Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Wojciech Stanisławski: Onolatria według Podsiadły

Wojciech Stanisławski: Onolatria według Podsiadły

Trzeba przyznać, że próba uwspółcześnienia oskarżeń Nerona i Pliniusza powiodła się poecie nad wyraz. Opiewany przezeń chrześcijanin jest nie tylko faryzeuszem, przekonanym, że piątkowa rybka na obiad otwiera drogę do Nieba i wścibskim oblechem, ale i przeciwnikiem tatuaży oraz entuzjastą poniżania kobiet – pisze Wojciech Stanisławski w nowym felietonie z cyklu „Barwy kampanii”.

„Piso jest chrześcijaninem i dla ryby kult chowa / gdyby wyszło na jego, nikt by się nie całował” – to oczywiście „Blues pod murem imperialnym” W. H. Audena w trochę zbyt rozlewnym przekładzie Jana Rostworowskiego. Auden, figlarz, potraktował lekką ręką tępotę – pytanie, czy Pizona z rzymskiego garnizonu w Brytanii, czy narratora wiersza. 

Pominął w każdym razie poeta opowieści Marka Korneliusza Frontona, który jako pierwszy wyjawił  światu prawdę o onolatrii, czyli uprawianym przez chrześcijan kulcie oślej głowy. Pominął szereg innych ponurych prawd: rówieśnicy Frontona, w tym Pliniusz Młodszy, pisywali szerzej o „zarazie zabobonu”, o mordowaniu przez wyznawców Chrystusa dzieci i piciu ich krwi, o ulubionym, osobliwie przez biskupów, zatruwaniu studni oraz rzecz jasna o rozpuście. Motyw oślej głowy w kolejnych wiekach stracił nieco na popularności (choć może nie do końca, jeśli uwzględnić dorobek tygodników „Krokodił” oraz „Bezbożnik na stankie”), namnożyło się za to w literaturze (kto powie, że bez odniesień do rzeczywistości?) wizerunków okrutnych dewotek, zakłamanych duszpasterzy i obłudnych ojców rodzin. Najświetniejsze pióra, od Flauberta po Natalię Rolleczek, brały za cel wścibskość, prywatę, pychę, okrucieństwo, lubieżność i obżarstwo, tak ponoć charakterystyczne dla chrześcijan. Czysta saligia. 

Dotąd nie zebrano całej palety tych przywar w jednej antologii (osobno pojawiają się cytaty z Frontona, osobno z Flauberta, osobno z Porfiriusza i Urbana), różnie też bywa z aktualizacją starożytnych demaskacji, z wpisaniem dawnego bigota, hejtera i osłoluba w dzisiejsze realia. Żeby stworzyć wiarygodny wizerunek negatywnego bohatera naszych czasów trzeba było dopiero  piosenkarza, wokalisty i poety Dawida Podsiadło. Zapowiadający jego nową, jesienną płytę utwór „Post” szturmuje listy przebojów. 

W „Poście” Podsiadły szczególnie ujmuje umiejętność wpisania wszeteczeństw i nikczemności bohatera utworu w naszą teraźniejszość

Trzeba przyznać, że próba uwspółcześnienia oskarżeń Nerona i Pliniusza powiodła się Podsiadle nad wyraz. Opiewany przezeń chrześcijanin jest nie tylko faryzeuszem, przekonanym, że piątkowa rybka na obiad otwiera drogę do Nieba, wścibskim oblechem („Czy ona z nim spała / Czy było bara bara / Wielce ciekawi mnie”), ale i przeciwnikiem tatuaży oraz entuzjastą poniżania kobiet („Kobieto weź nie pyskuj / Na moim świecie dysku / Masz mi rodzić i prać”). To są rzeczy dość banalne, pojawiające się w satyrach częściej nawet niż w rzeczywistości: żadna naprawdę wzięta polska powieść współczesna, od „Tłuczków” po „”Świeckich” , nie może obyć się bez wizerunku przemocowego katolickiego ojca, poniżanej katolickiej matki i plugawego katolickiego katechety. Według niektórych dobrze poinformowanych krytyków, konsorcjum największych wydawców książkowych w Polsce rozważa nawet koncepcję wprowadzenia, na podobieństwo systemu kontraktów na emisje węglowe, tzw. limitów demaskacyjnych: w każdym opowiadaniu powinien pojawić się przynajmniej jeden katolicki żonobij, w powieści – minimum dwóch rozpustnych seminarzystów, przy czym możliwy będzie handel tego rodzaju motywami; i zobaczymy, gdzie uda się wówczas wydawać książki takiemu na przykład Wojciechowi Chmielewskiemu!

