Do poprawnego działania strony wymagana jest włączona obsługa JavaScript

Rafał Chwedoruk: Podatność historii na instrumentalizację

Rafał Chwedoruk: Podatność historii na instrumentalizację

Każda dyskusja historyczna nadaje się do wykorzystania politycznego. Skutkiem stał się stan, w którym „cała historia jest wyborem”. Wszystkie nauki wartościują, choć czynią to z różnym stopniem intensywności – pisze Rafał Chwedoruk w swojej książce pt. „Polityka historyczna” .

Problem polityzacji historii, który dobrze oddają słowa Jacquesa Le Goffa o „zwerbowaniu przeszłości do walki rewolucyjnej i politycznej”[1], miał zawsze dwa wymiary. Oznaczał zarówno różnorodną ingerencję ze strony władzy w badania naukowe, edukację historyczną i w ogóle treść oraz formę obecności przeszłości w przestrzeni publicznej, jak i politycznie motywowane nadużycia historii przez jej badaczy, nie tylko będących zawodowymi historykami, ale także tych niecieszących się stosownymi cenzusami – wszak przez całe stulecia większość zajmujących się historią nie była profesjonalistami[2]. Nauka historyczna w nieunikniony sposób pozostawała narażona za zewnętrzne, polityczne oddziaływanie. Nie była w tym jednakże odosobniona, w różnym stopniu można to odnieść do każdej dyscypliny naukowej. Egipscy kapłani i naukowcy w jednym, będący podmiotem władzy, dramatyczne epizody ostatnich stuleci symbolizowane eugeniką czy casusem Trofima Łysenki, wreszcie banalne współczesne uzależnianie naukowców od państwowych lub prywatnych grantów służyć mogą za przykłady ingerencji. Jeden z najważniejszych niemieckich badaczy polityki historycznej posłużył się określeniem „emocjonalne sąsiedztwo nauki i polityki”[3]. Howard Zinn, wybitny amerykański historyk i aktywista społeczny zarazem, ironicznie zauważał, że wojna jest interdyscyplinarna i prowadzący ją rząd korzysta z dorobku i ekspertów z bardzo wielu dziedzin nauki[4].

Tradycyjnie, choć nie bez dyskusji, kwalifikuje się historię do nauk humanistycznych. Sam przymiotnik „humanistyczny” implikuje niejednoznaczność, pojęcie humanizmu wszak doczekało się w różnych okresach odmiennych interpretacji. W licznych dyscyplinach nauki funkcjonowały konkurencyjne koncepcje człowieka. Stwarzało to przestrzeń do pluralizmu interpretacji i przenikania przez granice dyscypliny. Poza tym związek z humanistyką eo ipso wiązał się także z problemem statusu historiografii. Nawet część historyków miewała wątpliwości co do naukowego charakteru dyscypliny[5]. Obok naukowej historii zawsze istniała nienaukowa, w postaci legend, mitów, ideologii. Nie będąc nauką, potrafiła czasami wpływać na historiografię, np. antycypując teorię[6]. Argumenty w tej dyscyplinie wiedzy pośrednio odnoszą się do nienaukowych punktów widzenia i uwarunkowań. „Naukowo-historyczne wypowiedzi i argumenty nie są niezależne od ogólnospołecznych uwarunkowań, takich jak praktyka, interesy i wartości”[7]. Do dziś nie zniknął problem uteoretycznienia nauki historycznej, który na przestrzeni dziejów wiązał się z korzystaniem z dorobku i teorii innych dyscyplin, np. socjologii[8]. Terminologia naukowa historii nie jest ostatecznie ustalona, a założenia teoretyczne pozostają na dużym poziomie ogólności[9]. Jeden z badaczy zwrócił uwagę, że dystans XX-wiecznych historyków wobec ekspozycji kwestii metodologicznych wynikał z uzasadnionej obawy przed polityczną ingerencją w ramy uprawiania dyscypliny[10].

