Granica nie tylko z powodów czysto utylitarnych stanowi pewną możliwość zakreślania porządku decyzji wspólnoty politycznej. Jest też konstrukcją, która realnie opisuje jej odrębność w różnych wymiarach kulturowych, społecznych czy politycznych. Dlatego w tym numerze sięgamy po ten centralny temat filozofii politycznej, aby na nowo prześledzić we współczesnych wyzwaniach rolę granicy i tego, co ona definiuje.
To ostatnio jedno z częściej odmienianych przez różne przypadki słów: granica. Oczywiście wydarzenia na terytorium naszego wschodniego sąsiada z jawną próbą quasi-wojny hybrydowej w połączeniu ze skończonymi niedawno manewrami Zapad 2021 rozgrzały polską debatę do czerwoności (który to już raz!). Jednak nie sam ten spór i jego bezpośrednie podłoże jest tu dla nas ciekawe, ale pewna debata, która toczy się w tle: o granicy jako pewnej strukturze, która wyznacza przestrzeń polityczności. Z perspektywy filozofii politycznej jest to temat fundamentalny, w którym możemy przyjrzeć się podstawowym pojęciom takim jak: wspólnota polityczna, decyzyjność, suwerenność, czy po prostu państwo. Ta wąska linia, która jawi się przed oczami każdego podróżnika sięgającego po mapę i wodzącego po niej palcem, jak widzimy, urasta do fundamentalnej kwestii stojącej w samym centrum wielkiej filozoficznej refleksji. Czym zatem jest granica i w jaki sposób opisuje ona nie tylko dzisiejszą sytuację, ale szerzej miejsce współczesnych społeczeństw i instytucji?
Spróbujmy po schmittańsku postawić sprawę jasno: granica w rzeczywistości zakreśla miejsce, w którym podejmuje się „decyzję”. Można iść dalej tym tropem: granica jest więc wynikiem skutecznej decyzji, miejscem, które w ujawnia napięcie między suwerenną decyzją a brakiem możliwości jej podjęcia. To w pewnym sensie konstytutywne zakreślenie „ontologicznego” bytu państwowego i rzeczywistej reprezentacji tego państwa jako prawowitej formacji. Granica jest zatem definitywnym wyznacznikiem tego, co polityczne, definiując od wewnątrz i na zewnątrz, przyjaciela i wroga, nas i ich. Jest miejscem, w którym immanentny porządek państwa, w pewnym stopniu opisuje głębszą formę, która go organizuje i w ten sposób przekłada się na konkretną przestrzeń. Co ciekawe, rozważając to w tej perspektywie, wysuwają się na pierwszy plan wszystkie paradoksy i napięcia współczesnej polityki: między polityczną jednością a różnorodnością, otwartością a bezpieczeństwem, wolnością a suwerennością.
Nie trzeba daleko sięgać pamięcią, aby zobaczyć, że w świecie o przewidywanym trendzie globalizacyjnym paradoksalnie to temat granicy wysuwa się w politycznej praxis na pierwsze miejsce. Nie tylko obecny spór bardzo dobrze pokazuje realność tego stwierdzenia, ale także ostatnie wydarzenia zachodzące w polityce światowej. Wielkie debaty na temat brexitu, wybory prezydenckie w USA poprzedniej kadencji z tematem muru na granicy Stanów Zjednoczonych i Meksyku, nie wspominając już o sporach dotyczących uchodźców i imigrantów, toczących się w ciągu ostatnich lat, jak i tych aktualnych decyzji podejmowanych w czasie pandemii – to właśnie symbolika kontroli granic okazały się fundamentalne dla tych debat i dyskusji.
Gdy przyjrzymy się deklaratywnej idei otwarcia granic, możemy zacząć zastanawiać się, czy jest ona realną możliwością, a nie tylko utopijnym konstruktem
Granica jest miejscem, które określa przestrzeń polityczności. W tym miejscu testowana jest realność decyzji podejmowanych w centrum, jak i sprawczość jej egzekucji. Trudno byłoby znaleźć miejsce o bardziej realnym charakterze konfrontacji różnych wspólnot politycznych, ale miejsca spotkania pomiędzy dwoma porządkami. Każdy, kto choć raz przekroczył granicę z paszportem w ręku, poddany całej procedurze przekraczania granicy – doskonale wie, jak w tym miejscu manifestuje się instytucja państwa, powaga jego prawa i namacalna odrębność. Dlatego, gdy przyjrzymy się deklaratywnej idei otwarcia granic, możemy zacząć zastanawiać się, czy jest ona realną możliwością, a nie tylko utopijnym konstruktem. „Jak to?” – mógłby ktoś oburzonym (lub spokojnym podług własnego temperamentu rzecz jasna!) tonem zapytać – i dodać: „Czy w ramach UE nie żyjemy w świecie bezgranicznym?”. Otóż nie. Wystarczy odwołać się do reakcji poszczególnych państw na pandemię i zamykania granic już nawet nie tylko w obrębie wspólnoty europejskiej, ale pomiędzy poszczególnymi województwami i regionami. Dokładnie w tej historii widać, że państwo narodowe okazało się najbardziej adekwatną odpowiedzią, która się sprawdziła w szybkiej reakcji na wyzwania (nawiasem mówiąc, bardzo ciekawie byłoby prześledzić, ile osób, które dziś chciałby otwierać granice dla wszystkich, jednocześnie głośno manifestowało niezadowolenie, że rząd nie zamyka granic z państwami o znacznie wyższym współczynniku zakażeń).
Granica jednak nie tylko z powodów czysto utylitarnych stanowi pewną możliwość zakreślania porządku decyzji wspólnoty politycznej. Jest też konstrukcją, która realnie opisuje jej odrębność w różnych wymiarach kulturowych, społecznych czy politycznych. Dlatego w tym numerze sięgamy po ten centralny temat filozofii politycznej, aby na nowo prześledzić we współczesnych wyzwaniach rolę granicy i tego, co ona definiuje.
Jan Czerniecki
Redaktor naczelny
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Redaktor naczelny Teologii Politycznej Co Tydzień. Wieloletni koordynator i sekretarz redakcji teologiapolityczna.pl. Organizator spotkań i debat. Koordynował projekty wydawnicze. Z Fundacją Świętego Mikołaja i redakcją Teologii Politycznej związany od 2009 roku. Pracował w Ośrodku Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz Instytucie Pileckiego. Absolwent archeologii na Uniwersytecie Warszawskim.