Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Katarzyna Szewczyk-Haake: Jan Parandowski, Józef Wittlin i dwie „Odyseje”

Katarzyna Szewczyk-Haake: Jan Parandowski, Józef Wittlin i dwie „Odyseje”

Najbardziej chyba zabolały Wittlina nie tyle krytyka tłumaczeń archaizujących i trzymających się formy wierszowej, w której – słusznie zapewne – widział próbę zdyskredytowania jego własnej pracy, ile fakt, że atak nastąpił ze strony najmniej spodziewanej, bo ze strony „ojca chrzestnego”. Tym chyba trzeba tłumaczyć zarówno sążnistość jego esejów w obronie swego przekładu, jak i temperaturę wypowiedzi – pisze Katarzyna Szewczyk-Haake w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Parandowski. Pan od Hellady”.

W ubiegłym roku (2024) przypadła setna rocznica ukazania się Mitologii Jana Parandowskiego oraz pierwszego wydania przekładu Odysei pióra Józefa Wittlina. Jubileusze te nie przeszły bez echa: pierwszy uczciła wystawa w Muzeum Literatury w Warszawie[1], drugą – m.in. wznowienie Wittlinowego tłumaczenia[2]. Nie sposób było przy tej okazji nie pomyśleć jednocześnie o tych dwóch pisarzach, Parandowskim i Wittlinie, którzy dla propagowania w Polsce wartości kultury antycznej uczynili niebywale dużo, a których osobista i serdeczna znajomość w takich właśnie działaniach miała swój początek. Przyjaźń ta w późniejszym czasie miała zostać wystawiona na próbę, której sednem było nic innego, jak homerowa Odyseja i zasadnicza niezgoda co do sposobów jej przekładania, okolicznościami zaś – powojenny podział świata na dwie strefy wpływów, a literatury polskiej na krajową i emigracyjną, pomiędzy którymi z rzadka tylko dojść mogło do faktycznego dialogu.

Okres międzywojenny

Jan Parandowski i Józef Wittlin byli niemal rówieśnikami (pierwszy urodził się w 1895, drugi w 1896 roku), obaj związani byli w początkach lat 20. XX wieku ze Lwowem, a później z Warszawą. W latach 1922-1924 Parandowski, absolwent filologii klasycznej i archeologii, był kierownikiem literackim w znakomitym lwowskim wydawnictwie Altenberga. Redagował tam „Serię Biblioteki Przekładów z Literatury Greckiej i Rzymskiej”, której drugim tomem była Odyseja w przekładzie Wittlina. Pisarze poznali się jednak wcześniej, gdy przekład dopiero powstawał. Miało to miejsce w marcu 1919 roku, kiedy Wittlin czytał urywki swojej Odysei na Uniwersytecie Lwowskim. Okoliczności tego spotkania warto przypomnieć słowami samego Parandowskiego:

(…) samo posiedzenie było bardzo osobliwe. Wybrano w Uniwersytecie Lwowskim salę ustronną, zasłoniętą murami, niby dobrze za kryte okopy. Uniwersytet zresztą był pusty, z powodu walk wykłady się nie odbywały. Było nas chyba nie więcej ponad dwanaście osób. Zebraliśmy się około piątej po południu. (…) czytanie zajęło ze trzy kwadranse i dyskusja zaczęła się już przy zapadającym zmroku. Elektrownia była wtedy zniszczona, nie było w mieście światła. Wiceprezes Towarzystwa, zacny dyrektor Śmiałek, zapalił dwie świece. Nigdy nie zapomnę tych jego drobnych rąk, krzątających się z zapałkami, jego słabych oczu, jeszcze bardziej zaczerwienionych od płomyków świec. Byliśmy w tym dniu garstką prawdziwych klerków, ludzi spoza obrębu dojmującej rzeczywistości[3].

