Pogrążając się na moment w specyficznej metafizyce, jekaterynburską zagładę rodziny Romanowów można by interpretować jako karę za tolerowanie atrofii największego rosyjskiego sacrum, jakim jest jedynowładztwo; jako karę za słabość – pisał Piotr Skwieciński w książce „Koniec ruskiego miru?”. Fragment przypominamy w związku z premierą „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Rosja. Kronika (samo)zagłady”.
Bolszewizm można uznać za ukoronowanie naturalnych dążeń rosyjskiej duszy również i dlatego, że łączył przekonanie o specjalnej misji i charakterze Rosji z ideologią, mogącą – inaczej niż carskie prawosławie we wszystkich wersjach czy narodnictwo – stać się atrakcyjną dla nie-Rosjan, potencjalnie dla wszystkich ludzi na świecie. Dawało mu to w oczach Rosjan podwójny walor. Ze względów utylitarnych ten wariant „rosyjskiej idei” stwarzał z oczywistych względów większe szanse na zaakceptowanie go przez cały świat niż warianty poprzednie i konkurencyjne, prawo i carosławne. Ale także ze względów merytorycznych, czyli zgodności z proroctwami – dlatego że w myśl intuicji rosyjskich filozofów od zawsze „rosyjska idea” miała wychodzić poza Rosję, miała stać się powszechna, miała zyskać skalę planetarną. Bolszewizm wobec starszych wersji „rosyjskiej idei” stawał się więc w pewnej optyce tym, czym chrześcijaństwo wobec judaizmu starotestamentowego.
Ważne jest i to, że ten wariant rosyjskiej misji – inaczej niż propozycje niektórych nienacjonalistycznych filozofów rosyjskich (Sołowjow), rozmywających jej sens wyłącznie w religii, a także rosyjskich liberałów i socjalistów niebolszewickich – wymagał potężnego państwa, groźnego dla wszystkich wokół – a takie państwo jest nieodłącznym elementem rosyjskiego imaginarium. Ten wariant misji nosił również charakter „braterski” – zawierał bowiem zarówno element równości wszystkich wobec wszystkich (egalitaryzm i równościowe traktowanie są naprawdę głęboko zakorzenione w rosyjskiej mentalności), jak i możliwość przymuszenia tych, którzy po dobroci nie chcą zrozumieć, gdzie leżą Prawda i Dobro; i oba te elementy na równi bardzo odpowiadają kulturowej naturze Rosjan. W tym sensie Rosja i rosyjska podświadomość czekały na bolszewizm.
Ostatnie prawie siedemdziesiąt lat panowania dynastii Romanowów, od śmierci Mikołaja I, to proces osłabiania jedynowładztwa
Czekały nań również w innym sensie. Ostatnie prawie siedemdziesiąt lat panowania dynastii Romanowów, od śmierci Mikołaja I, to proces osłabiania jedynowładztwa (były oczywiście próby cofnięcia tej ewolucji – chodzi tu zwłaszcza o rządy Aleksandra III – nie miały one jednak siły zdolnej rzeczywiście odwrócić bieg zmian). Bolszewizm można rozumieć również jako radykalne przerwanie tej tendencji i powrót do równie radykalnie pojmowanego jedynowładztwa, przez większość Rosjan (poza kilkumiesięcznym okresem rewolucyjnym) świadomie lub podświadomie pożądanego albo przynajmniej przyjmowanego z ulgą, bo w sposób zrozumiały organizującego świat. W tej perspektywie, pogrążając się na moment w specyficznej metafizyce, jekaterynburską zagładę rodziny Romanowów można by interpretować jako karę za tolerowanie atrofii największego rosyjskiego sacrum, jakim jest jedynowładztwo; jako karę za słabość („naszych przodków za ich grzechy Bóg pokarał carem Groźnym, a nas za nasze grzechy Bóg pokarał carem słabym”, jak powiedział na początku XX wieku pewien rosyjski konserwatysta).
Konsekwentnie powracającym elementem rosyjskiego myślenia było zawsze również dążenie do unifikacji społeczeństwa, władzy i religii-ideologii; bolszewizm również był logicznym ukoronowaniem tego sposobu myślenia. Jednym ze źródeł jego mocy był też fakt, iż w okresie walki o władzę i w ciągu kluczowych pierwszych kilku lat jej sprawowania potrafił połączyć zasoby płynące ze źródeł, wydawałoby się, niepołączalnych – czerpał siły zarówno z rosyjskiego przekonania o osobności Rosji i jej misji, jak i przeciwnie – z nurtu radykalnie „zapadnikowskiego”, fundamentalnie krytykującego „Starą Ruś” jako beznadziejnie wsteczną, reakcyjną i przestarzałą i zmierzającego do całkowitego unieważnienia jej dziedzictwa.
Wreszcie warto zwrócić uwagę na tlące się wiekami pod powierzchnią rosyjskiej rzeczywistości sprzeczne z rosyjskim intuicyjnym podporządkowywaniem się władzy, ale równie prawdziwie osadzone w tożsamości rosyjskiego ludu zjawisko, przed którym przestrzegał Puszkin – instynktowne dążenie do „rosyjskiego buntu, bezmyślnego i bezlitosnego”, potwornego i destrukcyjnego, którego, jak prosił poeta, „nie daj Boże zobaczyć”. Bolszewizm dawał temu instynktowi ludu pozór racjonalności, racjonalizował go. Czynił nie tylko odruchem dzikiej duszy i nawet nie tylko brutalnym wymierzeniem jakiegoś rodzaju obłędnej sprawiedliwości. Nadawał mu sankcję nie tylko moralną, ale i intelektualną. Marksizm w jakimś stopniu w ogóle miał taką cechę i pełnił taką funkcję, ale tylko w Rosji zetknął się ze skłonnością do „buntu bezmyślnego i bezlitosnego”.
Piotr Skwieciński
Foto: Domena publiczna
Publikowany fragment pochodzi z wydanej przez Teologię Polityczną książki Koniec ruskiego miru? O ideowych źródłach rosyjskiej agresji, s. 138-141.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
M.W.
Czy podobał się Państwu ten tekst? Jeśli tak, mogą Państwo przyczynić się do publikacji kolejnych, dołączając do grona MECENASÓW Teologii Politycznej Co Tydzień, redakcji jedynego tygodnika filozoficznego w Polsce. Trwa >>>ZBIÓRKA<<< na wydanie kolejnych numerów naszego tygodnika w 2024 roku. Każda darowizna ma dla nas olbrzymie znaczenie!
(ur. 1963) – dziennikarz i publicysta. Był moskiewskim korespondentem Rzeczpospolitej. Obecnie publikuje w tygodniku W Sieci. W 2010 roku doradca prezesa Narodowego Banku Polskiego. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Nakładem wydawnictwa Teologii Politycznej ukazała się książka Kompleks Rosji (2017).