Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Schopenhauer. Paradoksy nowoczesności [TPCT 361]

Schopenhauer. Paradoksy nowoczesności [TPCT 361]

Czy Schopenhauer poprzez swoją filozofię ukonstytuował drugi nurt nowoczesności, oparty nie na Rozumie i wierze w możliwość ukształtowania i uplastycznienia rzeczywistości, lecz na wszechogarniającym pesymizmie oraz zasadzie, którą można by nazwać Koniecznością? Czy stoi u fundamentu wielkiej budowli, która podaje w wątpliwość nie tylko celowość świata, ale także dekonstruuje możliwość jego poznania w zastanej przez nas formie? W jaki sposób sięgać do tych idei i co możemy z nich zabrać ze sobą w przyszłość – to są sprawy, które stawiamy w centrum tego numeru.

Są myśliciele, których idee ożywają dopiero po latach, tak jakby leżały złożone w ziemi, czekając aż nastanie odpowiedni moment do wzrostu. Co więcej, noszą w sobie pewien potencjał, który dopiero zostanie zaktualizowany, tak jakby twórca przewidział ich cały przyszły cykl. W przypadku Schopenhauera mamy do czynienia z taką właśnie historią. Przyćmiony przez Hegla, pozostający w cieniu szkoły idealistów niemieckich, Schopenhauer zaczernił papier ideami, które później pochwyciły kolejne pokolenia filozofów zachwyconych pewną reorientacją w tradycji Zachodu. Jaką rolę Schopenhauer odegrał w kształtowaniu nowoczesności? W narastaniu sceptycyzmu wobec wyemancypowanego Rozumu?  W rozpoznaniu i akcentowaniu idei Woli oraz pogrążeniu świata w skrajnym pesymizmie? Tworzeniu podbudowy dla filozoficznego irracjonalizmu? Czy tak skonstruowana wizja stała się podglebiem dla człowieka nowoczesnego i czy Schopenhauer przyczynił się do rozdwojenia i paradoksów obecnych w kolejnych stuleciach?

Można śmiało powiedzieć, że jego pesymizm, w momencie zdefiniowania życia jako nieustannej walki i cierpienia, stał się legendarny (tak bardzo, że doczekał się multiplikacji w tysiącach memów zalewających codziennie media społecznościowe). Niczym Epimeteusz wypuścił do filozoficznego świata wszystkie mary i demony, które skrywał w puszce wyjątkowo optymistyczny nurt Oświecenia. Schopenhauer bowiem odwrócił sposób myślenia Wieku Światła: marginalizował wszechogarniający Rozum, który miał na drodze postępu wprowadzać ludzką kondycję w przestrzenie nowoczesności, który miał uporać się nieodwołalnie z niechcianą przygodnością; w zamian wprowadził drugi element, z którego zdaje się być uszyta nasza dwubiegunowa nowoczesność. Istota ludzka oznacza bowiem dla Schopenhauera egocentryczną jednostkę dotkniętą nienasyconym pragnieniem, poddaną temu, co nazywa „nędznym naciskiem woli”. W tym ujęciu to już nie wyemancypowany Rozum, ale irracjonalna Wola (która nie jest jeszcze tą, którą później Nietzsche uczyni podmiotem swojej filozofii, uznając, że jest ona w zasięgu ludzkiego wpływu), staje się głównym elementem porządku. Co więcej, jest ona ślepa, bezcelowa, jeszcze bardziej przerażająca niż przedwieczny Chaos – ponieważ nie wyłania z siebie żadnego porządku. 

Schopenhauer odwrócił sposób myślenia Wieku Światła

Oprócz Woli, która (nie)organizuje świata, sama rzeczywistość w pracach Schopenhauera staje się w pewnym stopniu problematyczna. Co prawda nie zaprzeczał on, że świat zewnętrzny istnieje empirycznie, ale, podążając za Kantem, twierdził, że nasza wiedza i doświadczenie świata są zawsze pośrednie. Sygnalizuje to już w pierwszym zdaniu swojego głównego dzieła: „Świat jest moim przedstawieniem (Die Welt ist meine Vorstellung)”. Wszystko, co jest do poznania (zastana rzeczywistość), istnieje jako przedmiot w stosunku do podmiotu – „reprezentacja” wobec podmiotu. To, co należy do świata, jest zatem „podmiotowo zależne”. W ten sposób otwiera szerzej drzwi do późniejszych rozważań fenomenologicznych, ale jednocześnie wprowadza kolejną kategorię swojego irracjonalizmu: zapośredniczenie i brak pewności wobec świata zastanego. Idąc dalej, ludzka racjonalność jest jedynie zjawiskiem wtórnym, które – jak argumentuje niemiecki filozof – służy celom Woli – nielogicznemu, bezkierunkowemu, nieustannemu dążeniu, które skazuje jednostkę ludzką na życie w cierpieniu, którego nie można odkupić żadnym ostatecznym celem. W ten sposób platońskie idee, które miały reprezentować świat takim, jaki on jest, w całym jego blasku, umożliwiając filozofowi rozprawiać się z doxą, w ujęciu Schopenhauera zostały spłoszone przez szkaradną Wolę (zdaje się, że wyklętą siostrą Mojr!). 

Czy zatem Schopenhauer poprzez swoją filozofię ukonstytuował drugi nurt nowoczesności, oparty nie na Rozumie i wierze w możliwość ukształtowania i uplastycznienia rzeczywistości, lecz na wszechogarniającym pesymizmie oraz zasadzie, którą można by nazwać Koniecznością? Czy stoi u fundamentu wielkiej budowli, która podaje w wątpliwość nie tylko celowość świata, ale także dekonstruuje możliwość jego poznania w zastanej przez nas formie? A może poprzez krytykę naukowego obrazu świata, całkowicie zanurzonego w materii i wypierającego wszelkie metafizyczne pytania, jak również przez wskazanie cierpienia jako nieodłącznego przymiotu ludzkiej egzystencji – staje w szeregu myślicieli, którzy mogą dziś na nowo wzbudzić refleksję nad innym, niż ugruntowany na pozytywizmie, nurcie? W jaki sposób sięgać do tych idei i co możemy z nich zabrać ze sobą w przyszłość – to są sprawy, które stawiamy w centrum tego numeru.

Jan Czerniecki
Redaktor naczelny

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

05 znak uproszczony kolor biale tlo RGB 01


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.