Wittlin tytułował Parandowskiego ojcem chrzestnym swojego przekładu[4], wspominał też, że to właśnie Parandowski recenzował jako pierwszy ten przekład w prasie, wyrażając się o nim bardzo pochlebnie[5]. Wittlin z kolei entuzjastycznie omawiał w „Wiadomościach Literackich” książki Parandowskiego Mitologia[6] oraz Eros na Olimpie[7]. W roku 1935 Wittlin jako tłumacz Homera (drugie, zmienione wydanie przekładu Odysei ukazało się w wydawnictwie Mortkowicza w Warszawie w 1931) wyróżniony został nagrodą Polskiego Pen Clubu i odbierał nagrodę z rąk Parandowskiego – ówczesnego prezesa PEN. W 1936 roku obaj pisarze zostali uhonorowani Złotym Wawrzynem Akademickim PAL.

Odyseja po obu stronach Atlantyku

Po drugiej wojnie światowej obaj pisarze kontynuowali literackie zatrudnienia związane z kulturą antyczną. Doszło wówczas do zdumiewającego literackiego agonu, mianowicie w tym samym czasie, na dwóch różnych kontynentach, Parandowski i Wittlin pracowali każdy nad własnym przekładem Odysei. Parandowski, wzorem niektórych tłumaczy francuskich i angielskich, zdecydował się na tłumaczenie prozą. Wittlin doskonalił swój przekład wierszowany o rytmice zbliżonej do heksametru, której to zasadzie pozostawał wierny od początków swej pracy nad eposem.

W 1952 roku Parandowski zapoznał publiczność z fragmentami, a w 1953 – z całością swego tłumaczenia; fragmenty trzeciej, gruntownie zmienionej wersji przekładu Wittlina ukazały się w paryskiej „Kulturze” w 1954, całość zaś w Londynie w 1957. Publikacjom tym towarzyszyły komentarze, w których obaj tłumacze obszernie wypowiadali się na temat „jak tłumaczyć Homera” – a także, co znamienne, jak tego robić, ich zdaniem, absolutnie nie należy. W erudycyjnych uwagach i efektownych wywodach jedno zwraca uwagę szczególnie, mianowicie ustawienie się dyskutantów na przeciwległych, nie dających się uzgodnić biegunach.

W innych warunkach mogłoby to stać się zarzewiem historycznej dyskusji nad polskim Homerem i wzorami przekładu heksametru, toczonej przez wytrawnych znawców tej problematyki. Jednak w latach 50. XX wieku to, co mogło być dialogiem, stało się z konieczności współistnieniem monologów, wygłaszanych w obiegu emigracyjnym i krajowym.

O poglądach Parandowskiego na tłumaczenie Homera najwięcej dowiedzieć się można z tekstu Homeryckie boje, którego pierwsza redakcja ukazała się w „Twórczości”[8] wraz z dwoma fragmentami translacji. Głównym argumentem na rzecz przekładu prozą jest potrzeba wiernego oddania homeryckich „zwrotów, metafor, obrazów”[9], które w przekładzie wierszem, zdaniem pisarza, nieodmiennie ulegają zafałszowaniu, naginane w kierunku tak czy inaczej rozumianej „poetyckości”. Parandowski twierdzi, że nie ma sensu naśladować po polsku homeryckiego heksametru, gdyż jest to miasta polszczyźnie „obca”, wypadająca „twardo i ciężko”[10]. Występuje też jako zdecydowany krytyk tłumaczeń stosujących archaizację. Sam, jak wyjaśnia, pragnął ofiarować polskim czytelnikom Homera „nie skandowanego i nie podzwaniającego rymami”, który w przekładał wierszowanych „przerzedzał się i konwencjonalizował”[11], a którego „można (…) czytać jak powieść, którą jest w istocie”[12].

