Od kilkunastu lat jestem radykalnym zwolennikiem postawy, którą określam mianem „chrześcijańskiego abolicjonizmu”. Jestem głęboko przekonany, że chrześcijanin ma w głębi sumienia zakodowany obowiązek sprzeciwu wobec jakiemukolwiek zabijaniu. Nie tylko aborcji i eutanazji, ale także karze śmierci i wojnie – pisze Juliusz Gałkowski dla Teologii Politycznej.
Istnieją debaty, które są zawsze gorące i budzą ogromne emocje. Jedną z nich jest dotycząca kary śmierci. Czy państwo powinno sięgać po tak drastyczny sposób karania przestępstw ? A może nie jest to żadna kara lecz jedynie instytucjonalny odwet, zemsta niegodna człowieka cywilizowanego? Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje gdy mamy do czynienia z uczniami Chrystusa, tymi którzy biorą sobie o serca nie tylko kazanie na górze, opisane przez Łukasza i Mateusza, lecz także o wiele wcześniejsze słowa – zniesione z innej góry, spisane na kamiennych tablicach.
Sprawa się komplikuje, ponieważ nigdy przez 2018 lat (mniej więcej) od narodzin Syna Bożego, który sam nazywał siebie Synem Człowieczym, Kościół oficjalnie nie uznał kary śmierci za niedopuszczalną i niezgodną z nauką zawartą w Dobrej Nowinie. Zmiana ta nastąpiła dopiero teraz – gdy Ojciec Święty Franciszek zmienił treść Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Obecnie paragraf 2267 brzmi następująco:
Wymierzanie kary śmierci, dokonywane przez prawowitą władzę, po sprawiedliwym procesie, przez długi czas było uważane za adekwatną do ciężaru odpowiedź na niektóre przestępstwa i dopuszczalny, choć krańcowy, środek ochrony dobra wspólnego. Dziś coraz bardziej umacnia się świadomość, że osoba nie traci swej godności nawet po popełnieniu najcięższych przestępstw. Co więcej, rozpowszechniło się nowe rozumienie sensu sankcji karnych stosowanych przez państwo. Ponadto, zostały wprowadzone skuteczniejsze systemy ograniczania wolności, które gwarantują należytą obronę obywateli, a jednocześnie w sposób definitywny nie odbierają skazańcowi możliwości odkupienia win. Dlatego też Kościół w świetle Ewangelii naucza, że kara śmierci jest niedopuszczalna, ponieważ jest zamachem na nienaruszalność i godność osoby, i z determinacją angażuje się na rzecz jej zniesienia na całym świecie.
Zmiana katechizmu w gruncie rzeczy niczego nie zmieniła w opiniach ludzi związanych Kościołem – ci, którzy byli przeciw, tylko się ucieszyli i utwierdzili w przekonaniach. Ci drudzy, uznający dopuszczalność kary śmierci oburzyli się i utwierdzili, nie tylko w opiniach o najwyższym wymiarze kary, ale także w stosunku do obecnego Pontifexa.
Wszyscy zainteresowani już wiedzą, ale zawsze warto przypomnieć, że poprzednia zmiana w katechizmie, odnosząca się do kary śmierci była wprowadzona przez Jana Pawła II, i chociaż uznawała karę najwyższą za dopuszczalną, to jednak poddawał w wątpliwość potrzebę jej stosowania. Nie wykluczano bowiem stosowania kary śmierci w przypadku, gdy jest ona jedynym dostępnym sposobem ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem. Jednakże dokument stwierdzał, że takowe przypadki bezwzględnej konieczności usunięcia winowajcy są tak rzadkie, że być może wcale się nie zdarzają. Warto także przypomnieć, że pierwsze kroki w tym kierunku uczynił święty Papież z Polski w encyklice Evangelium Vitae, gdzie właściwie podał wszystkie argumenty, stosowane przy wprowadzaniu obecnych zmian.
Powstrzymanie się od kary śmierci bardziej odpowiada godności osoby ludzkiej, uwarunkowaniom dobra wspólnego i jest wyrazem poszanowania prawa każdego człowieka do życia. Zniesienie kary śmierci ma na celu ochronę godności człowieka, której nie traci nawet zabójca. Możliwość zastosowania bezkrwawych środków służących zwalczaniu przestępczości, jakimi dysponuje współczesne państwo, sprawia, że nie pozbawia się winowajcy możliwości poprawy i odkupienia win. Papież łączy represyjny i resocjalizujący aspekt kary kryminalnej, co wynika z powiązania ze sobą przebaczenia i sprawiedliwości − one się bowiem nie wykluczają. Przebaczenie […] nie usuwa ani nie umniejsza konieczności naprawienia zła, będącej nakazem sprawiedliwości, lecz zmierza do ponownego włączenia osób i grup do społeczności […]. Żadna kara nie powinna deptać niezbywalnej godności winowajcy. Droga do skruchy i rehabilitacji musi być zawsze otwarta. Kara śmierci odbiera możliwość naprawy popełnionego zła i powrotu do społeczności; obok aborcji i eutanazji stanowi formę przemocy wobec osoby ludzkiej i jest zaprzeczeniem prawa do życia.