Obok naukowej historii zawsze istniała nienaukowa, w postaci legend, mitów, ideologii. Nie będąc nauką, potrafiła czasami wpływać na historiografię, np. antycypując teorię

Obecność zewnętrznych paradygmatów stanowiła nolens volens kolejne zaproszenie także dla politycznych interwentów w nauce. Historiografia pozostawała rozpięta pomiędzy pozytywistycznym założeniem istnienia obiektywnej, zewnętrznej względem badacza historii, możliwej do poznania i naukowej eksplikacji, a poglądami sceptycznie oceniającymi możliwość pełnego wyjaśnienia przeszłości, jej naukowego odtworzenia, w konsekwencji wskazującymi na nieuchronność pluralizmu w badaniach i opiniach. Pozytywistyczne próby ujednolicenia nauki na wzorach dyscyplin ścisłych w nauce o historii skutkowały absolutyzacją faktu jako najpewniejszej podstawy badania. Modernistyczna i postmodernistyczna reakcja na próby scjentyzacji uwypukliła problem ontologicznego statusu samego faktu oraz konstruktywistycznej interpretacji poznania. „Człowiek nie pamięta przeszłości; on zawsze ją odbudowuje […]. Zaczyna od teraźniejszości – i to przez nią zawsze wie, że interpretuje przeszłość” – pisał klasyk francuskiej historiografii[11]. Fakt krytykom pozytywistycznych złudzeń jawił się jako konstrukt człowieka, a uznanie naukowego statusu jako tylko konsens grupy badaczy. Problem konstruktywizmu wyrażał się szerzej w pytaniu, czy historią jest to, co się obecnie sądzi, że nią jest.

Możliwość ingerencji wiąże się z problemami przedmiotu i podmiotu poznania historycznego. Specyfika nauki o historii tkwi także w tym, że badając przeszłość, zajmuje się ona czymś, czego już nie ma. O ograniczeniu poznania w historii decydują bezkres przeszłości, różnica między wydarzeniami a badaniami naukowymi na ich temat oraz determinanty, którym podlegają i badacze, i odbiorcy. „Już sama przeszłość przeszłości nie pozwala nam na jej całkowitą rekonstrukcję”[12]. W tym sensie ta dyscyplina wiedzy próbuje eksplorować coś, co jest nieskończone. „Historiografia jako całość rości sobie prawo do zajmowania się wszystkim, co było”[13]. Jest to jednak niewykonalne. Przeszłość można eksplikować na wiele sposobów, ale nie jest możliwe jej badanie jako całości. Zastosowanie jakichkolwiek kryteriów wyodrębnienia badanego fragmentu z całości dziejów nosi znamiona wyboru. Każda periodyzacja (a także terytorializacja) jest zatem formą interpretacji[14]. Bardzo trudno byłoby oddzielić fakty od interpretacji, stanowią one continuum. W tym sensie przeszłość jest subiektywna i plastyczna, a możliwości jej penetracji pozostają ograniczone. „Każda historyczna wypowiedź lub argument jest selektywna pod względem wyboru ich przedmiotu, tj. charakterystyka opisu, wyjaśnienia i interpretacji są tylko wyborami, nigdy zaś pełnym obrazem cech danego do zbadania przedmiotu”[15]. Historycy zawsze, nawet średniowieczni kronikarze, musieli umieszczać treści w jakichś strukturach narracyjnych[16].

Historyk ma wizję świata i zasady, zajmuje miejsce w strukturze społecznej, jest intelektualistą i nie można tego oderwać od procesu pisania historii

