Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Marek A. Cichocki: Brexit na etapie chaosu

Marek A. Cichocki: Brexit na etapie chaosu

Instytucje politycznej Wielkiej Brytanii i jej elity polityczne nie są w stanie podjąć ostatecznej decyzji wynikającej z referendum z 2016 roku. Brexit to przede wszystkim pytanie o to, czy państwo członkowskie może podjąć decyzję o wyjściu z Unii Europejskiej, gdy w demokratyczny sposób uznaje, że jego dalsza obecność jest sprzeczna z jego interesami – mówi Marek A. Cichocki w wywiadzie dla „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Niepogodzone Królestwo”.

Albert Mazurek (Teologia Polityczna): Termin wyznaczony na wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej mija za trzy tygodnie [wywiad z 9 października – red.]. Na jakim etapie Wielka Brytania znajduje się w tej chwili? Dzienniki brytyjskie donoszą, że przepadła wszelka nadzieja na porozumienie z Brukselą. Czy Boris Johnson ma w ogóle jakiś plan?

Marek A. Cichocki: Brexit znajduje się w tej chwili na etapie chaosu. Boris Johnson chce wymusić wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej za wszelką cenę, nie zważając na: odmowę rewizji warunków brexitu przez instytucje europejskie i część państw europejskich, i zapętlenie się brytyjskiej sceny politycznej w Izbie Gmin.

To sytuacja kompletnej nieprzewidywalności, w której czynnikiem zasadniczym będzie zdolność Johnsona do podjęcia ryzykownej decyzji w sytuacji braku porozumienia – wymuszenia brexitu.

Jakie miejsce w kontekście brexitu ma problem granicy irlandzkiej?

Kwestia granicy Zjednoczonego Królestwa i Irlandii jest, oczywiście, kością niezgody. Ale tak naprawdę to jest element techniczny, choć mający naturalnie kontekst długotrwałego i krwawego konfliktu, który wcześniej wokół tej granicy się odbywał.

Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.

Myślę, że w całym chaosie związanym z brexitem chodzi o coś więcej, niż tylko o Irlandię. Tutaj chodzi o zdolność Wielkiej Brytanii do pewnej politycznej sterowności i decyzyjności względem swojej przyszłości. Brytyjczycy nie bez przyczyny podjęli decyzję o wyjściu z Unii Europejskiej. Natomiast instytucje politycznej Wielkiej Brytanii i jej elity polityczne nie są w stanie podjąć ostatecznej decyzji wynikającej z referendum z 2016 roku. Brexit to przede wszystkim pytanie o to, czy państwo członkowskie może podjąć decyzję o wyjściu z Unii Europejskiej, gdy w demokratyczny sposób uznaje, że dalsza obecność w Unii Europejskiej jest sprzeczna z jego interesami.

Brexit nie jest więc przyczyną, tylko odsłonięciem kryzysu brytyjskiej polityczności i brytyjskiej wspólnoty politycznej?

To jest kryzys polityczności w ogóle, nie tylko kryzys brytyjskiej wspólnoty politycznej. To, co się dzieje z Unią Europejską, jest tego wyrazem. Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z Unii Europejskiej, ponieważ uznali, że to, w jaki sposób ona funkcjonuje, szkodzi przyszłości brytyjskich interesów. Oczywiście, w tej sprawie społeczeństwo brytyjskie jest głęboko podzielone – podobnie zresztą, jak większość społeczeństw europejskich. Druga część brytyjskiego społeczeństwa uważa, że Wielka Brytania nie ma przyszłości poza Unią Europejską. Ale to spór polityczny, który musi zostać w którymś momencie rozstrzygnięty. I jednocześnie spór o to, w jaki sposób wspólnoty polityczne definiują swoje interesy.

Jakie będą konsekwencje ustrojowe brexitu? Chciałbym powołać się szczególnie na wyrok Sądu Najwyższego, który zakwestionował królewską prerogatywę do zawieszenia prac parlamentu, a także Benn Act, ustawę nakazującą rządowi przedłużenie negocjacji, jeśli do 19 października nie uda się zawrzeć umowy brexitowej.

Do tej pory obserwowaliśmy proces głębokiej destrukcji brytyjskiej sceny politycznej z powodu sporu wokół brexitu. Natomiast teraz – wraz z orzeczeniem Sądu Najwyższego – możemy dostrzec symptomy destrukcji dotychczasowej architektury ustrojowej Wielkiej Brytanii, która sama w sobie jest dość specyficzna.

W 2005 roku Tony Blair i lewicowi liberałowie dokonali istotnej reformy ustrojowej, czyniąc Sąd Najwyższy ostateczną instancją apelacyjną Wielkiej Brytanii. Teraz widzimy, że Sąd Najwyższy sięgnął po zupełnie nowe kompetencje – rozstrzyganie kwestii politycznych. Nie mówimy o rozstrzyganiu kwestii prawnej: decyzja Johnsona o zawieszeniu na pewien czas prac parlamentu była decyzją polityczną. Owszem, była kontrowersyjna, budziła wiele zastrzeżeń, ale wydaje się, że nie była decyzją o charakterze prawnym. Sąd Najwyższy wszedł w obszar polityki. To ewidentne przesunięcie ustrojowe w – dostrzegalnym w całej Europie – kierunku zdobywania nowych kompetencji przez sądy, dzięki nadzorowi nad legislacją, ale, jak widzimy, również nad egzekutywą. Sądy stają się dominującym czynnikiem rozstrzygającym w spory i kryzysy w Europie. Z punktu widzenia tradycji ustrojowej Wielkiej Brytanii to ogromna zmiana, ale nie jesteśmy jeszcze w stanie powiedzieć, jaki będzie ona miała konsekwencje.

Belka Tygodnik374


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.