(powyższy cytat pochodzi z hasła Kara Śmierci z WikiJP2 – portalu prowadzonego przez Centrum Myśli Jana Pawła II).
A skoro tak jest, to trudno jest stwierdzić, że mamy do czynienia z gwałtowną i radykalną zmianą w nauczani Kościoła. W ciągu jednego pokolenia powiedziano bowiem tyle nowego na temat dopuszczalności kary śmierci, że wzbudzono szereg wątpliwości w sumieniach wiernych, wywołując czasami niemały zamęt. Muszę bowiem – zanim wyłożę karty na stół – wskazać czytelnikom pewien bardzo istotny element układanki.
Osoby, które są zwolennikami kary śmierci, które uważają, ze nauka Kościoła – zgodna ze słowami Nauczyciela – nie wyklucza jej, nie są w żadnym przypadku hordą okrutnych i krwiożerczych bestii. Argumentacja za dopuszczalnością owej kary, ma bowiem na celu obronę ofiar, a czasami nawet wskazaniem na ich godność. Nawet jeżeli ktoś się z nimi nie zgadza, to nie ma żadnego powodu aby ich obrażać.
Radykalizm chrześcijański nakazuje niektórym z nas głosić zasady życia, które bezpośrednio wywodzą się ze słów Nauczyciela
Piszę to z czystym sumieniem, bowiem od kilkunastu lat jestem radykalnym zwolennikiem postawy, którą określam mianem „chrześcijańskiego abolicjonizmu”. Jestem głęboko przekonany – co piszę tu i ówdzie – że chrześcijanin ma w głębi sumienia zakodowany obowiązek sprzeciwu wobec jakiemukolwiek zabijaniu. Nie tylko aborcji i eutanazji, ale także karze śmierci i wojnie. Jest to być może postawa wypełniona pięknoduchostwem i z całą pewnością pretendująca do określenia mianem „radykalizmu”. I chociaż doskonale znam argumenty, jakie padały w tej dyskusji „pro” to nie ukrywam, że krytyka dopuszczalności, w języku polskim sformułowana przede wszystkim przez Jana Pawła II i Jacka Salija OP[i], jest dla mnie o wiele bardziej przekonująca.
Problem bowiem polega nie na tym, co sugerują niektórzy z dyskutantów, czy nauczanie Kościoła zezwala bądź nakazuje stosowanie kary śmierci, problem polega na tzw. radykalnym odczytaniu Ewangelii.
Radykalizm chrześcijański (właściwie powinno się mówić ewangeliczny) nakazuje niektórym z nas głosić zasady życia, które bezpośrednio wywodzą się ze słów Nauczyciela. Przejawami takiego radykalizmu są np. śluby zakonne. Przecież chrześcijaństwo nie żąda od wszystkich takiego życia.
W życiu społecznym takim przejawem chrześcijańskiego radykalizmu może być na przykład pacyfizm. Tu nie chodzi o ludzi, którzy tylko nie chcą iść do wojska, ale o tych, którzy odmawiają noszenia broni. W czasie wojny w Wietnamie było w armii amerykańskiej wielu sanitariuszy (katolików i protestantów), którzy bez broni na linii walki ratowali życie innych żołnierzy – przypomnę chociażby ostatni film Mela Gibsona. Czy ktoś nazwie ich lewakami bądź tchórzami? Chrześcijańscy pacyfiści nie domagają się likwidacji armii, oni swoim życiem świadczą o możności życia innego niż to, które wiodą dzieci tego świata.
Podobnie ma się rzecz z tymi, którzy w imię Ewangelii domagają się od świata aby zrezygnował z karania śmiercią nawet największych zbrodniarzy, tak samo jak domagają się rezygnacji z wojen, agresji czy konsumpcjonizmu.
Przede wszystkim należy pamiętać, że niechęć do kary śmierci wielu chrześcijan wyrażali od samego początku. Wystarczy poczytać Laktancjusza, Bazylego Wielkiego czy wielu innych wczesnochrześcijańskich autorów. Aż po słowa papieża Leona Wielkiego: „Kościół stroni od krwi. Kościół nie zabija.” (Ecclesia abhorret a sanguine. Ecclesia non occidit)
Pierwsi chrześcijanie nie chcieli w swoim kręgu ludzi, którzy mieli w swych rękach prawo miecza i krwi
Należy także zwrócić uwagę, na fakt, że pierwsi chrześcijanie nie chcieli w swoim kręgu ludzi, którzy mieli w swych rękach prawo miecza i krwi. W miarę rozwoju czasu postawa ta ewoluowała w zakaz wykonywania wyroków przez księży. Z czasem zadecydowano, że kapłan, który by brał udział w wykonaniu kary śmierci, miał być ekskomunikowany. Natomiast nigdy nie objęto taką ekskomuniką świeckich. Należy też podkreślić, że nigdy nie stwierdzono expressis verbis, że kara śmierci jest czymś złym. Na czym więc opierają swój sprzeciw wobec kary śmierci chrześcijańscy abolicjoniści? Najmniejszym problemem jest dla nich skuteczność czy nieskuteczność odstraszania oraz to, czy miara sprawiedliwej odpłaty jest należycie odmierzana.