W „Poście” Podsiadły szczególnie jednak ujmuje umiejętność wpisania wszeteczeństw i nikczemności bohatera utworu w naszą teraźniejszość. Nie tylko wyraża się on z pogardą o konsumentach narkotyków, posiadaczach tatuaży i czytelnikach cyklu o Harrym Potterze. Jest również, jak się wydaje, osobistym nieprzyjacielem kilku celebrytów słynnych z beztroskiego stosunku do przepisów drogowych („Czy staje na zakazach / Czy płaci każdy mandat / Na pewno nie”. Charakteryzuje go, typowa najwyraźniej dla chrześcijan, obsesyjna niechęć do wszelkich nie-Polaków („Nie będzie żaden Niemiec / Czy inny cudzoziemiec / Co dzień spluwał mi w twarz”). Oryginalność tej charakterystyki poraża, trudno nie wspomnieć na innego klasyka polskiej piosenki politycznej, Jacka Kleyffa. Niezapomniana fraza sprzed pół wieku – „Z telewizji jego matka, z gazet dzieci do zrobienia / Żona jakby trochę z radia, a on cały z obwieszczenia” - wydaje się pasować jak ulał do bohatera piosenki Podsiadły, jest on zrobiony z wielu wydań gazet, a zwłaszcza jednej, co zresztą potwierdza tylko przyszłość techniki papier mâché

Żeby stworzyć wiarygodny wizerunek negatywnego bohatera naszych czasów trzeba było dopiero  piosenkarza, wokalisty i poety Dawida Podsiadło

Z techniką tą jest tylko jeden kłopot, a mianowicie spoistość wewnętrzna figurek, która wymaga stosowania znacznych ilości kleju, inaczej mogą one ulec rozwarstwieniu. I to właśnie stało się z bohaterem „Postu”. Homofob ten, damski bokser, podglądacz i okrutnik („rzucę kamieniem prosto w twoją twarz”), w utworze chełpi się między innymi swą skłonnością do wydobywania paliw kopalnych („Zaczynam dziś odwierty / Bo węgiel to diamenty / Zimą będzie mnie grzał”). Tu znowu daje o sobie znać nowatorstwo Dawida Podsiadły, związek między wyznawaniem wiary chrześcijańskiej a entuzjazmem dla kopalnictwa był dotąd fenomenem mało znanym, nie wspominał o nim ani Julian Apostata, ani Andriej Żdanow, który z taką swadą ukazał Achmatową jako „mniszkę i rozpustnicę”, brak nam pewnych świadectw na dewocję zarówno Wincentego Pstrowskiego, jak Jana Mitręgi, ministra górnictwa w licznych gabinetach Józefa Cyrankiewicza. Artysta ma jednak swoje prawa, szczególnie, gdy rzeźbi w gazecie: 24 czerwca, gdy „Post” wchodził na platformy streamingowe, przywiązanie ciemniaków do wydobycia węgla było dla wszystkich oczywiste. 

W międzyczasie jednak doszło do powszechnie znanych zawirowań w energetyce międzynarodowej i szóstego lipca koalicja rządząca w Niemczech zadecydowała o otwarciu do końca roku kopalń węgla kamiennego. I teraz nic już nie jest jasne: czy wolno grzać się węglem, czy nie? Czy da się zmienić tę zwrotkę, a jeśli nie, czy słuchacze nie doświadczą zbytniego dysonansu poznawczego? Koalicja Zielonych i SPD - mam nadzieję, że ta uwaga nie jest zbyt antyniemiecka - uszkodziła polskiemu poecie cenny, ponadczasowy, a przede wszystkim niekoniunkturalny utwór. Entuzjaści Podsiadły mogą jednak odetchnąć z ulgą: zdolność „Postu” do generowania niechęci i pogardy do katoli nic na tym nie straciła. 

Wojciech Stanisławski

Przeczytaj inne felietony Wojciecha Stanisławskiego z cyklu „Barwy kampanii”


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.