Raport Maria Draghiego jest hymnem pochwalnym technokratycznego myślenia o Europie. Tymczasem dwie choroby groźne dla tożsamości i ducha toczą dzisiaj europejski umysł najbardziej: pokłon złożony sile oraz wiara w moc technokratycznego panowania.
Musiało upłynąć kilka dobrych dni od ogłoszenia przez Maria Draghiego jego raportu o niezbędnych reformach UE, aby w Polsce podniosło się święte oburzenie związane z tym, że w licznym gronie konsultantów tego dokumentu nie znalazł się nikt z Polski ani z Europy Środkowo-Wschodniej. Oburzenie to świadczy oczywiście o naszym rosnącym przekonaniu, że powinniśmy być w Europie ważni, a szczególny do tego tytuł daje nam nasz wzrost gospodarczy. Najwyraźniej jednak Draghi w kwestii globalnej konkurencyjności Europy, a tego dotyczy jego raport, nie uznał naszej części kontynentu za ważne źródło informacji czy inspiracji.
Moją uwagę raport Draghiego zwrócił jednak z zupełnie innego powodu. Aby uświadomić sobie, jak diametralnie Europa zmieniła się przez ostatnie 20 lat, warto przypomnieć inny dokument, który w 2005 roku także powstał na zlecenie Komisji Europejskiej, a dokładnie dyrekcji, która wtedy zajmowała się w Unii badaniami, obywatelstwem oraz społeczeństwem wiedzy. To fascynujące, że kiedyś można było te wszystkie trzy kwestie uważać za wspólną domenę. Tamten raport przygotowany m.in. przez Bronisława Geremka i Kurta Biedenkopfa dotyczył duchowego i kulturalnego wymiaru Europy – krótko mówiąc, zajmował się wartościami Europy.
Zestawiając te dwa teksty, można zobaczyć skalę dokonanej zmiany. Widać także, że można toczyć na temat diagnozy Draghiego dowolne eksperckie dyskusje i spierać się o trafność jego zaleceń, ale jedno nie ulega wątpliwości: jego raport jest jednym wielkim hymnem pochwalnym technokratycznego myślenia o Europie. Dokładnie takie zresztą było zadanie Draghiego.
Istnieje nierozerwalny związek między widzeniem świata w kategoriach geopolityki, a więc materialnych sił wojskowych i gospodarczych, a całkowicie technokratycznym rozumieniem polityki i życia społecznego. I to te dwie choroby toczą dzisiaj europejski umysł najbardziej: pokłon złożony sile oraz wiara w cudowną moc technokratycznego panowania.
Dla europejskiej tożsamości i ducha są to choroby niezmiernie groźne, gdyż uczą współczesnego Europejczyka, że jedyne motywy warte jego działania i mobilizacji to strach i konieczność, a nie drogie sercu wartości. Co zrobimy jednak, jeśli człowiek czerpie siłę do globalnej konkurencji i innowacji głównie ze swojego ducha?
Marek A. Cichocki
Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”
Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1966) – filozof, germanista, politolog, znawca stosunków polsko-niemieckich. Współtwórca i redaktor „Teologii Politycznej”, dyrektor programowy w Centrum Europejskim w Natolinie i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Profesor nadzwyczajny w Collegium Civitas (specjalizuje się w historii idei i filozofii politycznej). Były doradca społeczny Prezydenta RP. Publikuje w prasie codziennej i czasopismach. Razem z Dariuszem Karłowiczem i Dariuszem Gawinem prowadzi w TVP Kultura program „Trzeci Punkt Widzenia”. Autor książek, m.in. „Północ i Południe. Teksty o polskiej polityce, historii i kulturze” uhonorowanej nagrodą im. Józefa Mackiewicza (2019) Więcej>