Dla nich istotne jest przykazanie „nie zabijaj”, obrona godności człowieka oraz powszechność kapłaństwa.
Jako bardzo niepokojący często uznawany jest swoisty relatywizm odnoszący się akurat do przykazania „nie zabijaj”. Dlaczego nie znajduje się wyjątków do przykazania „nie cudzołóż” czy też „nie kradnij”? Problem nie leży w usprawiedliwieniu takiego czynu lecz w wyjątkach właśnie. Abolicjoniści nie twierdzą, że zabójstwa w samoobronie mogą być usprawiedliwione i rozgrzeszone. Ale nie mogą się zgodzić z systemowym zabijaniem wprowadzanym przez państwo.
Społeczeństwo czy państwo nie powinny uzurpować sobie większego prawa niż jednostka. Pada bowiem pytanie czy kara śmierci jest samoobroną? Wielu ludzi mówi, że nie. Jest to kara. I tutaj abolicjoniści podkreślają różnicę pomiędzy policjantem, który ma moralne prawo zabić bandytę broniąc czyjegoś życia, od kata, który nikogo nie broni.
Ważnym elementem jest także spór o godność ludzką. Nie da się ukryć, że jest to jeden z najczęściej używanych argumentów. Co ważniejsze pada ono z obu stron. Z jednej strony mówi się, że kara śmierci jest jej zaprzeczeniem ponieważ człowiek jako korona Bożego stworzenia nie może być zabijane, że tylko do Boga należy życie ludzkie.
Społeczeństwo czy państwo nie powinny uzurpować sobie większego prawa niż jednostka
Z drugiej zaś strony pada pytanie o godność ofiar. Jeżeli została pogwałcona wartość moralna życia to wydaje się, że konieczną rzeczą jest aby zaburzony porządek został przywrócony poprzez sankcję nałożoną przez społeczeństwo. Ofiara nie mogła się obronić, ale to nie powoduje, że zanikło prawo do obrony życia. Państwo ma obowiązek aktywnej obrony życia obywateli, ma obowiązek afirmować ludzkie życie i ludzką godność – obowiązek ten przejawia się również w aktywnym zwalczaniu zabijania ludzi. Ten swoisty paradoks moralny wyraża się w zdaniu wyrażonym przez niektórych zwolenników kary śmierci. Otóż miałaby być ona dramatycznym potwierdzeniem nienaruszalności ludzkiego życia.
Abolicjoniści stanowczo zaprzeczają temu twierdzeniu. Śmierć nie przekreśla godności zamordowanej, ale także akt zabójstwa nie zmazuje godności człowieka, jako uczynionego na obraz i podobieństwo Stwórcy. Prawo do życia przysługuje wszystkim, karząc śmiercią jak gdyby zaprzeczamy godności ofiar straconych zbrodniarzy.
Jednakże coraz częściej wskazywanym przez abolicjonistów jest powszechność kapłaństwa. Wszyscy – zarówno świeccy jak i kapłani – jesteśmy powołani do uczestnictwa w kapłańskiej godności Nauczyciela. Dlatego też powołując się na obowiązujący „od zawsze” kapłanów zakaz dysponowania prawem miecza twierdzą, że obowiązuje on wszystkich chrześcijan.
Należy podkreślić, że postawa abolicjonistyczna jest wyraźnym przejawem radykalizmu chrześcijańskiego. Dlatego też decyzja papieża Franciszka – a wiem, że bardzo zdenerwuję wielu moich znajomych i przyjaciół – jest dla mnie wzbudzająca radość zmianą. I jestem głęboko przekonany, że nie ma tutaj sprzeczności z tym, co głosił Kościół przez 2000 lat. Owszem, dopuszczał on stosownie kary śmierci, ale nigdy nie uznawał jej za coś dobrego.
Cieszę się, że nareszcie się takiej decyzji doczekałem…
***
[i] W szczególności polecam artykuł ojca profesora: Kościół wobec kary śmierci, Zeszyty Społecznej Myśli Kościoła, Vol. 19, nr 2 (2015).
fot. © Mazur/catholicnews.org.uk
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
historyk i krytyk sztuki, teolog, filozof; członek zespołu miesięcznika Nowe Książki; stały publicysta miesięcznika: Egzorcysta. Współpracuje z portalami christianitas.org i historykon.pl. Ponadto pisuje w wielu innych miejscach. Mieszka w Warszawie. Teksty Juliusza Gałkowskiego na portalu Teologii Politycznej poświęcone są książkom i czasopismom, a także wystawom w muzeach i galeriach.