W tym numerze chcemy spojrzeć na komunizm jako ideologię sformułowaną podług koncepcji nowoczesności. W jaki sposób ta idea wyrasta z nurtu postępu i w jak sama siebie definiuje? W jaki sposób starała się ukształtować polityczność, ale i szerzej całą otaczającą rzeczywistość? Czym skończyła? Czy możemy dostrzec jej kolejne emanacje?
Siermiężność, szarość, niekończące się kolejki, puste haki w mięsnym i ocet na półkach w spożywniaku, odpadające tynki i blacha falista kryjąca domki w wakacyjnych kurortach. Taki obraz może przezierać we wspomnieniach i wyobraźni pokolenia, które początkiem życia zahaczyło jeszcze o czasy komunizmu w Polsce. Nie kojarzy się to ani z sukcesem, ani siłą czy magnetyzmem idei. Rozkład. Dziś tak często patrzymy na ten schyłek politycznego i społecznego modelu, który w znacznej mierze ukształtował oblicze XX wieku. Jednak polityczna emanacja marksizmu zrodziła się z idei postępu i nowoczesności. Niosła w sobie obietnicę przełamania starego porządku, ustanowienia nowego, będącego świadectwem racjonalności, sprawczości politycznego rozumu i będącego lekarstwem na zło dotychczasowego świata.
To właśnie pojęcie nowoczesności jest kluczem do zrozumienia czym był marksizm i komunizm. Wyłonił się on w rzeczywistości, która została już sformatowana przez ducha postępu i pozytywizmu - jasno definiujących zarówno rolę człowieka, jak specyficznie skrojoną racjonalność. To właśnie system kapitalistyczny i związane z nim społeczeństwo przemysłowe stały się elementami, które budowały świat końca XIX i początku XX wieku. To nie jest przypadek, że druga rewolucja przemysłowa, która przemieniała świat w wielką fabrykę ze wszystkimi tego konsekwencjami – zaczęła wyłaniać swoje polityczne reprezentacje. Jeżeli w ten sposób spojrzymy na rewolucję bolszewicką, to z łatwością dostrzeżemy stojącą za nią ideę spełnionego postępu – w której maszyneria państwa jest kierowana przez proletariacką siłę. Komunizm widział się jako ostateczny etap nowoczesności. Poprzez bolszewicki przewrót i jego konsekwencje mogło się teraz dokonać coś jeszcze - zwieńczenie ideałów Rewolucji Francuskiej – emancypacji człowieka, przy jednoczesnym uśmierceniu liberalnego ładu.
Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.
Gdy sięgniemy do dzienników, książek, tekstów i gazet tego czasu – szybko zorientujemy się, jak wiara w nowoczesność pobrzmiewała nie tyle głuchym echem, lecz stanowiła główny ton i rytm całej epoki. Ernst Jünger pisał, że„socjalizm i nacjonalizm są dwoma wielkimi kamieniami młyńskimi, między którymi postęp miele resztki dawnego świata”. Czuć tu nie tylko siłę tych idei, jak i ich ówczesny powab – nie są to zmurszałe i wyświechtane slogany, ale kontekst i główny nurt tego czasu. W ten sposób kształtował się nowy świat. Komunizm stosowany, zrodzony w bolszewickiej rewolucji, chciał przemiany świata podług pewnej zasady nowoczesności, w której racjonalność jest w stanie zawładnąć bezceremonialnie wszystkimi aspektami ludzkiego życia. Totalizm wizji i jej utopijna wiara w stanowią formujący element dla całej ideologii. Z niego zaczęły wynikać kolejne. Zarówno sztuka, architektura, literatura i inne aspekty kultury miały wejść na nowy etap, gdzie stary porządek jest zastąpiony nowym – nowoczesnym.
Komunizm czerpiący z podłoża wiary w możliwość trwałego przeobrażenia człowieka wprowadził na rynek idei kolejne jej denominacje. W nich możemy przeglądać się jak w galerii luster w lunaparku. Wizja człowieka, który posiadł samego siebie, stał się panem własnej tożsamości, historii i przyszłości, pokazuje jak daleko nowoczesność zaprowadziła myśl, którą można by za Voegelinem nazwać sprowadzeniem roli Stwórcy na ziemię i obdarowanie nią wyemancypowanego człowieka. Tak sformułowana rzeczywistość polityczna i społeczna zaczyna jawić się wszystkimi odblaskami dawniejszej koncepcji, często gruntownie przeobrażonymi, jednak ciągle z wpuszczonymi korzeniami w dawne podglebie.
W tym numerze chcemy spojrzeć na komunizm jako ideologię sformułowaną podług koncepcji nowoczesności. W jaki sposób ta idea wyrasta z nurtu postępu i w jak sama siebie definiuje? W jaki sposób starała się ukształtować polityczność, ale i szerzej całą otaczającą rzeczywistość? Czym skończyła? Czy możemy dostrzec jej kolejne emanacje?
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Redaktor naczelny Teologii Politycznej Co Tydzień. Wieloletni koordynator i sekretarz redakcji teologiapolityczna.pl. Organizator spotkań i debat. Koordynował projekty wydawnicze. Z Fundacją Świętego Mikołaja i redakcją Teologii Politycznej związany od 2009 roku. Pracował w Ośrodku Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz Instytucie Pileckiego. Absolwent archeologii na Uniwersytecie Warszawskim.