Szczególna uroda książek Karłowicza na tym, moim zdaniem, polega, że pokazuje on w sposób oryginalny, zaskakujący, a zarazem rzetelnie udokumentowany, jak istotnie myśl pogańskich filozofów wpłynęła, i to już w starożytności, na formułowanie specyficznie chrześcijańskich tematów – pisze o. Jacek Salij OP o książce „Sokrates i inni święci”.
Wesprzyj nowe wydanie książki „Sokrates i inni święci”
Tytuł książki Dariusza Karłowicza „Sokrates i inni święci” nawiązuje do słynnej wypowiedzi Justyna Filozofa z połowy II wieku, chronologicznie pierwszego filozofa, który poprosił o chrzest. Zdaniem Justyna Sokrates oraz inni sprawiedliwi poganie byli chrześcijanami, a to w tym sensie, że przejawiało się w ich życiu działanie tego Słowa, które w pełni objawiło się w osobie Jezusa Chrystusa.
Podstawowy ton nadaje tej książce teza, że należy wreszcie rozkleić tę zbitkę, funkcjonującą od lat nawet w literaturze przedmiotu, jakoby stosunek starożytnych chrześcijan do zastanej tradycji filozoficznej był tożsamy z ich pozytywnym lub negatywnym stosunkiem do rozumu naturalnego, tzn. do rozumu niewspieranego światłem wiary. Zgodnie z tą zbitką zwykło się uważać Justyna oraz Klemensa z Aleksandrii za najwcześniejszych przedstawicieli chrześcijańskiego racjonalizmu, zaś Tacjana oraz Tertuliana za głosicieli irracjonalizmu.
Dariusz Karłowicz, analizując zwłaszcza teksty Tertuliana, udowadnia, że ci starochrześcijańscy pisarze, którzy rozstawiali po kątach nawet Platona i Arystotelesa, nie rozum krytykowali, „ale użytek, jaki robili z niego filozofowie”. Co więcej, czynili to w przeświadczeniu, że upominają się o prawa rozumowi należne, a przez filozofów lekceważone, konkretna bowiem „filozofia nie zawsze jest prawą córą rozumu”. W książce przytoczono m.in. jednoznaczne wypowiedzi Tertuliana w obronie ludzkiego rozumu, gruntownie niezgodne z obowiązującym stereotypem tego pisarza jako skrajnego irracjonalisty.
To jeszcze ma autor na usprawiedliwienie Tertulianowego braku szacunku dla filozofów, że żył on w epoce (przełom II i III wieku), „która nie potrafi się wyrwać ze sceptycznego odrętwienia, redukującego filozofię do kontemplacji własnej niemocy. Wezwanie, by mędrkowanie, czcze spekulacje zastąpić czynem, słychać z pism Plutarcha, Seneki, Epikteta i wielu innych, którzy w niekonkluzywnych sporach widzą dekadencję filozofii abdykującej z roli nauczycielki życia”. Toteż Karłowicz nie ma wątpliwości, że chrześcijaństwo współczesnych fideistów, „które z dumą obnosi siniaki po razach zadanych mu przez owładnięty pychą rozum, stanowiłoby [dla Tertuliana] widok godny najgłębszego pożałowania”.
Starożytne rozumienie filozofii było bardzo odmienne od naszych popularnych wyobrażeń na ten temat i od jej współczesnego rozumienia, jakie ukształtowało się w Europie pod wpływem scholastyki
Trzeba nam bowiem wiedzieć, że starożytne rozumienie filozofii było bardzo odmienne od naszych popularnych wyobrażeń na ten temat i od jej współczesnego rozumienia, jakie ukształtowało się w Europie pod wpływem scholastyki. Studia Pierre'a Hadot i Juliusza Domańskiego (którego Karłowicz jest uczniem) ustaliły ponad wszelką wątpliwość, że istotę filozofowania starożytni widzieli nie tyle w poszukiwaniach teoretycznych, ile raczej w intelektualnych i moralnych ćwiczeniach, poprzez które chcieli nauczyć się życia na serio i uszlachetniać samych siebie. Słowem, uprawianie filozofii polegało u starożytnych na poszukiwaniach przede wszystkim praktycznej odpowiedzi na pytanie, jak być prawdziwym człowiekiem. Zadaniem filozofii – że posłużę się wyjętym z tej książki cytatem – „jest terapia duszy zwodzonej wizją fałszywych dóbr, znękanej dyktatem namiętności i błędnych wyobrażeń o szczęściu”.