Szczególne znaczenie dla podatności nauki o historii na zewnętrzne ingerencje zdaje się mieć status podmiotu poznania i jego uwikłania. Jak zauważał Lucien Febvre, idee generowane przez człowieka nie mogą być od niego odrywane, nie można abstrahować od wpływów zewnętrznych, osobistych wspomnień, oddziaływania instytucji[17]. „Każdy człowiek, także historyk, orientuje się na osobisty system wartości i żyje w społecznych warunkach”[18]. Historyk ma wizję świata i zasady, zajmuje miejsce w strukturze społecznej, jest intelektualistą i nie można tego oderwać od procesu pisania historii. Na dodatek, co było szczególnie doniosłe w XX wieku, badacz stawał się świadkiem historii[19]. Różne mogą być motywy pisania historii, w tym także nienaukowe, a im tych ostatnich jest więcej, tym rosną perspektywy nadużyć i nieodpowiedzialności[20]. Należy przy tym pamiętać, że obiektywizm w historii jest kontrolowany przez wspólnotę uczonych[21]. W tej dyscyplinie szczególną rolę odgrywa zgodność owej wspólnoty, niemożliwe byłoby, jak w innych dziedzinach nauki, poddawanie przedmiotu badań kolejnym próbom laboratoryjnym[22].

Nieprzypadkowo zatem poznanie w nauce o historii i status prawdy zawsze stanowiły przedmiot dysput. Prawda w historii ma charakter przybliżony i względny. Pewność ustaleń, weryfikowalność tez i zaawansowanie teoretyczne odróżniają ją od nauk niehumanistycznych. Poznanie w historii cechuje wtórny charakter, co stwarza przestrzeń dla subiektywizmu i ingerencji. Historyk nie ma bezpośredniego kontaktu z przedmiotem badań[23]. Podmiot i przedmiot badań należą do tej samej kategorii, pozostają w specyficznej relacji, odmiennej od nauk ścisłych[24]. Trzeba a priori mieć wiedzę pozaźródłową, by móc pracować z źródłami, te zaś mogą pozostawać pośrednie, obciążone itp.[25].

Nie dziwi zatem konstatacja, że próba obiektywizacji to „szlachetne marzenie”, a każda dyskusja historyczna nadaje się do wykorzystania politycznego[26]. Ze wszystkich powyższych powodów wartościowanie i subiektywizm w nauce o historii pozostają niemożliwymi do uniknięcia. Skutkiem stał się stan, w którym „cała historia jest wyborem”[27]. Wszystkie nauki wartościują, choć czynią to z różnym stopniem intensywności. Elementem reakcji na próby scjentystycznego przemodelowania humanistyki stał się antypozytywistyczny relatywizm przyznający nieuchronność wartościowania i znaczenie teraźniejszości dla badania przeszłości. Wybór, wartościowanie i subiektywizm odzwierciedla dychotomiczna struktura narracji, mająca z reguły perswazyjny charakter. Fakty w narracji historycznej sąsiadują z hipotezami. Sam wybór tematów ma charakter wartościujący. Postmodernistyczny sceptycyzm oddaje twierdzenie, że „nie można przeprowadzić wyraźnej granicy między obiektywnym a subiektywnym sposobem poznania przeszłości, dla nauki historia przedstawia sobą kompleks kulturowych praktyk panujących w określonych historycznych okolicznościach i do tego nieuchronnie z czasem transformujących się”[28].

Prof. Rafał Chwedoruk

Tekst jest częścią pierwszego rozdziału książki Rafała Chwedoruka pt. „Polityka historyczna" wydanej w 2018 r. nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN

