Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

[RELACJA+ZDJĘCIA] Sny, samuraje, sobowtóry. Debata o kinie Akiry Kurosawy

[RELACJA+ZDJĘCIA] Sny, samuraje, sobowtóry. Debata o kinie Akiry Kurosawy

Jak wyglądały pierwsze kroki Kurosawy w japońskim przemyśle filmowym? Jakie były relacje Kurosawy z twórcami japońskimi jego pokolenia? Czy rzeczywiście był japońskim „okcydentalistą”, za jakiego go uważano, a Szekspir w japońskim kostiumie to tylko kulturowy transfer? To wokół tych pytań rozgorzała niezwykle wciągająca dyskusja z Łukaszem Jasiną, Piotrem Kletowskim i Mateuszem Wernerem.

Dyskusję wieczoru otworzył Piotr Kletowski, który nakreślił kontekst historyczny i kulturowy kina japońskiego lat 30. i 40. XX wieku. Wskazał na dominującą wówczas rolę kina propagandowego, podporządkowanego państwowym interesom wojennym. To w tym właśnie czasie młody Akira Kurosawa rozpoczynał swoją drogę w przemyśle filmowym – najpierw jako asystent reżysera, później jako samodzielny twórca.

Kurosawa pochodził z rodziny o silnych tradycjach konserwatywnych – jego dziadkowie należeli do kasty samurajskiej, a on sam i jego brat byli wychowywani w duchu samurajskiej tradycji. Paradoksalnie jednak, obaj bracia fascynowali się kulturą rosyjską i literaturą radziecką. Starszy brat Akiry, pracujący jako benshi (narrator towarzyszący niemym filmom), był pierwszym przewodnikiem młodego Kurosawy po świecie sztuki, literatury i kina – często w opozycji do rodzinnych wartości.

Debiut Kurosawy przypadł na czas, gdy kino japońskie było całkowicie podporządkowane propagandzie. Jego pierwszy samodzielny projekt reżyserowany z Kajirô Yamamoto – „Koń” („Uma”) – to film opowiadający o dzieciach, które muszą oddać ukochanego konia na potrzeby wojska. Choć formalnie wpisuje się w konwencję patriotycznego poświęcenia, zawiera subtelną, antywojenną dwuznaczność. Już wtedy Kurosawa podejmuje grę z dominującym dyskursem – lawirując między wymogami cenzury a próbami przemycenia własnych treści.

Kurosawa zrealizował także dwa filmy oparte na motywach sztuk walki – „Saga o dżudo” – gdzie tradycyjny przekaz zderza się z indywidualistycznym buntem głównego bohatera. W ten sposób młody reżyser z jednej strony oddaje hołd japońskiej tradycji, a z drugiej – poddaje ją twórczej reinterpretacji.

Mateusz Werner zwrócił w następnej kolejności uwagę na biograficzne znaczenie śmierci brata Kurosawy, który popełnił samobójstwo w 1933 roku, nie mogąc odnaleźć się w rzeczywistości kina dźwiękowego. To wydarzenie stało się dla Akiry momentem przełomowym – przyjął na siebie ciężar rodzinnych oczekiwań i zdecydował się wejść na ścieżkę twórczą. W latach 30. Japoński przemysł filmowy był zdominowany przez państwową propagandę, a Kurosawa, choć zafascynowany ideami marksistowskimi i literaturą europejską, musiał dostosować się do wymagań systemu.

W czasie wojny kręcił filmy zgodne z oczekiwaniami władzy – jak np. film o dziewczętach produkujących soczewki dla marynarki wojennej. Jeden z tych projektów zapisał się też w życiu prywatnym Kurosawy – poznał wtedy swoją przyszłą żonę. W tym okresie funkcjonował niejako w roli „Wallenroda” – tworząc na potrzeby systemu, lecz z wewnętrznym dystansem.

Po wojnie sytuacja diametralnie się zmieniła. Japończycy zmuszeni byli do niszczenia dawnych symboli propagandowych. Kurosawa zyskał przestrzeń wolności – choć ograniczaną przez amerykańską cenzurę, która zablokowała jeden z jego pierwszych filmów powojennych na siedem lat. To wymusiło na nim wypracowanie języka aluzji i metafory – cennego narzędzia twórczego.

