Prus był twórcą, którego prymat poznawczej funkcji literatury był zdecydowany i wyraźny, uzasadniany teoretycznie i praktykowany w utworach. Najsilniej jednak przemawiało w nim to właśnie, że był najbliżej zwykłych ludzkich uczuć – mówi w rozmowie z Martą Kowalczyk Andrzej Mencwel specjalnie dla „Teologii Politycznej Co Tydzień”: Prus – kronikarz nowoczesności.
Marta Kowalczyk (Teologia Polityczna): Czy zgodzi się Pan Profesor z tezą, że Bolesław Prus był największym patriotą II poł. XIX wieku, w tym sensie, że nie pisał tak jak publicyści konserwatywni, ale skupiał się na społecznym wymiarze losu narodu?
Andrzej Mencwel: Niewątpliwie był ważnym patriotą. Podejmując to, co pani powiedziała – był patriotą, który myślał o ojczyźnie w splocie z podstawowymi zagadnieniami społecznymi i cywilizacyjnymi. Ale oczywiście trudno powiedzieć, czy był większy od Norwida, Orzeszkowej czy Sienkiewicza. Powiedziałbym tak – niewątpliwie dla tego czasu, który nadszedł po powstaniu styczniowym, po jego klęsce i represjach, jakie spadły na kraj, na tę część, która była włączona w obręb imperium rosyjskiego, na wyzwania tej sytuacji – odpowiedź Prusa była możliwie najlepsza.
Czy wizja Prusa, którą zawarł w broszurze pt. „Szkic programu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa” z 1883 roku, że potrzeba nie postępowych lub konserwatywnych stronnictw, ale „jednego takiego, które by wiedzą i uczuciem ogarniało całość społeczeństwa” była słuszna?
On zdawał sobie sprawę z ciasności różnych zakreślonych, zamkniętych w ramach ideologicznych, poglądów społecznych i politycznych, stąd ta próba przekroczenia opozycji tego, co konserwatywne i tego, co progresywne. Ale trzeba powiedzieć, że te jego programy to nie była najmocniejsza część jego twórczości. Najważniejsze było jego pisarstwo, którym zdobył sobie olbrzymi zastęp, jak na tamte czasy, czytelników i niezwykłe uznanie wśród nich. I to zarówno w prozie artystycznej, jak i w dziennikarstwie. Jego „Kroniki tygodniowe” stworzyły wzór stosunku do codzienności, do życia potocznego, do tego, co widać na ulicach, pośród nas. I pozostały też niezastąpionym świadectwem czasu.
Zajmował się tym, co konkretne, warszawskie, ludzkie. Pozostawił 20 tomów kronik. Wykuwał poglądy i idee w warunkach, gdzie dysputa parlamentarna i na forum publicznym była niemożliwa. Największą bronią okazał się talent literacki, który wyniósł go na wyżyny intelektualne. Posłużył się konkretnym narzędziem – literaturą.
Trzeba jednak przypomnieć, że nie szło mu łatwo. Początki dziennikarsko-pisarskie były dość nieporadne. Potem stopniowo ten talent się wyzwala. I wyzwala się w czym? W jakiej tematyce, w jakim gatunku. W zetknięciu z tym, co się wówczas nazywało prostym człowiekiem – „Anielka”, „Powracająca fala”, „Antek”, „Grzechy dzieciństwa”. I pierwsza duża powieść to jest „Placówka”, która otwiera potem cały cykl. Kolejno przychodzi „Lalka”, następnie „Emancypantki” i „Faraon”. To jest tetralogia Prusa, chociaż nie ma takiej ciągłości jak trylogia Sienkiewicza, to jednak należy do szczytów prozy polskiej. A „Lalka” na pewno nie tylko polskiej.
W twórczości Prusa przemawia najsilniej to, że był blisko zwykłych ludzkich uczuć
Czy pani zna pomnik nagrobny Prusa? On jest bardzo sugestywny, przejmujący. To jest masywna, ciężka kolumna z dzieckiem opartym obiema dłońmi o nią i z napisem „Serce serc”.
Mamy pisarza, dla którego prymat poznawczej funkcji literatury był zdecydowany i wyraźny, uzasadniany teoretycznie i praktykowany w utworach. Najsilniej jednak przemawiało w nim to właśnie, że był najbliżej zwykłych ludzkich uczuć. To, co wspaniale, tym nagrobnym pomnikiem wyrażono.
Jest na tyle blisko, żeby się zorientować, że w czasach, o których pisze, dochodzi do eskalacji chciwości. „Lalka” to także powieść o chciwości, niesamowitej pogoni za pieniądzem.
Oczywiście, że jest. Ale symfonia uczuć, które są w tym dziele jest wielodźwięczna, a nie jednodźwięczna. On widział mechanizmy, które uruchamia kapitalizm, zwłaszcza dziki. Które są mechanizmami akceleracji, przyspieszania, dynamizowania chciwości. Ale widział też wiele innych czynników ludzkich. Mrocznych i jasnych, złych i dobrych, egoistycznych i altruistycznych. Był prawdziwym epikiem, pochylonym nad światem i ludźmi z troską, empatią i szczyptą ironii.
„Lalka” to refleksja o klęsce pozytywistycznego liberalizmu, który nie wytrzymuje konfrontacji z rozkładem.
Lalka jest przede wszystkim najlepszą polską powieścią. Jest niebywale przejmującym świadectwem polskiego anachronizmu. Dlaczego? – Dlatego, że ten, który ucieleśnia ideały liberalno-emancypacyjne, który jest self-mademanem nieomal w amerykańskim stylu, czyli Stanisław Wokulski nie zamyka się w egoizmie dorobkiewicza. Ten wybitny człowiek zabiega ciągle o uznanie ludzi „zacnej krwi”, częstokroć próżniaków i bankrutów, co jest dramatycznym świadectwem anachronizmu ówczesnej polskości. Wokulski nie znajduje – to Prus widział, wiedział czy tak mu się napisało – wokół siebie trzeciego stanu, z którym mógłby współpracować. Musi ciągle się starać nie tylko o Izabelę, która jest pusta, ale i o uznanie całej tej właściwie nierealnej już sfery społecznej.
Co przeczuwał Bolesław Prus? W „Pamiętniku starego subiekta” czytamy przejmującą frazę odnotowaną przez Rzeckiego: „Słuchając tego, czasem myślę, że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy, podobny do nocy”.
To mówi Rzecki, który jest przecież kryptoromantykiem, nosicielem tradycji insurekcyjnej. Wobec świata kapitalistycznego jest też rzemieślnikiem z epoki rękodzieła. A tu nadciąga to, co opisze za chwilę Władysław Stanisław Reymont w „Ziemi obiecanej” – nadciąga bezwzględny, dziki kapitalizm.
Zostawia nam Prus dobrą radę? Jak przejść przez modernizację obronną ręką?
Pisarz nie jest od tego, żeby dawać dobre rady. Pytaniem jest – czy nam zostawia przesłanie, które możemy uznawać ciągle za godne namysłu? Tak! Trzeba sprostać wyzwaniom swojego czasu – mówi nam Prus, nieprzerwanym swoim wysiłkiem umysłu i talentu. Trzeba sprostać przede wszystkim wyzwaniom cywilizacyjnym – one są dzisiaj jeszcze bardziej złożone, ale tym bardziej pozostają wyzwaniami.
Rozmawiała Marta Kowalczyk
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!