Współczesne szaleństwo transhumanizmu i tendencje palingenetyczne, jak określa je w swojej książce Chantal Delsol, przypominają niepokojącą aktualność słów Aleksandra Wata, który proces komunistycznego przerabiania człowieka na wzór sowiecki określił mianem pierekowki duszy – pisze Agnieszka Tarnowska w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Testament Bukowskiego. Norymberga dla komunizmu”.
„Coś na czym wszystko się opiera, co jest pierwotne i stanowi o istocie konkretnej kultury” – tak francuska filozof Chantal Delsol, opisuje tytułowe kamienie węgielne. Jak do nich dotrzeć w rzeczywistości kryzysu tożsamościowego Zachodu, swoistej dyktatury relatywizmu i konsekwentnej negacji idei prawdy?
Bez wsparcia ludzi takich jak Ty, nie mógłbyś czytać tego artykułu.
Prosimy, kliknij tutaj i przekaż darowiznę w dowolnej wysokości.
Autorka kontynuuje w omawianej książce Kamienie węgielne. Na czym nam zależy? ciąg refleksji nad dziedzictwem totalitaryzmów i ich wpływie na współczesną kulturę rozpoczęty w publikacji Nienawiść do świata. Totalitaryzmy i ponowoczesność. Delsol podkreśla w niej przede wszystkim istotę absolutnej równości jako rdzeń totalitarnego myślenia, które nie opuściło dzisiejszej polityki. Jej zdaniem przybrało ono postać ideologii emancypacji, traktując wszystkie formy życia i poglądy jako równouprawnione i równowartościowe, a zwolenników takiego podejścia do rzeczywistości określiła mianem „demiurgów” przeciwstawionych „ogrodnikom”. To znakomicie obrazujące napięcie między przedstawicielami współczesnej wojny kulturowej rozróżnienie pokazuje, że „ogrodnicy” afirmują świat takim jakim jest, z jego niedoskonałościami i ograniczeniami, pielęgnując tradycje i dziedzictwo, a wszelkie zmiany wprowadzając w sposób ewolucyjny. Ambicje „demiurgów” sięgają jednak znacznie dalej – kieruje nimi radykalna żądza przemiany nie tylko świata, ale i człowieka. Niezbywalna natura gatunkowa i przyrodzona godność ontyczna nie istnieją w tym sposobie patrzenia na rzeczywistość. Przeświadczenie o możliwości dowolnego i bezkarnego przekształcania ludzkiej natury wynika z zanegowania istnienia nieprzekraczalnych granic antropologicznych, które konstytuują nasz byt. Współczesne szaleństwo transhumanizmu i tendencje palingenetyczne, jak określa je w swojej książce Chantal Delsol, przypominają niepokojącą aktualność słów Aleksandra Wata, który proces komunistycznego przerabiania człowieka na wzór sowiecki określił mianem pierekowki duszy. Aksjologiczny nihilizm tej ideologii, sprawił, że odsunięto w niepamięć zakazy dotyczące tego, co w odniesieniu do człowieka jest możliwe i dozwolone. Chodziło bowiem o całkowite „wyzwolenie” człowieka i stworzenie raju na ziemi, co zafascynowało niejednego intelektualistę swoją postępową wizją radykalnej przebudowy społeczeństwa i doczesnego zbawienia.