To dlatego w tekstach patrystycznych tak często spotykamy wyrazy „filozof” i „filozofia” w znaczeniach, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni. „Warto pamiętać – pisze Karłowicz – nie tylko to, że sami chrześcijanie chętnie nazywali się filozofami, ale też, że miana tego nie odmawiali im również wrogo nastawieni pogańscy polemiści”. Zerknijmy choćby np. do „Homilii na Ewangelię według św. Mateusza” Jana Chryzostoma. Polski tłumacz aż kilkadziesiąt razy podaje w nawiasie grecki wyraz „philosophia”, sygnalizując, że miał problem z jego przetłumaczeniem, a oddaje go, zależnie od kontekstu, jako „cnotę, cnotę doskonałą, mądrość, pokorę, rozsądek, doskonałość, dojrzałe pojmowanie, panowanie nad sobą” itp.
Zadaniem filozofii jest terapia duszy zwodzonej wizją fałszywych dóbr, znękanej dyktatem namiętności i błędnych wyobrażeń o szczęściu
Filozofowie krytykujący wówczas chrześcijaństwo zazwyczaj wysuwali przeciwko tej nowej „filozofii” argumenty, jakich używali w polemikach z innymi szkołami filozoficznymi. Ale jedna różnica chrześcijaństwa w stosunku do szkół filozoficznych rzucała się w oczy i nieraz była mu wypominana: tę „filozofię” uprawiają nawet ludzie zupełnie niewykształceni, nawet szewcy i przekupki. Na co chrześcijanie odpowiadali argumentem dla filozofów ogromnie kłopotliwym, gdyż mieli go w najwyższej cenie: Ta „filozofia” potrafi nawet szewca i przekupkę nauczyć takiego zapanowania nad namiętnościami, że odważnie i spokojnie idą na śmierć! Tematowi dowodowej wartości męczeństwa w filozofii starożytnej poświęcił Dariusz Karłowicz swoją poprzednią książkę („Arcyparadoks śmierci”).
Szczególna uroda książek Karłowicza na tym, moim zdaniem, polega, że pokazuje on w sposób oryginalny, zaskakujący, a zarazem rzetelnie udokumentowany, jak istotnie myśl pogańskich filozofów wpłynęła, i to już w starożytności, na formułowanie specyficznie chrześcijańskich tematów.
W książce, o której tu mowa, dostrzegam obietnicę co najmniej dwóch książek następnych, które u nas chyba jeden tylko Karłowicz potrafi napisać. Otóż ufajmy, że przedstawi on nam kiedyś, jak wielkie znaczenie miały dla starożytnych chrześcijan ćwiczenia duchowe, wypracowane przez „Sokratesa i innych świętych pogańskich”. Bo z poczuciem rewelacji czyta się ten fragment książki, w którym medytację Klemensa Rzymskiego w „Liście do Koryntian” nad ładem panującym w przyrodzie i w całym kosmosie interpretuje się jako propozycję ćwiczenia duchowego dla skłóconych chrześcijan korynckich, mającego ich wspomóc w drodze do pojednania. Intryguje pytanie, jakie inne duchowe ćwiczenia podejmowali starożytni chrześcijanie, czerpiąc z dziedzictwa Platona i stoików.
Druga nienapisana książka byłaby zapewne jeszcze ważniejsza. Już Platon odróżniał mniemania od rzetelnej prawdy i wielu starożytnych filozofów dobrze zdawało sobie sprawę z tego, że „pełnia prawdy i pewność jest tym, co zdobywa się u końca drogi”. Toteż filozof nie powinien całej swojej energii skupiać na udowadnianiu prawdziwości wygłaszanych zdań, bo jest jeszcze coś takiego, jak „stan umysłu, który widzi prawdę”. Na pewno pasjonująca będzie książka ten temat przedstawiająca.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1942) – dominikanin, profesor nauk teologicznych, pisarz i publicysta. Jeden z najwybitniejszych polskich teologów katolickich. Sygnatariusz Listy 59 oraz Memoriału 101. Związany z Klubem Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Duszpasterz środowisk nauczycielskich związanych z Solidarnością. Odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski w roku 2007 i Orderem Orła Białego w 2022. Autor licznych komentarzy biblijnych i książek teologicznych. Nakładem wydawnictwa Teologii Politycznej ukazała się jego książki „Święty Augustyn”, „Święty Tomasz z Akwinu”, „Nasza wiara”, „Nasze obyczaje” oraz „Polska – nasza ojczyzna”. Na portalu Teologii Politycznej stale ukazują się jego komentarze do Ewangelii na każdy dzień.