Kim Tołstoj był dla swoich czasów? Gdzie lokował nadzieje, ale także upatrywał zagrożeń dla ówczesnego świata? Jak łączył literaturę z ideą? W jaki sposób był przedstawicielem szerszego nurtu rosyjskiej myśli tego czasu? To są pytania, które stawiamy w tym numerze.
W słynnych Heglowskich Wykładach z filozofii dziejów znajduje się jeszcze słynniejsza fraza o kamerdynerze, który nie rozpoznaje bohatera w swoim pracodawcy. Widzi go jedynie z perspektywy prozaicznych czynności, a nawet ludzkich słabości. Jego świat jest wycięty, czy nawet ogołocony z refleksji na temat wielkich procesów, które przechodzą przez ręce człowieka, któremu organizuje życie codzienne. Wydaje się, że czasem podobnie rzecz ma się z opowiadaniem ostatnich lat Tołstoja. Ukazując jego decyzje o zaprzestaniu jazdy konno, wyborze chłopskiej sukmany, diecie wegetariańskiej, porzuceniu wszelkiej własności, z drobiazgowym sprawozdaniem ostatnich tchnień na stacji Astapowo, stara nam się ukazywać postać nieco zdziwaczałą, niezrozumiałą, ale też odartą z pewnej idei i wpływu na otoczenie, które go otaczało. A przecież autor Zmartwychwstania jest postacią-kluczem do pewnej epoki, nawet nie tyle ze względu na samo jej kształtowanie, ale raczej pewną wyobraźnię ideału, do której ta epoka tęskniła.
Rosja drugiej połowy XIX wieku i pierwszych lat XX stulecia jest kuźnią postaci o wyjątkowym kulturowym formacie. Łączą one często w jedną przędzę literaturę, religię i idee społeczne, tkając z niej fenomenalne formy nie do przeoczenia z racji ich sięgania poza rosyjski krajobraz. Lew Tołstoj jawi się w tej galerii osobowości jako postać upodmiotowiająca wszystkie te cechy – artystyczną doskonałość, radykalizm wiary opartej o własną oryginalną refleksję duchową, a także postulat przeobrażenia świata zgodnie z duchem społecznej idei podpartej autorytetem. Te wszystkie cechy zdają się w nim jawić jako pewna projekcja przeobrażenia zastanego świata podług formy, którą mu się narzuci. A zatem mamy przed sobą postać niebanalną – wielowymiarową, wymykającą się prostym etykietom. Człowieka, który łączy w sobie wątki konserwatyzmu, chrześcijaństwa, ale i anarchii zakrawającej o swoisty nihilizm.
Idee przeciwstawienia się postępowi, naruszanie zastałych struktur, negowanie sztucznych konwencji, przeciwstawianie się zastanym schematom czynią z Tołstoja nie lada rewolucjonistę
Zarówno idee przeciwstawienia się postępowi i szerzej – cywilizacji, naruszanie zastałych struktur, negowanie sztucznych konwencji, przeciwstawianie się zastanym schematom czynią z Tołstoja nie lada rewolucjonistę. Ale czy na pewno? Gdy przyjrzymy się bliżej jego wyobrażeniu świata dostrzeżemy pogląd „nieprzeciwstawiania się złu”, który wyhamowuje leninowską potrzebę czynu. Jego kategorie rozchodzą się w pewnym sensie z głównymi poglądami, które zapładniały umysły przedrewolucyjnej Rosji. Każda z tych idei wchodziła w konflikt z całościowym ujęciem jego rozumienia i czucia świata i społeczeństwa. Okcydentaliści nie znajdą u autora Anny Kareniny miłości do Zachodu i jej cywilizacji, z kolei słowianofile upatrujący siły przewodniej w Cerkwii, rozbijali się o jego wsobne ujęcie wiary nieopartej o autorytet struktur religijnych. Daleko mu było także do narodnikowskich idei przeobrażenia Rosji w państwo demokratyczne, a tym bardziej radykalnych postulatów bolszewików.
Cóż można powiedzieć o osobie, która kształtowała sumienie własnego kraju, mając w pogardzie system państwowy i wprzęgniętą w niego religię, a w dodatku kwestionującym w zasadzie wszystkie najistotniejsze elementy porządku społecznego? Marzyciel? Utopista? Konserwatyny-Anarchista? A może twórca chrześcijaństwa wcielonego do tego stopnia, że zatraca swoją mistykę i tajemnicę? Tołstoj to postać, która wymyka się Prokrustowi i jego łożu! Jego idee nie tylko negują rzeczywistość, która utkana jest z pewnych tradycji, konwenansów i praw, ale narzucają własne! Tu jest siła jego magnetyzmu – system totalny, ale bez terroru. Bierzesz wszystko, albo nie bierzesz nic. Siła przeobrażenia świata może być jedynie podług tych zasad, które narzucał potęgą własnego słowa, moralistyki, ale też – aby oddać sprawiedliwość – własnego postępowania (nawet jeżeli nie było ono zawsze radykalnie konsekwentne).
Czy może Tołstoj to już zwiastun świata, który chce się przeobrazić? Postać ukazująca szersze pragnienie rodzące się w czasach rodzącej się nowoczesności? Reakcja na nią, a może szczepionka? Dlatego warto dziś pytać kim Tołstoj był dla swoich czasów? Gdzie lokował nadzieje, ale także upatrywał zagrożeń dla ówczesnego świata? Jak łączył literaturę z ideą? W jaki sposób był przedstawicielem szerszego nurtu rosyjskiej myśli tego czasu? To są pytania, które stawiamy w tym numerze.
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Redaktor naczelny Teologii Politycznej Co Tydzień. Wieloletni koordynator i sekretarz redakcji teologiapolityczna.pl. Organizator spotkań i debat. Koordynował projekty wydawnicze. Z Fundacją Świętego Mikołaja i redakcją Teologii Politycznej związany od 2009 roku. Pracował w Ośrodku Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz Instytucie Pileckiego. Absolwent archeologii na Uniwersytecie Warszawskim.