Grunt to zachować spokój i nie okazać, że człowiek się spieszy. Wtedy koniec. Nogi zaczną się wierzgać na dobre, uruchomią ręce i Rysio zamieni się w szybkobieżny wiatrak – przeczytaj felieton Joanny Paciorek z książki „Mama w pracy”.
Targowaliśmy się z Tatą Tygrysem, kto z nas pojedzie do szkoły, a kto do przedszkola. Chciałam być w obu miejscach – posłuchać przemówień w szkole, przywitać się z paniami, zobaczyć jaki znaczek Rysio będzie miał na swojej szafce w przedszkolu. Czy znowu pszczółkę? Ale przecież się nie rozdwoję. Przypadło mi przedszkole.
„Mamo, ja nie chcę do przedszkola”. Buzia Rysia wygląda na niezadowoloną. „Jasne. To ja ci założę skarpetkę.” – odpowiadam. „A teraz drugą” – dodaję. Nogi Rysia wyglądają dla odmiany na całkiem zadowolone. To jest niebezpieczny moment, bo jak nogi są zadowolone, to znaczy, że zaraz zaczną biegać. A wtedy może odezwać się brzuch. Trzeba być szybszym od brzucha i napełnić go śniadaniem zanim się odezwie. Brzuch trzyma bowiem sztamę z buzią. Niezadowolony brzuch bardzo szybko doprowadza buzię do wściekłości, a więc, jeśli chcę odprowadzić Rysia, pożegnać się z nim czule, zobaczyć pszczółkę-nie-pszczółkę i być w pracy w miarę punktualnie, to lepiej z brzuchem nie zadzierać.
Czy ktoś zna patent na rozdwajanie?
Tymczasem nogi Rysia nie chcą założyć spodni. „Brzydkie spodnie. Nie lubię ich” – buzia Rysia krzywi się. Grunt to zachować spokój i nie okazać, że człowiek się spieszy. Wtedy koniec. Nogi zaczną się wierzgać na dobre, uruchomią ręce i Rysio zamieni się w szybkobieżny wiatrak. A to może przyspieszyć alarm brzucha. A czas mija...
Pokonuję nogi. Śniadanie. Brzuch napełnia się. Buzia Rysia robi się zadowolona. Starsi chłopcy w białych koszulach też już najedzeni. Szykują rowery. Plan jest taki, że Tata Tygrys pomknie ze starszymi chłopakami na rowerach na rozpoczęcie roku szkolnego, a ja odwiozę Rysia autem, by zdążyć do pracy.
Rysio na widok braci w rowerowych kaskach robi okrągłe oczy. „Ja też chcę na rowerze!” – woła. Na rowerze? Rano? Torebka, żakiet, obcasy, te sprawy... Nie ma mowy. Szukam ratunku w oczach Taty Tygrysa. Też robią się okrągłe. Oczy Taty Tygrysa mówią: „Jak pojechać na rowerze w dwóch przeciwnych kierunkach jednocześnie?”. Nie ma czasu. Za 10 minut rozpoczęcie roku w szkole. Za 10 minut trzeba być też w przedszkolu. Nic, tylko trzeba się rozdwoić. Damy radę.
Tata Tygrys jedzie z Rysiem do przedszkola. Rysio zachwycony pedałuje na swoim czterokołowcu. Chłopaki sami ruszają do szkoły w przeciwnym kierunku. Tata Tygrys do nich dojedzie. Będzie tylko lekko spóźniony na przemówieniu pani dyrektor. Miło na nich patrzeć.
A ja? Nie zobaczę pszczółki-nie-pszczółki na nowej szafce Rysia. Nie posłucham przemówień. Nie przywitam się z paniami. I na dodatek przez te wierzgające się nogi jestem w proszku. Nie zjadłam śniadania. Mój brzuch uruchamia swój alarm. Moje nogi coraz szybciej biegają po domu, by zdążyć. A nie można by zrobić tak, żeby brzuch został i spokojnie jadł, a cała reszta pojechała do pracy? Czy ktoś zna patent na rozdwajanie?
Tekst pochodzi z książki Joanny Paciorek „Mama w pracy” wydanej nakładem Teologii Politycznej
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Wiceprezes i dyrektor Fundacji św. Mikołaja, którą wraz z Dariuszem Karłowiczem założyła i prowadzi od 20 lat. Jest członkiem redakcji i zarządza wydawnictwem Teologii Politycznej. Przez kilkanaście lat pracowała jako menedżer w międzynarodowej korporacji finansowej, a wcześniej w agencji reklamowej oraz fundacjach. Absolwentka Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Studiowała też na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka książki „Mama w pracy”. Mama czwórki dzieci.