie na realia wobec nas zewnętrzne, istniejące i dalece przekraczające. Jednocześnie, jak pisze Charles Taylor, „Doświadczenie oświecenia płynącego z zewnątrz – doświadczenie, które Augustiański dowód na istnienie Boga ma wydobyć na jaw – ujmowane jest właśnie jako doświadczenie wnętrza”[7]. Dopiero ten wysiłek uwalnia i pozwala spojrzeć na rzeczywistość w duchu prawdy. Czy nie o to ostatecznie chodzi?

Agnieszka Tarnowska

Książka Rémiego Brague'a Królestwo człowieka. Geneza i klęska projektu nowożytnego dostępna w księgarni Teologii Politycznej

[1] J. Ratzinger, Prawda i wolność. Rozważania o współczesności, przeł. R. Zajączkowski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2020, s.172-175.

[2] E. Voegelin, Nowa nauka polityki, przeł. P. Śpiewak, Aletheia, Warszawa 1992, s.107.

[3] J. Gray, Siedem typów ateizmu, przeł. A. Wilga, Biblioteka Kultury Liberalnej, Warszawa 2020, s.111.

[4] Y.N. Harari, Homo Deus. Krótka historia jutra, przeł. M. Romanek, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018, s.31

[5] J. Habermas, Przyszłość natury ludzkiej. Czy zmierzamy do eugeniki liberalnej?, przeł. M. Łukasiewicz, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2003, s. 16.

[6] J. Habermas, Modernizm – niedokończony projekt, przeł. M. Łukasiewicz, w: Postmodernizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1997, s. 34.

[7] Ch. Taylor, Humanizm i nowoczesna tożsamość, przeł. D. Lachowska, S. Nowotny, w: Rozmowy w Castel Gandolfo, red. K. Michalski, tom I, Centrum Myśli Jana Pawła II – Wydawnictwo Znak, Warszawa-Kraków 2010, s. 103.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

mkidn28


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „Incydenty” Andrzeja Horubały
Zostań wydawcą nowego zbioru opowiadań Andrzeja Horubały
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.