Wcale nie jesteśmy aż tak bardzo inni od ludzi z czasów betlejemskiego cudu, którzy żyli w globalnym świecie Imperium Rzymskiego. Ich świat także zachwycał komfortem oraz technologicznymi i cywilizacyjnymi dokonaniami, ale również skrywał w sobie ogromne pokłady niesprawiedliwości i lęku – pisze prof. Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.
Nadzieja i jej moc symbolizują chyba najdobitniej sens świąt Bożego Narodzenia. Nie tylko ze względu na sam kontrast światła i ciemności, ale przede wszystkim za sprawą cudu Wcielenia, który pozwala uwierzyć, że świat, w którym żyjemy, nie jest pozostawiony sam sobie, a człowiek i cała ludzkość mogą doświadczyć prawdziwej wolności. Dlatego w tę jedną, wyjątkową noc śpiewamy: „Chwała na wysokości Bogu. A na ziemi pokój ludziom dobrej woli”.
Żyjemy w świecie postoświeceniowej iluzji, w której zdjęto z ludzi brzemię moralnej odpowiedzialności, ale za cenę wolności i coraz większej kontroli nad nimi
Jaki sens dla człowieka we współczesnym świecie Zachodu może nieść to przesłanie? Chrześcijaństwo zmaga się dzisiaj nie tylko ze skutkami sekularyzacji, ale także coraz bardziej z własnym wewnętrznym kryzysem. Czy instytucjonalny Kościół będzie w stanie ten kryzys pokonać, by odzyskać rolę duchowego przewodnika, czy raczej ciemno przykryje światło?
Na szczęście pokój jest nadal wysoko przez ludzi ceniony. W ostatnich dekadach został także wsparty na solidnych podstawach międzynarodowego ładu. Co z tego jednak, jeśli zmienił swój sens i stał się oczywistością oraz strefą komfortu. Utracił swoją metafizyczną głębię zawartą w zrozumieniu, czym jest „ludzka dobra wola”.
Żyjemy cały czas w świecie postoświeceniowej iluzji, w której zdjęto z ludzi brzemię moralnej odpowiedzialności, ale za cenę wolności i coraz większej kontroli nad nimi. Jest to w pewnym sensie świat imponujący swym technologicznym i ekonomicznym rozmachem, a jednocześnie pozbawiony coraz bardziej jakiegoś fundamentalnego poczucia nadziei. Zapewne dlatego ludzie mają dzisiaj większą skłonność do tego, by buntować się wobec istniejącego porządku rzeczy – w nadziei, że świat, który widzą jako niesprawiedliwy, nie musi być pozostawiony sam sobie.
Jeśli spojrzeć na to z tego punktu widzenia, to wcale nie jesteśmy aż tak bardzo inni od ludzi z czasów betlejemskiego cudu, którzy żyli w globalnym świecie Imperium Rzymskiego. Ich świat także zachwycał komfortem oraz technologicznymi i cywilizacyjnymi dokonaniami, ale również skrywał w sobie ogromne pokłady niesprawiedliwości i lęku. Dlatego myślę, że tak samo dzisiaj, jak i wtedy, chodzi o jedno – by budować i bronić świata, w którym byłoby miejsce dla ludzkiej nadziei.
Czy podobał się Państwu ten artykuł?
Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.
Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadził do 2023 r. w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>
Autor podcastu „Niemcy w ruinie?”