Przygotowując ostateczną redakcję trzeciej wersji swojego pisanego heksametrem przekładu, Wittlin znał stanowisko Parandowskiego, a nawet poczuł się przez niego wywołany do odpowiedzi: „Uderzyłeś, Jasiu, w stół i zza oceanu odzywają się nożyce”[13]. W swoim translatorskim autokomentarzu broni zarówno archaizacji jako narzędzia stylu przekładowego (przywołując w tej sprawie liczne autorytety filologiczne), jak i, przede wszystkim, zachowania w polskim tłumaczeniu miary wierszowej, gdyż sądzi, że: „ważnym elementem eposu jest jego śpiewność, muzyczność, meliczność. Słowem: gędźba”[14]. I przechodzi do ataku:

Broniąc wiersza, a więc gędziebności w tłumaczeniach Homera, muszę automatycznie wystąpić przeciw prozie. Choćby to była proza tak dźwięczna i uroczysta jak Leconte’a de Lisle’a lub tak przejrzysta jak Parandowskiego. (…) Najlepsze przekłady Homera prozą – to sublimowe „bryki”, to superprozajkiery. Mają one czytelnika zbliżyć do Homera, lecz w rzeczywistości oddalają, ukrywając przed nim całą metafizyczną zawartość Homerowej epiki, jej głębinowy, irracjonalny, orficki sens. Odyseja prozą – to mniej lub więcej ścisłe zawiadomienie, to informacja o losach Odysa, a nie poetycka interpretacja tych losów. [15]

Najbardziej chyba zabolały Wittlina nie tyle krytyka tłumaczeń archaizujących i trzymających się formy wierszowej, w której – słusznie zapewne – widział próbę zdyskredytowania jego własnej pracy, ile fakt, że atak nastąpił ze strony najmniej spodziewanej, bo ze strony „ojca chrzestnego”. Tym chyba trzeba tłumaczyć zarówno sążnistość jego esejów w obronie swego przekładu, jak i temperaturę wypowiedzi. Dla Wittlina, który widział w Odyseuszu figurę doświadczanego przezeń, wygnańczego losu[16], atak na „jego” Odyseję był czymś naprawdę trudnym do zniesienia[17]. Jednocześnie pisarz zdawał sobie doskonale sprawę z daremności wysiłków prowadzenia dyskusji na odległość i posługując się metaforą zaczerpniętą wprost z kultury i arsenału wyobrażeń starożytnych Greków, komentował:

Jest coś żenującego w polemice z pisarzem przebywającym po tamtej stronie „żelaznej kurtyny”. To tak, jakbym do Parandowskiego odzywał się nie z dalekiego świata wolności, ale z zaświatów. Nie wiadomo, czy przeciwnik mnie usłyszy, a jeśli usłyszy, nie wiadomo, czy nie zatka sobie uszu. Albowiem nie Ocean Atlantycki dzieli nas teraz, lecz mare tenebrarum.[18]

Okoliczności te zaważyły też na losach krótkiej i przedwcześnie wygasłej dyskusji o przekładach Parandowskiego i Wittlina, toczonej w dwóch równoległych porządkach: w kraju, na łamach „Tygodnika Powszechnego” (gdzie głos zabrali m.in. Kazimierz Brończyk, Alina Świderska i Juliusz Burski)[19] oraz na emigracji, na łamach „Wiadomości” (gdzie wypowiedzieli się m.in. Zygmunt Nowakowski i Ignacy Wieniewski). Dwa znakomite, choć zupełnie różne przekłady[20] oraz zręby polemiki na temat, czyli to, co pozostało po ówczesnych „homeryckich bojach” dwóch wytrawnych pisarzy i tłumaczy, to jednak dość, by dwom Odysejom z lat 50. XX wieku, krajowej i emigracyjnej, przyglądać się jeszcze długo z namysłem nad tym, jak szczególne przygody spotkały Odyseusza w języku polskim w minionym stuleciu.

Katarzyna Szewczyk-Haake

Przypisy:

[1] „Mitologia” Jana Parandowskiego i inne mitologie, wystawa w Muzeum Literatury w Warszawie w dniach 21 marca – 26 maja 2024.

[2] Homer, Odyseja, wprowadzenie i przekład Józef Wittlin, wstęp Jacek Hajduk, Kraków 2024.