Chwedoruk okladka ksiazka

_____________________________________

[1] J. Le Goff , Historia i pamięć, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007, s. 61.
[2] A. de Baets, Responsible History, Berghahn Books, New York–Oxford 2009, s. 40.
[3] E. Wolfrum, Geschichtspolitik in der Bundesrepublik Deutschland: der Weg zur bundesrepublikanischen Erinnerung 1948–1990, Wissenschaft liche Buchgesellschaft , Darmstadt 1999, s. 29.
[4] H. Zinn, The Politics of History, University of Illinois Press, Urbana and Chicago 1990 (1970), s. 7.
[5] K.-G. Faber, Objektivität in der Geschichtswissenschaft, w: Historische Objektivität. Aufsätze zur Geschichtstheorie, red. J. Rüsen, Vandenhoeck & Ruprecht, Göttingen 1975, s. 9.
[6] A. de Baets, dz. cyt., s. 12.
[7] J. Kocka, Angemessenheitskriterien historischer Argumente, w: Objektivität und Parteilichkeit in der Geschichtswissenschaft, red. R. Koselleck, W.J. Mommsen, J. Rüsen, Deutscher Taschenbuch Verlag, München 1977, s. 471.
[8] J. Topolski, Wprowadzenie do historii, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2001 (1997), s. 18.
[9] P. Steinbach, Zeitgeschichte und Politikwissenschaft, w: Regierungssysteme und Regierungslehre. Fragestellungen, Analysekonzepte, Forschungsstand, red. S. von Bandemer, G. Wewer, Leske + Budrich, Opladen 1989, s. 25.
[10] J. Pomorski, Historyk i metodologia, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1991, s. 10.
[11] L. Febvre, L’histoire problème. Extraits, w: L. Febvre, De 1892 à 1933. Examen de conscience d’une histoire et d’un historien, (1934), http://gallica.bnf.fr/ark:/12148/bpt6k1016357.r=.langfr, s. 16–17, www.unige.ch/lettres/enseignants/bmuller/textes0/Febvre/Febvre_Histoire_probleme.pdf [dostęp 16 VII 2017].
[12] D. Lowenthal, The Past is a Foreign Country, Cambridge University Press, Cambridge 1985, s. 214–216.
[13] W. Wrzosek, Historia i społeczna świadomość, w: Między historią a teorią. Refleksje nad problematyką dziejów wiedzy historycznej, red. M. Drozdowski, PWN, Warszawa–Poznań 1988, s. 461.
[14] J. Topolski, dz. cyt., s. 127; E. Carr, What is History?,Penquin Books, London 1964 (1961), s. 62–63.
[16] J. Kocka, Angemessenheitskriterien historischer Argumente…, dz. cyt., s. 470. 17 D. Lowenthal, dz. cyt., s. 217.
[17] L. Febvre, dz. cyt., s. 16–17.
[18] K. Schönhoven, Geschichtspolitik: Über den öff entlichen Umgang mit Geschichte und Erinnerung, „Gesprächskreis Geschichte” z. 49, Friedrich-Ebert-Stift ung, Bonn 2003, s. 15.
[19] E. Traverso, Historia jako pole bitwy. Interpretacja przemocy w XX wieku, Książka i Prasa, Warszawa 2014, s. 243–244, 291.
[20] A. de Baets, dz. cyt., s. 25.
[21] J. Topolski, dz. cyt., s. 151.
[22] N. Partner, Foundations:Theoretical Frameworks for Knowledge of the Past, w: The SAGE Handbook of Historical Theory, red. N. Partner, S. Food, Los Angeles 2013, s. 5.
[23] K. Kącka, Polityka historyczna: kreatorzy, narzędzia, mechanizmy działania – przykład Polski, w: Narracje pamięci: między polityką a historią, red. K. Kącka, J. Piechowiak-Lamparska, A. Ratke-Majewska, Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2015, s. 64.
[24] E. Carr, dz. cyt., s. 132.
[25] J. Topolski, Wprowadzenie..., dz. cyt., s. 45.
[26] F. Hartog, J. Revel, Note de conjoncture historiographique, w: Les usages politiques du passé, red. F. Hartog, J. Revel, Enquêtes, Paris 2001, s. 13–14.
[27] L. Febvre, dz. cyt., s. 16–17.
[28] V. Ačkasov, „Politika pamâti” kak instrumenta stroitel’stva postsocialističeskih nacij, „Žurnal sociologii i social’noj antropologii” 2013, t. 16, nr 4, s. 113.


Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych 52 numerów TPCT w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!

Wpłać darowiznę
100 zł
Wpłać darowiznę
500 zł
Wpłać darowiznę
1000 zł
Wpłać darowiznę

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach, aktualnych promocjach
oraz inne istotne wiadomości z życia Teologii Politycznej - dodaj swój adres e-mail.