Pierwszym filmem, który zapewnił Kurosawie względną niezależność, był „Pijany anioł” – debiut Toshiro Mifune i początek gangsterskiego cyklu. To również początek jego samodzielnej, artystycznej tożsamości. Łukasz Jasina przypomniał, że po 1945 roku cesarz Hirohito pozostał na tronie, a rozliczenia z przeszłością były powierzchowne. Kurosawa – choć krytykowany w Japonii – stał się międzynarodowym ambasadorem japońskiego kina. Jego pozycja w kraju była często podważana, natomiast za granicą zdobywał największe laury – Oscar za radziecki film „Dersu Uzała” był tego wyrazem.

Mateusz Werner wskazał także na analogię między Kurosawą a włoskim neorealizmem – jak Rossellini, który po faszystowskich produkcjach stworzył emblematyczne dzieła kina antyfaszystowskiego, tak Kurosawa – niegdyś marksista – w „Nie żałuję swojej młodości” (1946) dokonał symbolicznego rozliczenia z przeszłością.

Piotr Kletowski postawił pytanie: czy Kurosawa był reżyserem „na eksport”? Jego filmy faktycznie promowały idiom japońskości, ale operowały mitami uniwersalnymi – czerpały z Szekspira, Dostojewskiego. Podobnie jak Visconti był spadkobiercą arystokracji, tak Kurosawa był potomkiem samurajów – jego twórczość to reinterpretacja japońskiej tradycji.

„Siedmiu samurajów” (1954) to arcydzieło, które przywraca godność samurajskiemu etosowi, splamionemu przez nacjonalizm i zbrodnie wojenne. Kurosawa pokazuje samuraja jako tego, który służy – nie władzy, lecz człowiekowi. Szczególnie symboliczna jest postać błazna, który ponosi śmierć heroiczną, mimo że nie ma urodzenia czy tytułu. To motyw powtarzający się później – w „Sobowtórze”, „Rudobrodym”. Kurosawa odwraca hierarchię.

Reżyser był zafascynowany malarstwem i zaczął swoją drogę artystyczną od kaligrafii. Chciał być malarzem. Inspirował się Europą, ale nie naśladował – próbował tworzyć mosty. Japończycy traktowali kino z pokorą, uznając jego zachodnie korzenie. Sam Kurosawa sięgał po Dostojewskiego, Szekspira, ale tłumaczył ich na język kultury japońskiej – jak w „Tronie we krwi”, gdzie to zbiorowe sumienie strzela do Makbeta.

Kurosawa stał się twórcą, który przetłumaczył Zachód dla Japończyków i Japonię dla Zachodu. W „Idiocie” Dostojewskiego przekształca postać duchową w postać weterana z PTSD. W „Dersu Uzale” tłumaczy istotę szintoizmu i azjatyckiego panteizmu. Jego dzieła wprowadziły japońską wrażliwość do popkultury – wcześniej nieobecną. Po „Rudobrodym” przyszedł kryzys. Kurosawa nakręcił film o biedakach, nie elitach. Projekt nie został doceniony, a niezależna produkcja okazała się wielkim niepowodzeniem. Kurosawa próbował popełnić samobójstwo. Ocalał. Z czasem zaczął być też doceniany w Japonii.

Dziełem „Rashomon” Kurosawa wprowadził z kolei do kina nową jakość – perspektywizm narracyjny. Narracja pryzmatyczna, w której nie istnieje jedna prawda – każda opowieść jest subiektywna, a prawda wyłania się dopiero z ich sumy. To nowatorskie podejście stało się inspiracją dla twórców z całego świata. U Kurosawy łączy się symbolika chrześcijańska, buddyjska i konfucjańska. Jego filmy to opowieść o świecie niejednoznacznym, wielowymiarowym, zmiennym – tak bliskim azjatyckiej filozofii.

Dlatego, choć Kurosawa robił filmy „dla ludzi” i unikał czytania recenzji, jego twórczość można traktować jako głęboko filozoficzną. Uczył, że nie ma jednej narracji, jednej prawdy, jednego bohatera. A przede wszystkim – że jednostka może i powinna odnaleźć godność nawet w kulturze, która promuje kolektywizm. Jego dzieła były mostem kulturowym – i do dziś pozwalają Zachodowi lepiej zrozumieć Wschód.

Weronika Maciejewska

W dyskusji o reżyserze Tronu we krwi udział wzięli:

➤ Łukasz Jasina (filmoznawca, publicysta)
➤ Piotr Kletowski (znawca kina azjatyckiego, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego)
➤ Mateusz Werner (filozof kultury, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego)

Zachęcamy także do lektury numeru „Teologii Politycznej Co Tydzień”, poświęconego Akirze Kurosawie.

Fot. Jacek Łagowski


Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.