Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Zmieniajmy europejską dialektykę pamięci

Zmieniajmy europejską dialektykę pamięci

Już za chwilę może się okazać, że pamięć o totalitarnej zagładzie będzie w Europie i w świecie kojarzyć się wyłącznie z Polską. Nasi zachodni sąsiedzi, którzy przecież wymyślili dialektykę w filozofii, doskonale rozumieją, że pamięć jest wynikiem zbiorowej pracy i ulega przemianom wraz z kolejnymi pokoleniami – pisze Marek A. Cichocki w felietonie, który ukazał się na łamach „Rzeczpospolitej”.

Są gesty i są fakty. Bez wątpienia symbolicznym gestem jest wizyta kanclerz Niemiec Angeli Merkel w Auschwitz, byłym niemieckim obozie zagłady, który stał się symbolem niewyobrażalnych, totalitarnych zbrodni XX wieku. Jest to jej pierwsza wizyta w tym miejscu po 14 latach rządów. Fakty powinny jednak kierować naszą uwagę w inną stronę. Nazistowskie Niemcy budowały swoje fabryki śmierci w różnych częściach Europy. Jednak dzisiaj to właśnie w Polsce miejsca pamięci o tamtych straszliwych wydarzenia są przedmiotem troski i dbałości o przetrwanie świadectw. Jednocześnie gdzie indziej wielkie cmentarzyska potwornej zbrodni ulegają stopniowej degradacji; ich tereny są prywatyzowane. Ponurym przykładem, jednym z wielu, jest historia bramy obozu Gusen w Austrii zamienionej w prywatną willę. W ten sposób w Europie znikają materialne świadectwa totalitarnej zbrodni.

Nasze świadectwo o zbrodniczych totalitaryzmach w Europie jest naszym największym zobowiązaniem i misją wobec ofiar i wobec samych siebie

Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to już za chwilę może się okazać, że pamięć o totalitarnej zagładzie będzie w Europie i w świecie kojarzyć się wyłącznie z Polską. Nasi zachodni sąsiedzi, którzy przecież wymyślili dialektykę w filozofii, doskonale rozumieją, że pamięć jest wynikiem zbiorowej pracy i ulega przemianom wraz z kolejnymi pokoleniami. Dlatego dzisiaj zamiast o niemieckiej totalitarnej zbrodni wolą debatować o I wojnie światowej jako wspólnej europejskiej katastrofie, o europejskim kolonializmie oraz ewentualnie celebrować koniec II wojny światowej jako moment swojego własnego „wyzwolenia”.

Nasze świadectwo o zbrodniczych totalitaryzmach w Europie jest naszym największym zobowiązaniem i misją wobec ofiar i wobec samych siebie. Dlatego musimy stale pracować przeciwko owej dialektyce pamięci. Wystąpienie przeciw totalitaryzmom i przetrwanie w obliczu zagłady są naszą najważniejszą opowieścią o człowieku i Europie, dla której kluczowe wydarzenia symbolizują takie daty jak 1939, 1944 i 1980. Świadomie mówię o potrzebie ciężkiej pracy, a nie o taniej grze własnymi ofiarami. Fakt, że pomimo całej debaty o polityce historycznej państwa, wciąż nie mamy centralnego, narodowego miejsca upamiętnienia wybuchu II wojny światowej i milionów ofiar, które pochłonęła, pokazuje, iż nadal niewiele rozumiemy z tego, na czym taka praca miałaby polegać.

Felieton ukazał się na łamach dziennika „Rzeczpospolita”


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.