Tym, w obronie czego staje Delsol jest właśnie chęć zachowania pewnej kluczowej spójności świata, zasad, które go konstytuują i pozwalają na przetrwanie wspólnoty
Obserwowane współcześnie dążenie do absolutnego wyzwolenia jednostki z jakichkolwiek odniesień kulturowych, rodzinnych i transcendentnych sprawia, że w istocie podcinane są korzenie tego co stanowi o rzeczywistej wolności człowieka. Tym, w obronie czego staje Delsol jest właśnie chęć zachowania pewnej kluczowej spójności świata, zasad, które go konstytuują i pozwalają na przetrwanie wspólnoty. Autorka z goryczą zwraca uwagę, że w świecie późnej nowoczesności, Zachód wyzbył się tych wartości, które pozwalałby na odnajdywanie sensu życia w ciągłości. Rządzą w nim raczej rozproszone zasady, które są ze sobą sprzeczne. Aby przemóc ten stan i zachęcić ludzi współczesnych do poważnego myślenia o spójnej całości społecznej należy, zdaniem Delsol, wyjść od… poglądów ekologicznych sakralizujących przyrodę w odczarowanym świecie. Biorąc pod uwagę dzisiejszą popularność aktywistów klimatycznych, zaangażowanie młodych ludzi i czynienie sporych wysiłków na rzecz tego, aby znaczenie tego tematu na forach międzynarodowych nie słabło, francuska filozof zdaje się mieć rację, że „ekologia to jedyny prąd intelektualny, w którym myślenie uprawomocnia ideę Świata”. Jego potencjał wyraża się przede wszystkim w dostrzeganiu wzajemnych powiązań, ekosystemu jako wewnętrznie spójnego świata, gdzie każda istota ożywiona czy nieożywiona pozostaje w relacji z innymi, warunkując zarazem wzajemnie swoją obecność. Skoro więc mamy bronić przyrody, lasów, zwierząt i nałożony jest na nas obowiązek dbałości o ich stan, taka sama powinność ciąży na nas w zakresie dbałości o kulturę i jej spójność, a także żywotność dla przyszłych pokoleń. Co stara się wykazać i poruszyć w czytelnikach autorka, zależeć nam na tym powinno nie z uwagi na fakt, iż ten świat został nam przekazany i taki jest nasz obowiązek. Ważniejsze jest to, że spójność kulturowa budowana na prawidłowym fundamencie antropologicznym, wolności osobistej, poszanowaniu godności człowieka nadszarpniętej po doświadczeniu dwóch totalitaryzmów w XX wieku, jest tym czego chcemy, co kochamy i bez czego nie chcemy się obejść. Max Scheler pisał, iż: „Europa bez pojęcia tego co bezwarunkowe, zostaje sprowadzona do pojęcia czysto geograficznego”. Delsol kontynuuje tę refleksję i podkreśla, że każdy trwały porządek społeczny zbudować można tylko w oparciu o spójną wizję antropologiczną, wychodzącą od opisywania człowieka jako osoby, podkreślając jej królewską godność, jak i głębokie przywiązanie do własnego świata kulturowego.
Pamięć o totalitarnych reżimach na Zachodzie sprowadza się przede wszystkim do Shoah i uznania tego doświadczenia za najbardziej brutalną i masową zbrodnię dokonaną w XX wieku, przy jednoczesnej niechęci do dostrzeżenia zła, za które odpowiedzialny był komunizm. Jak celnie zauważa Chantal Delsol, pamięć o Holokauście implikuje jednak fundamentalną sprzeczność w zakresie odniesienia do człowieka. Z jednej strony powiada się „nigdy więcej” nie może dojść do odebrania człowiekowi godności, tak jak zrobili to naziści. Z drugiej jednak, nie byliśmy jak dotąd w stanie wypracować odpowiedzi w postaci szacunku dla koncepcji radykalnej godności – godności wewnętrznej. Tylko ona, zdaniem francuskiej filozof, uniemożliwi ponowny dramat zagłady, gdyż właśnie tego co wewnętrzne i przyrodzone nie można odebrać człowiekowi z uwagi na zmianę aktualnych idei i tendencji. Rytuał ceremonialnego i głośnego oburzenia na nazizm nie wystarczy, by godność znów nie stała się przygodna.
Autorka zwraca uwagę na jeszcze jeden, bardzo ważny element w swojej refleksji. Jest nim potrzeba zwrócenia się w stronę nadziei i odzyskanie jej dla przezwyciężenia pychy i samozadowolenia. W trzecim rozdziale, który poświęca temu zagadnieniu, stawia tezę, iż ponowoczesność wyparła się nadziei z uwagi na fikcyjne przekonanie o ludzkiej samowystarczalności. Charakterystyczne jest dla niej zadowolenie samym sobą, poczucie dokonania, brak pokory, próżność i niezdolność do pragnienia autentycznej wielkości. Nadzieja stanowi zasadnicze przeciwieństwo takiego podejścia, w którym nie ma miejsca na wiarę, że wszystko nie ogranicza się do tego tylko co już poznane, obliczalne i widziane. Jest nastawiona na zaakceptowanie faktu, że świat, w którym żyjemy nie jest światem jedynym, skończonym i ostatecznym, a nasze poznanie zawsze będzie ograniczone. Potrzebujemy pokory, gdyż tylko ona umożliwia nam uczciwie przyznać, że nie posiadamy wszystkiego. Jednak odczarowany świat zniecierpliwionych racjonalistów nie chce pozwolić na dostrzeżenie nadziei i płynącej z niej radości życia. A szkoda. Czy poczucie, że nie wszystko wiemy i sporo przed nami do odkrycia nie jest fascynujące?
Agnieszka Tarnowska
„Kamienie węgielne. Na czym nam zależy?”
Wydawnictwo Znak, Kraków 2018
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!