[3] „Odyseja” w oblężonym Lwowie, w: J. Wittlin, Teksty rozproszone, oprac. K. Szewczyk-Haake, tom 2, Kraków 2023, s. 335. Jest to zapis rozmowy Parandowskiego i Wittlina, która odbyła się wiosną 1931 roku na antenie Polskiego Radia z okazji ukazania się drugiego, zmienionego wydania Wittlinowego przekładu Odysei

[4] Tamże s. 334. Wittlin powtórzył to określenie po kilkudziesięciu latach w tekście Pro domo mea, w: J. Wittlin, Orfeusz w piekle XX wieku, oprac. K. Szewczyk-Haake, tom 2, Kraków 2021, s. 407 (pierwodruk: „Kultura” 1954 nr 4, s. 37–52).

[5] Tamże, s. 406.

[6] J. Wittlin, Dwie monografie, „Wiadomości Literackie” 1924, nr 8, s. 3; przedruk pt. O „Mitologii” Jana Parandowskiego w: J. Wittlin, Teksty rozproszone, oprac. K. Szewczyk-Haake, tom 1, Kraków 2022, s. 114-116.

[7] J. Wittlin, O „Erosie na Olimpie” Jana Parandowskiego, pierwodruk „Wiadomości Literackie” 1925, nr 18, s. 4; przedruk w: J. Wittlin, Teksty rozproszone, tom 1, s. 163-164.

[8] J. Parandowski, Posłowie, „Twórczość” 1952, z. 6. Poszerzony wariant tekstu ukazał się trzy lata później: J. Parandowski, Homeryckie boje, w: O sztuce tłumaczenia, red. M. Rusinek, Wrocław 1955, s. 299-311.

[9] J. Parandowski, Homeryckie boje, s. 306.

[10] Tamże, s. 301.

[11] Tamże s. 310.

[12] Tamże.

[13] J. Wittlin, Pro domo mea, s. 406.

[14] Tamże, s. 420.

[15] Tamże, s. 421.

[16] Także i powojenna emigracja miała tendencję do „anektowania” Wittlinowej Odysei i dostrzegania w niej opowieści o swoich własnych losach – zob. J. Stempowski [Paweł Hostowiec] Odyseja w nowym tłumaczeniu Wittlina, „Kultura” 1957 nr 11, s. 139-142.

[17] Andrzej Bobkowski wspominał, że gdy odwiedził Wittlina w 1954 roku w Riverdale, gospodarz bardzo krytykował przekład Parandowskiego – a że Bobkowski był przeciwnego zdania, dyskusja na jakiś czas położyła się cieniem na stosunkach obu pisarzy (por. N. Taylor-Terlecka, Hipochondryk i witalista. Spotkania i nie-spotkania Józefa Wittlina i Andrzeja Bobkowskiego, w: tejże, Mała wittliniada. Epizody, przyjaciele, okolica, Kraków 2022, s. 291-300.

[18] J. Wittlin, Pro domo mea, s. 423.

[19] Szczegółowe informacje na temat odbioru przekładu Parandowskiego przez współczesnych czytelników można znaleźć w książce: G. Pawlak, Jan Parandowski. Życie i dzieło, Warszawa 2023, s. 308-313.

[20] Por. analiza obu przekładów ze stanowiska filologicznego: K. Stawecka, Dwa polskie przekłady „Odysei”. „Odyseja” w tłumaczeniu Parandowskiego i Wittlina, „Roczniki Humanistyczne” 1960, z. 2, s. 93-102.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

05 znak uproszczony kolor biale tlo RGB 01


Ty też możesz wydawać z nami KSIĄŻKI, produkować PODCASTY, organizować wystawy oraz WYDAWAĆ „Teologię Polityczną Co Tydzień”, jedyny tygodnik filozoficzny w Polsce. Twoje darowizny zamienią się w kolejne artykuły takie jak ten, który właśnie czytałeś i pomogą nam kontynuować i rozwijać nasze projekty oraz tworzyć kolejne. Środowisko Teologii Politycznej działa dzięki darowiznom prywatnych mecenasów kultury – tych okazjonalnych oraz regularnych. Dołącz do nich już dziś i WSPIERAJ TEOLOGIĘ POLITYCZNĄ!

Wydaj z nami

Wydaj z nami „O islamie” Rémiego Brague'a po polsku!
Zostań mecenasem polskiego wydania „O islamie” Rémiego Brague'a
Brakuje
Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.