Czy w obliczu dramatu dziejów można się jakoś uratować? Czy to nie stwórcza i ożywiająca moc poezji, jak lira Orfeusza, jest zdolna wyprowadzić nas z Hadesu? Czy patrząc na dzieło i postać Hölderlina możemy mówić o antycznym twórcy wcielonym w epokę nowożytną, a może o strażniku porządku, który stoi u źródeł, broniąc ich przez skażeniem niechcianą nowoczesnością? A może jego postać to typ archetypicznego proroka, który przeczuł, ku czemu zmierza cywilizacja uzbrojona w pyszny Rozum? Czym było jego ponowne odkrycie w XX wieku i w jaki sposób czytamy dziś tego niemieckiego Romantyka? To są sprawy, które chcemy postawić w centrum tego numeru.
Słowo. Było na początku i leży u źródeł tego, co dla naszej cywilizacji jest najbardziej żywotne. Jego forma jest przebogata, na nim opierają się Prawo i Prorocy, jest istotą Wcielenia i Zbawienia w porządku Objawienia. Ale jest też atrybutem filozofii – zarówno tej spisanej w postaci platońskich dialogów, jak i tej spowitej w formę poezji, która od samego początku, od Iliady i Odysei niosła w sobie idee. Zrozumienie istoty tego, czym jest słowo czy Logos, odnalezienie drogi spojenia go z rzeczywistością to sprawa nie tyle żywotna w perspektywie zrozumienia fundamentu, na którym stoimy, ale i całego gmachu, w którym przebywamy. Gdy weźmiemy pod uwagę to, że napięcie tkwiące w naszej kulturze bierze się z tego elementu – tak zdawałoby się ulotnego – w którym mieści się tak wiele, możemy szybko popaść w obłęd! Co więcej, w perspektywie negowania tego dziedzictwa, wykreślania go zarówno w formie słowa wcielonego, jak i obojętnego przechodzenia nad źródłami czy to Tybru czy cienia Akropolu – jawi się potrzeba zrozumienia skąd przychodzimy i czym jest obecny „czas marny”. Nikt nie mógł lepiej wyrazić istoty tego doznania niż Hölderlin. W jego twórczości czuć drżenie, ale i przemożną intensywność wiary w owych „bogów”, tęsknotę za ich obecnością, potrzebę słowa, które ten ból opatrzy. Homer opowiadał o znękanych Achajach i Troi, wielkim powrocie do Domu, ale i świecie wydanym na pastwę konieczności i przeznaczenia. Hölderlin zdaje się snuć opowieść o świecie podobnie znękanym i bliskim utraty gruntu, którego Itaka została zapomniana.
Hölderlin wierzył, że świat jest jeden: natura i duch, Chrystus i Apollo, teraźniejszość i przeszłość, polityka i miłość muszą być odczuwane i interpretowane jako części harmonijnej całości. Ta jedność jest kluczem do zrozumienia, bez niej nie da się objąć rzeczywistości i jej przeniknąć, a jeżeli jedności nie da się osiągnąć, to być może pozostaje obłęd, którego doświadczył autor Hyperiona. Jego rozumienie rzeczywistości ujmuje dwa aspekty ludzkiego życia: wolność, która jest dążeniem do jedności z boską rzeczywistością, wpasowaniem w harmonię; drugim staje się „najpiękniejszy stan, jaki może osiągnąć” człowiek, czyli właśnie jedność. To jedność stanowi rdzeń naszego istnienia, ale nie możemy w niej pozostać. Staje się raczej czymś, do czego stale dążymy poprzez wolność. Owe napięcie staje się nie do wytrzymania! Huśta naszą naturą, rozbija i powala. Owa podróż do Jedni, ukazana przez Hölderlina, odbywa się zarówno przez doświadczenie transcendencji, jak i warsztat filozofii – prowadzi do swoistej mistyki.
Tkwimy w nieokreślonym miejscu, pozostawieni własnym mniemaniom, odcięci od istoty Słowa
Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt myśli Hölderlina. Oto według niego znajdujemy się w przedziwnym czasie, trwającym od śmierci Chrystusa po dziś. W obliczu zmagania z rzeczywistością, zdajemy się zapominać cały dawny porządek, kształtowany w obliczu doświadczenia transcendencji. W ten sposób zaczynamy trwać w czasie zaniku nie tylko Boga, ale bogów, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Czas marnieje w sposób tak dogłębny, że nie jesteśmy w stanie rozpoznać nawet braku Boga – jakbyśmy przebywali w jakiejś ocalałej krainie Lotofagów. Z kolei nierozpoznanie Absolutu prowadzi do chronicznej amnezji, która zaciera granice pomiędzy złem a dobrem – tkwimy w nieokreślonym miejscu, pozostawieni własnym mniemaniom, odcięci od istoty Słowa.
Czy w obliczu tego dramatu dziejów można się jakoś uratować? Czy to nie stwórcza i ożywiająca moc poezji, jak lira Orfeusza, jest zdolna wyprowadzić nas z Hadesu? Czy patrząc na dzieło i postać Hölderlina możemy mówić o antycznym twórcy wcielonym w epokę nowożytną, a może o strażniku porządku, który stoi u źródeł, broniąc ich przez skażeniem niechcianą nowoczesnością? A może jego postać to typ archetypicznego proroka, który przeczuł, ku czemu zmierza cywilizacja uzbrojona w pyszny Rozum? Czym było jego ponowne odkrycie w XX wieku i w jaki sposób czytamy dziś tego niemieckiego Romantyka? To są sprawy, które chcemy postawić w centrum tego numeru.
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
M.W.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Redaktor naczelny Teologii Politycznej Co Tydzień. Wieloletni koordynator i sekretarz redakcji teologiapolityczna.pl. Organizator spotkań i debat. Koordynował projekty wydawnicze. Z Fundacją Świętego Mikołaja i redakcją Teologii Politycznej związany od 2009 roku. Pracował w Ośrodku Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz Instytucie Pileckiego. Absolwent archeologii na Uniwersytecie Warszawskim.