Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Słabi z wyboru

Słabi z wyboru

Europejczycy dawno przestali być wojownikami. Są handlarzami, turystami, aktywistami, przekonanymi o swej nieomylności naprawiaczami świata, ale sama myśl, że musieliby znów chwycić za broń we własnej obronie, całkowicie ich paraliżuje – pisze Marek A. Cichocki w felietonie na łamach „Rzeczpospolitej”.

Przy okazji najważniejszych punktów wizyty Joe Bidena w Europie – spotkania przywódców państw z grupy G7, spotkania w NATO, z urzędnikami Unii Europejskiej, wreszcie rozmowa z Putinem w Genewie – jak mantra pojawiała się w komentarzach konstatacja, że Europa jest słaba. Jest słaba, bo nie potrafiłaby się w ogóle obronić; jest słaba, bo pozostaje bezwolna wobec globalnych przemian; jest słaba, bo zatraciła zdolność strategicznego rozumienia samej siebie... i tak dalej. Listę europejskich słabości można by kontynuować długo.

Europejska wygoda od dawna już determinuje krytyczny sposób, w jaki Waszyngton postrzega Europę

Europa jest faktycznie słaba, ale wiedza o tym nie jest żadną tajemnicą przynajmniej od dwóch dekad. Zastanawia więc przyczyna – dlaczego wiedząc już od dawna o swej rosnącej słabości i coraz większych wynikających stąd niebezpieczeństwach, państwa europejskie nie podejmują żadnych faktycznych wysiłków, aby tę sytuację zmienić. Wiele lat temu Robert Kagan w swej popularnej książce „Potęga i raj” oskarżył Europejczyków, że ich słabość jest wynikiem własnego strategicznego wyboru. Europa jest słaba, bo tak jest jej wygodniej, skoro Ameryka i tak zagwarantuje jej bezpieczeństwo.

Ta europejska wygoda od dawna już determinuje krytyczny sposób, w jaki Waszyngton postrzega Europę. Ale dzisiaj coraz wyraźniej widać, że czasy wygody się kończą. Być może więc w nieodległym czasie Europejczycy staną wobec konieczności bronienia samych siebie. Czy będzie to moment odrodzonej europejskiej chwały, czy raczej bolesna nauczka odsłaniająca ostateczny historyczny blamaż Starego Kontynentu?

Problem w tym, że Europejczycy dawno przestali być wojownikami. Są handlarzami, turystami, aktywistami, przekonanymi o swej nieomylności naprawiaczami świata, ale sama myśl, że musieliby znów chwycić za broń we własnej obronie, całkowicie ich paraliżuje. Peter Sloterdijk w wydanej ostatnio w Polsce książce „Co się zdarzyło w XX wieku?” po raz kolejny powtarza tezę, że współczesna Europa stała się czymś w rodzaju wielkiej szklarni. W jej cieplarnianych warunkach ludzie uwierzyli, że mogą żyć bez ciężaru rzeczywistości, w stanie bez grawitacji, bez praw Newtonowskiej fizyki, dlatego przestali nawet wierzyć w możliwość wybuchu konwencjonalnych, kinetycznych wojen. Jednak świat poza cieplarnią jest zupełnie inny i dlatego nie pozostawi w spokoju europejskiej wygody.

Marek A. Cichocki

Felieton ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita”

Przeczytaj inne felietony Marka A. Cichockiego ukazujące się w „Rzeczpospolitej”


Jeżeli podobał się Państwu ten artykuł?

Proszę pamiętać, że Teologia Polityczna jest inicjatywą finansowaną przez jej czytelników i sympatyków. Jeśli chcą Państwo wspierać codzienne funkcjonowanie redakcji „Teologii Politycznej Co Tydzień”, nasze spotkania, wydarzenia i projekty, prosimy o włączenie się w ZBIÓRKĘ.

Każda darowizna to nie tylko ważna pomoc w naszych wyzwaniach, ale również bezcenny wyraz wsparcia dla tego co robimy. Czy możemy liczyć na Państwa pomoc?

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.