Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Wieczory petersburskie - Joseph de Maistre

Nic nie zdarza się rzadziej, ale też i nic nie jest cudniejsze od pogodnej letniej nocy w Petersburgu, czy to dlatego że długość zimy i rzadkość takich nocy przydają im szczególnego uroku, czyniąc je przedmiotem szczególnego pożądania, czy też – jak sadzę – dlatego że rzeczywiście są one łagodniejsze i spokojniejsze aniżeli w najpiękniejszych klimatach.

Nic nie zdarza się rzadziej, ale też i nic nie jest cudniejsze od pogodnej letniej nocy w Petersburgu, czy to dlatego że długość zimy i rzadkość takich nocy przydają im szczególnego uroku, czyniąc je przedmiotem szczególnego pożądania, czy też – jak sadzę – dlatego że rzeczywiście są one łagodniejsze i spokojniejsze aniżeli w najpiękniejszych klimatach.

 

 

 

Wieczory petersburskie

Joseph de Maistre

wydawca: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego

ilość stron: 380

 

Rozmowa pierwsza

W lipcu 1809 roku, pod koniec pewnego szczególnie upalnego dnia, płynąłem łodzią po Newie w towarzystwie radcy tajnego T., członka senatu Sankt Petersburga, oraz kawalera B., młodego Francuza, którego wichry rewolucji w jego ojczyźnie i mnóstwo przedziwnych wydarzeń przygnały do tej stolicy. Wzajemny szacunek, zgodność upodobań, wyświadczone sobie kilkukrotnie cenne przysługi oraz gościnność wytworzyły między nami bliską więź. Obaj towarzyszyli mi tego dnia w drodze do wiejskiej posiadłości, w której spędzałem lato. Leży ona wprawdzie w granicach miasta, dość jednak daleko od jego centrum, by ciągle nazywać ją wsią, a nawet samotnią. Wiele bowiem jeszcze trzeba, by obszar ten zajęły budynki, a choć puste przestrzenie w części zamieszkałej zapełniają się w mgnieniu oka, nie można przewidzieć, czy tereny mieszkalne dojdą pewnego dnia aż do granicy wytyczonej śmiałym palcem Piotra I.

Dochodziła dziewiąta wieczorem; słońce zachodziło przy cudownej pogodzie. Słaby wiatr, który nas popychał, zamierał w łopoczącym lekko żaglu. Wkrótce flaga, obwieszczająca z wysokości cesarskiego pałacu obecność suwerena, znieruchomiała wokół noszącego ją masztu, ogłaszając ciszę w przestworzach. Załoga nasza jęła się wioseł; nakazaliśmy im wieźć nas powoli.

Nic nie zdarza się rzadziej, ale też i nic nie jest cudniejsze od pogodnej letniej nocy w Petersburgu, czy to dlatego że długość zimy i rzadkość takich nocy przydają im szczególnego uroku, czyniąc je przedmiotem szczególnego pożądania, czy też – jak sadzę – dlatego że rzeczywiście są one łagodniejsze i spokojniejsze aniżeli w najpiękniejszych klimatach.

 

przeczytaj dłuższy fragment książki

spis treści


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.